aktualności
Żewłakow: Wygrana to nie 'mission impossible'
Michał Żewłakow wierzy, że Olympiakos stać dzisiaj na pokonanie Chelsea i zakwalifikowanie sie do kolejnej rundy Ligi Mistrzów. Reprezentatnt Polski przyznał, że bardziej liczy na snajperów swojego zespołu, niż na rozkład morale w drużynie The Blues, o którym rozpisuje się prasa.
Dobry wynik na Stamford Bridge to nie jest dla nas mission impossible. W Atenach było 0:0 i piłkarze Chelsea nie pokazali niczego wielkiego, wcale nas nie zdominowali - uważa Żewłakow.
Żeby awansować do ćwierćfinału, musimy jednak strzelić gola, a nie będzie to łatwe, bo w ostatnich sekundach meczu ligi greckiej z Asteras Tripolis kontuzji doznał nasz najlepszy strzelec Lomana LuaLua. Będzie go bardzo brakować. Jednak w tym sezonie Ligi Mistrzów udowodniliśmy już, że potrafimy strzelać w trudnych meczach, i to na wyjeździe. Pokonaliśmy Lazio w Rzymie i Werder w Bremie, a choć ulegliśmy Realowi, to na Santiago Bernabeu trafiliśmy do siatki dwa razy, a w tym sezonie nie udało się to wielu drużynom - ciągnie polski obrońca Olympiakosu.
Słyszeliśmy o niepokojach w szatni Chelsea i konflikcie piłkarzy z trenerem Avramem Grantem. Nie wierzę jednak, żeby to miało jakikolwiek wpływ na nasz mecz. A jeśli już, to piłkarze "The Blues" wyjdą na mecz jeszcze bardziej zmotywowani, żeby coś udowodnić trenerowi i całemu światu. Ale i my podejdziemy do tego meczu, jakby to był finał. Nie mamy ustalonych ekstrapremii, ale też wiemy, że prezes Olympiakosu to bardzo hojny człowiek - zakończył Michał Żewłakow.
Reklama:
Oceń tego newsa: