aktualności
Coś zarazem brzydkiego i pięknego
Zapewne tego typu newsy i wiadomości pojawią się we wszystkich serwisach internetowych, ale ten mecz nie może, przynajmniej u mnie, obejść się bez echa. Szczerze mówiąc, nie przypominam sobie kiedy w jednym spotkaniu tyle się działo, co w rewanżu na Camp Nou.
Nie potrzeba by było mieć wykształcenia podstawowego, by wiedzieć, że The Blues zagrają niczym ukryci żołnierze w okopach wojennych. Tak też było. Bo jak grać inaczej na Barcelonę w rewanżu, gdy z pierwszego meczu zostaje zaliczka jednobramkowa? Trzeba to jednak robić umiejętnie. Czytaj: tak jak Chelsea. Tym właśnie sposobem londyńczycy podtrzymali passę nieprzegranych meczów z Blaugraną do 6 spotkań! Pod tym względem aktualnie żaden klub nie może się z nimi liczyć.
Doprowadzić do wyrównania na Camp Nou? Możliwe. Potrzebując dwóch goli? Niesamowite. Bez dwójki nominalnych środkowych? Niewiarygodne. Grając w 10? Teoretycznie do zrobienia. Ten czwarty, nierealny dla większości poziom, właśnie osiągnęliśmy.
Jeśli Iniesta strzela, to Barcelona wygrywa. Ten mit możemy obalić. Tak samo jak fakt "czystego" Terry'ego, bowiem dostał on swoją pierwszą czerwoną kartkę w rozgrywkach LM. A rozegrał w sumie w niej 86 spotkań. Tyle samo trwała seria... meczów bez porażki na Stamford Bridge. Jakaś magiczna liczba?
Natomiast co zostało podtrzymane? Na przykład to, że Messi nadal jest nieskuteczny podczas meczów z drużyną z zachodniego Londynu. Nie ma sposobu na Chelsea tak samo, jak jego drużyna, co przytoczyłem na początku felietonu.
"Autobus" Chelsea to nie byle jaki autobus, ale porządny i zadbany Solaris. Barcelona próbowała grać swój futbol, który był po prostu niewypałem. Bo kto normalny próbuje wejść do bramki The Blues wymieniając przy tym dziesiątki podań w polu karnym? Na dłuższą metę jest to sposób po prostu mało efektywny. Zostają strzały z daleka, których było jak na lekarstwo, a dodatkowo które były bite na wysokości trzeciego piętra. Zawsze zostają jeszcze dośrodkowania spod linii bocznych. Ale kto ma je wykańczać? Messi? Sanchez?
Dlatego właśnie zwyciężył wyspiarski futbol. Idealnie ujął to angielski "The Independent" - "Perfekcja stała się czymś brzydkim i zarazem pięknym". Te słowa zostały użyte po meczu w Londynie, jednak spokojnie mogę się też i po drugim na nie powołać. Wygrał bowiem piłka efektywna. Nie efektowna.
Może i moje przemyślenia nie mają większego ładu i składu, lecz to czuję, nie da się zwyczajnie przelać na papier. Po prostu dla niektórych warto żyć. A na pewno była nią wtorkowa noc na wschodzie Hiszpanii.
Teraz pomyślmy jakie nastroje były przed Napoli oraz po zakończeniu pierwszego meczu z nimi. Czy ktoś wierzył w sens tej misji? Tak, przynajmniej był nim Roberto di Matteo. Po wyboistej drodze poprowadził nas do drugiego w historii klubu finału, a kto wie może dokona czegoś, co nikomu się wcześniej nie udało? Dlatego cieszmy się i radujmy, gdyż dokonaliśmy coś zarazem brzydkiego i pięknego!
Felieton autorstwa użytkownika: Kacper17
Reklama:
Oceń tego newsa:
ripazha822.05.2012 15:58
No i wygralismy Lige Mistrzów
Carmel29.04.2012 00:22
To był niezapomniany dwumecz. Dwie piękne noce w życiu kibica Chelsea. Zagraliśmy z Barceloną w jedyny sposób umożliwiający zwycięstwo. Perfekcyjnie w defensywie ze skutecznymi kontrami. Mogą sobie mówić, że graliśmy antyfutbol, ale byliśmy lepsi, a na pewno skuteczniejsi i to my wygraliśmy awansując do finału! Brawo Chelsea! Dziękujemy!
TheAliceProject28.04.2012 23:06
Chelsea może nie zagrał pięknie dla oka dal kibiców innych drużyn ale mogę się założyć, że dla każdego kibica The Blues nasi zawodnicy grali pięknie i co najważniejsze grali tak jak napisał autor, czyli efektywnie. Dla takich chwil żyje każdy kibic CHELSEA!! Dzięki za świetny felieton.
Misiek11128.04.2012 22:53
Dobry felieton, ale zawsze przyjemnie się czyta po takim meczu Zgadzam się z przemyśleniami autora. Barcelona nie dała rady i to jest najważniejsze. A moim zdaniem tamten mecz był piękny na swój sposób: dramaturgia, emocje, do ostatnich minut wszystko mogło się jeszcze odwrócić. Na szczęście dla nas tak się nie stało. Pozostaje się cieszyć. Czy zagraliśmy antyfutbol? Nie, ponieważ te emocje były więcej warte od najpiękniejszych akcji Barcy
MATAdor28.04.2012 12:53
Mam podobne odczucia po tym meczu. Bardzo dobry felieton
Luki198528.04.2012 12:24
swietnie napisane, ''nie da sie przelac tych uczuc na papier'' to trzeba przezyc, trzeba byc, kibicem CHELSEA! DZIEKUJEMY!!! DZIEKUJEMY!!! DZIEKUJEMY!!!
Karko28.04.2012 12:13
Najważniejsze dla nas wszystkich jest to, że barcelona nam rady nie dała i to że jesteśmy w finale. Teraz pozostało tylko wygrać ten finał
patrix4428.04.2012 11:53
Dobre
Czempiondawid0828.04.2012 10:49
dobry felieton , na czwórkę
FrankiFan28.04.2012 07:27
Dobrze skonstruowany felieton trafne przemyslenia ktore ma na pewno kazdy fan Chelsea