aktualności
Nahorny: Hazard to nie Hazard
Chelsea przegrała dwa mecze z rzędu. Najpierw z gwiazdami Major League Soccer, a dwa dni później z AC Milan. Ale dziś z wyników towarzyskich spotkań nikt daleko idących wniosków już nie wyciąga, a z porażek nie robi tragedii. Nawet jak przegrywa najlepszy klubowy zespół Europy.
Bo w dobie rywalizacji na tylu prestiżowych futbolowych frontach mecze określane sympatycznym słówkiem ?friendly?, zwłaszcza w środku kanikuły, wielkich emocji nie wywołać nie mogą. Są raczej okazją do zaprezentowania i wkomponowania do zespołu nowych gwiazd, niż szansą dokopania kolejnemu przeciwnikowi.
A kibice Chelsea mają prawo czuć się nasyceni. W maju ich pupile udowodnili, że prawdziwych piłkarzy poznaje się po tym, jak kończą, a nie jak zaczynają sezon. W odstępie zaledwie dwóch tygodni wygrali wtedy dwa finały ? Pucharu Anglii i Ligi Mistrzów, a przecież przez sporą część sezonu spisywali się najgorzej od dziesięciu lat.
Roman Abramowicz łapał się za głowę, gdy w lidze Fernando Torres nie mógł zdobyć bramki przez pół roku, a kapitan John Terry, zamiast koncentrować się na futbolu odwiedzał sądy i policyjne komisariaty. Wreszcie rosyjski właściciel stołecznego klubu nie wytrzymał i zwolnił menedżera Andre Villasa-Boasa. Wydawało się wówczas, że tego pożaru nie da się szybko ugasić. Ale dzielni strażacy ze Stamford Bridge, pod wodzą ogniomistrza Roberto di Matteo, z sikawkowymi Didierem Drogbą i Petrem Cechem w rolach głównych, nie dość, że błyskawicznie opanowali żywioł, to zdążyli jeszcze wyciągnąć z ognia dwa okazałe trofea.
Abramowicz sukcesami się jednak nie zachłysnął i słusznie uznał, że bez letnich wzmocnień w końcówce przyszłego sezonu znów się będzie denerwował. Sięgnął więc Rosjanin głęboko do kieszeni, wyłożył na stół 66 milionów funtów (już zapowiada, że zanim zamkną transferowe okno wyda ponad sto milionów) i ściągnął do klubu Edena i Thorgana Hazardów, Marco Marina oraz Oscara. Kupił zatem samych pomocników, na co złośliwi internauci zareagowali uwagą, że teraz Chelsea ma w kadrze więcej zawodników drugiej linii niż kibiców.
Oczywiście największe zainteresowanie, choćby z racji zapłaconych aż 32 mln funtów, wzbudził transfer starszego z braci Hazardów. Wprawdzie reprezentacja Belgii, w której występuje były zawodnik Lille, w rankingu FIFA zajmuje miejsce w szóstej dziesiątce, tuż nad Polską, ale kilku jej piłkarzy ma na Wyspach ustaloną markę. Vincent Kompany w Manchesterze City, Thomas Vermaelen w Arsenalu czy Marouane Fellaini należą w swoich zespołach do najlepszych, a o Axela Witsela z Benfiki Lizbona, wycenianego na 30 mln funtów, bije się kilka klubów z Premier League. Hazardowi więc koledzy z narodowego zespołu zawiesili poprzeczkę dość wysoko, a rekomendując go kibicom ?The Blues? jako belgijskiego Messiego, wywarli na Edenie dodatkową presję.
Angielscy dziennikarze na porównania z Messim patrzą z pewną rezerwą, widząc raczej w Hazardzie następcę Gianfranco Zoli niż kopię Argentyńczyka. Zresztą kibice Chelsea nie mieliby nic przeciwko, gdyby filigranowy Belg kiwał, podawał i strzelał w Premier League tak samo efektownie, jak słynny Włoch, którego przed laty fani wybrali najlepszym piłkarzem w historii klubu ze Stamford Bridge.
Ostatnio piłkarskie rodzeństwa nie miały jednak zbyt wiele szczęścia do Premier League, bo w poprzednim sezonie bracia Fabio i Rafael da Silva w Manchesterze United oraz John Arne i Bjoern Helge Risse w Fulham za dużo się ? brat u boku brata ? nie nagrali. Na zmiany w tym względzie raczej się teraz nie zanosi, bo o ile Eden Hazard raczej od razu wskoczy do podstawowego składu Chelsea, o tyle jego 19-letni brat na taki awans pewnie jeszcze poczeka. Być może nawet gdzieś na wypożyczeniu. Ci, którzy jednak widzieli już w akcji Edena Hazarda, jak podbijał Ligue 1, jak zdobywał z Lille mistrzostwo Francji, są przekonani że Abramowiczowi wielomilionowa inwestycja szybko się zwróci, że transfery Belgów to nie hazard, a dobry biznes, i że on sam nie jest hazardzistą.
Tekst Rafała Nahornego ze strony canalplus.pl
Reklama:
Oceń tego newsa:
OlekChelsea04.08.2012 20:30
Nahorny i Twarowski sa kozaccy w max
MATAdor04.08.2012 17:06
Fajny, luźny tekst, w sam na raz na wakacje. Lubię go i Twarowskiego również; co oni odwalają czasami w trakcie meczów, to się w głowie nie mieści . Ale przynajmniej potrafią sprawić, że nawet podczas nudnego meczu jest ciekawie.
lampard8204.08.2012 16:30
Bardzo go lubię,świetnie komentuje i ten tekst jest dobry.Hazard jeszcze pokaże na co go stać
DWadee04.08.2012 14:38
Pióro ma fajne to fakt.Ale o piłce nie wielkie pojęcie co wychodzi podczas komentowania spotkań jak i tego typu felietonów.
ashleycole304.08.2012 14:19
Też myśle, że te 32 miliony nie poszły w błoto i sie zwrócą.
jarak1004.08.2012 11:48
super felietonik z nutką komizmu- nie moge się doczekać aż będziecie komentować nasze mecze- jeden z moich ulubionych komentatorów
ElMago04.08.2012 11:09
Bardzo dobry tekst. Czekam na jego komentowanie meczów Chelsea...
miki1317204.08.2012 11:06
No pan Nahorny spisał się . Oby tylko Hazard udowodnił wszystkim że to nie pomyłka że trafił do Chelsea .
Domandinho04.08.2012 10:52
"Kupił zatem samych pomocników, na co złośliwi internauci zareagowali uwagą, że teraz Chelsea ma w kadrze więcej zawodników drugiej linii niż kibiców." <-- zgadzam się z internautami w kadrze Chelsea jest niestety raczej mało kibiców
WuJu04.08.2012 10:51
Świetny tekst,Eden w tym sezonie będzie brylował na boiskach Premier League jak i Europy !