aktualności
Moje ulubione mecze: Juliano Belletti
Co może być ulubionym meczem Juliano Bellettiego, w którym on sam brał udział? Odpowiedź jest prosta, wskazał on na finał Ligi Mistrzów z 2005. roku, kiedy to w Paryżu jego Barcelona podejmowała rewelację rozgrywek, ekipę Arsenalu Londyn.
Był to istny hit, starcie gigantów, najlepiej grających wówczas drużyn. I co chyba dodawało największego smaczku, spotkały się zespoły mające renomę najładniej grających na świecie.
Minimalnym faworytem byli Katalończycy, którzy w składzie mieli najlepszego piłkarza ówczesnych lat, Ronaldinho. Mecz rozpoczął się fatalnie dla Arsenalu, bowiem po kilku minutach gry czerwoną kartkę otrzymał golkiper Jens Lehmann.
Grający w dziesiątkę Kanonierzy w pierwszej odsłonie w ogóle nie dali po sobie poznać osłabienia, prezentując futbol otwarty. Przed przerwą Anglicy objęli prowadzenie za sprawą Sola Campbella, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego Thierry'ego Henry'ego.
Londyńczycy, choć od pierwszych minut byli osłabieni, to radzili sobie rewelacyjnie. Szyki obronne puściły dopiero w samej końcówce, kiedy genialny Henrik Larsson dostrzegł Samuela Eto'o, a on mając przed sobą tylko Manuela Almunię, nie chybił.
Bohaterem meczu został... wspominający ten mecz Juliano Belletti, który zdobył zwycięskiego gola. Co ciekawe, było to jego pierwsze i ostatnie trafienie w barwach Barcy.
To coś innego. Wskazałem na ten finał Ligi Mistrzów, ponieważ dla mnie jest on bardzo ważny, zdobyłem w nim bramkę. Wszedłem do gry na 20. minut przed końcem i niespełna 10. później wpisałem się na listę strzelców. Nigdy nie myśli się o tym, co się dzieje wokół spotkania. Frank Rijkaard powiedział mi, że mam grać ofensywnie, iść do przodu, starać się dośrodkować, ponieważ przegrywaliśmy - opowiada o swoich przeżyciach z paryskiego finału Belletti.
Przy stanie 1:1 nie wyobrażasz sobie, aby obrońca ruszył w głąb pola, ale ja jestem Brazylijczykiem. W momencie podania do Larssona powinienem zejść do boku, opuścić pole karne. Dostrzegłem przestrzeń między obrońcami i to wykorzystałem, oczywiście to było świetne zagranie ze strony Henrika - zdradza tajniki swojego jedynego trafienia w barwach Katalończyków.
Belletti zapytany o najlepsze starcie, jakie oglądał, wskazał na kolejny finał Ligi Mistrzów z udziałem Liverpoolu i AC Milanu, wówczas dowodzonego przez Carlo Ancelottiego. Włosi w pierwszej połowie strzelili trzy bramki i do szatni schodzili pewni swego, przecież zasadniczo wszystko było pozamiatane.
Moment rozluźnienia, wielka motywacja "The Reds" i w drugiej połowie oglądaliśmy kolejne trzy trafienia. Z tą różnicą, że do siatki trafiali wyłącznie piłkarze angielskiego klubu.
Finał ten miały rozstrzygnąć rzuty karne. My, Polacy, pamiętamy świetne parady Jurka Dudka, który to wybronił trzy strzały, w tym ten decydujący Andrija Szewczenki. Od 3:0 do 3:3 i wygrana po konkursie jedenastek - to starcie na dobre zapisało się w kartach historii futbolu jako jedno z najlepszych od początków tej gry.
Liverpool kontra Milan. Oglądałem ten mecz w domu, przed telewizorem. To starcie pokazało mi, że nigdy nie wolno się poddawać. Nawet jeśli twój przeciwnik ma najlepszych zawodników na świecie, zawsze masz szansę, żeby ostatecznie coś zmienić - podsumował Juliano Belletti.
Reklama:
Oceń tego newsa:
OnlyChelsea24.06.2010 15:13
Ja też chris:)
sebastian11124.06.2010 14:07
chris zgadzam się z tobą
chris.chelsea24.06.2010 13:41
Mimo wieku, uważam, ze Belletti to dobry piłkarz.
Życzę mu powodzenia w nowym klubie!
KoSi_9524.06.2010 11:12
No raczej nie było innego wyjścia jak wskazanie właśnie tego meczu na najlepsze spotkanie z udziałem Belli.Myślałem,że najlepszy mecz jaki widział będzie gdzieś sprzed 15 - 20 lat xd Mecz Milan - Live to naprawdę istne cudo,nie zdziwię się jeżeli jeszcze kilku piłkarzy wybierze właśnie finał w Stambule na najlepsze spotkanie.