aktualności
Grant wciąż gorzko o prasie
Avram Grant wciąż żyje porażką w Carling Cup z Tottenhamem. Tydzień po tym niefortunnym meczu wciąż usprawiedliwia swoje decyzje. Jak widać presja, jakiej został poddany ze strony mediów nie służy mu najlepiej...
To prawda - nie zagraliśmy najlepiej z Tottenhamem, jednak nie zapominajcie, że to my a nie kto inny dotarł do finału. Wystawiliśmy silny skład. Co prawda Koguty zdominowały nas przez pierwsze 20 minut, ale w sotatnich 20 to my dominowaliśmy. Do chwili karnego nie mieli nawet okazji na gola. To był jedyny błąd ale spowodował zupełną zmianę oblicza gry. Taka taktyka przyniosła nam zwycięstwo w lidze, ale nie tym razem> Niemniej w drugiej połowie powinniśmy zakończyć sprawę nasza bramką - wrócił do wspomnień Grant.
Nie myślę, żeby grać cały czas tą samą jedenastką. Grając 7 spotkań w ciągu 3 tygodni nie można wierzyć, że mając tych samych graczy gra będzie wyglądała tak samo. Zmęczenie, kontuzje - to wszystko powoduje zmianę kondycji zespołu - ciągnął trener Chelsea.
Mając tylu kontuzjowanych graczy nie można prezentować wirtuozerskiego futbolu. Teraz, kiedy mam do dyspozycji wszystkich zawodników, myślę, że wrócimy do gry, która była ładna dla oka. Nawet w gorszych meczach tworzyliśmy sobie po 10 sytuacji, po których wpadała tylko jedna bramka. Prowadząc zespół do zwycięstwa nad Manchesterem City z którym wygraliśmy 6:0 mówiłem, że niemożliwe jest aby tak było cały czas. Sposób osiągania zwycięstw jest ważny, ale równie ważne jest samo zwycięstwo. Co nam po ładnej grze, kiedy nie wywozimy trzech punktów ?
Myślę, że kibice doceniają to co zrobiłem. To prawda - w niedzielę musieli być rozczarowani i ja taki byłem właśnie ze względu na nich. Trzeba pamiętać, że to oni są najważniejsi i przeżyją tu jeszcze wielu menadżerów. Z drugiej strony myślę, że gdyby to co osiągnąłem tutaj ja osiągnął ktoś z innym nazwiskiem, potraktowalibyście go lepiej - zwrócił się na koniec do dziennikarzy Avram Grant. Od tamtej pory nic się nie stało. Przyjechaliśmy trenować, trenowaliśmy, gracze byli rozczarowani jednak zarazem pełni energii. To właśnie my a nie nikt inny dotarliśmy do finału."
Reklama:
Oceń tego newsa: