Mourinho: Nie jesteśmy niepokonani

Porażka Chelsea z Evertonem oznacza, że zespół zaliczył w obecnym sezonie najgorszy start rozgrywek w erze Romana Abramowicza. Jose Mourinho ostrzegł fanów, aby nie spodziewali się kampanii chwały, jaka miała miejsce w 2004 roku, podczas pierwszego roku jego kadencji na Stamford Bridge.

Powrót Jose Mourinho do klubu miał przywrócić iluzję sprzed dziewięciu lat, jednak póki co nic na to nie wskazuje. Chelsea w czterech pierwszych meczach sezonu straciła już pięć punktów a sam Portugalczyk ostrzegł, że nie będzie powtórki jego pierwszej kampanii w klubie.

Nie, nie ma co liczyć na to, że powtórzymy 2004 rok. Wówczas tylko raz przegraliśmy ligowe spotkanie - w październiku z Manchesterem City. Cóż, nie jesteśmy niepokonani, teraz mamy inny zespół.

Przyjechałem tu do pracy a moim zadaniem jest rozwijać piłkarzy i grać najlepiej jak tylko możemy. Musimy być efektywni, ale nie możemy być naiwni. Trzeba przekształcić piękną piłkę na zdobywanie bramek - mówi Portugalczyk.

Mamy stratę, ale nie jesteśmy klubem, który przyjmuje to na chłodno, zamierzamy gonić rywali. Mieliśmy trudny początek sezonu, graliśmy na wyjeździe z Manchesterem United, mieliśmy spotkanie w Superpucharze z Bayernem i znów na wyjeździe z Evertonem. W sobotę historia opierała się na 21 naszych strzałach na bramkę, z których nie wpadł ani jeden gol - i to jest piękno futbolu - przekonuje Mourinho.

Jestem zadowolony z drużyny, jaką posiadam. Wspólnie trenujemy i dobrze było zobaczyć w meczu z Evertonem kilka rzeczy nad którymi pracujemy. Mieliśmy parę szybkich kombinacji co było przyjemne, ale przyjemny jest również widok, kiedy piłka znajduje drogę do siatki.

Ponownie w szeregach Chelsea zabrakło finiszera, który zapewniłby tak potrzebne gole. Ten, który miał to robić w tym roku, wobec decyzji trenera, przed meczem zbierał owacje kibiców Evertonu ubrany w koszulkę naszych rywali. Chodzi oczywiście o Romelu Lukaku.

To nie nasz skład, to nie nasz profil, to nie jedyna droga, jaką możemy grać. Nie ma takiej szansy. Czy tęsknię za Drogbą? Nie, nie tęsknię za niczym. On jest teraz piłkarzem Galatatasay. Drogba tworzył historię Chelsea, ale Drogby już tu nie ma. Mamy inny profil piłkarzy i musimy grać według cech naszych zawodników. Lukaku i Drogba to nie ten sam profil, oni są zupełnie inni.

Musimy iść swoją drogą i nadejdzie taki dzień, kiedy strzelimy cztery, pięć bramek. Nasz problem nie dotyczył taktyki, ale emocji. Moje zmiany i gra trzema obrońcami? Piłkarze wiedzieli co mają zrobić, byli do tego przygotowani. Ramires wiedział, w jakie miejsce boiska ma iść, nasi trzej obrońcy wiedzieli co robić, ale emocje to inna sprawa.

Patrzysz na zegarek, masz 15, 12, 11, 10 minut - czas wciąż upływa, a kiedy przegrywasz płynie jeszcze szybciej a ty tracisz kontrolę nad emocjami. Kierowaliśmy długie piłki w pole karne, ale to nie jest nasz sposób na grę. Tak - w ostatnich 10 minutach graliśmy na korzyść rywala, to nie była nasza piłka. To nie była Chelsea, to nie był zespół Mourinho. Nie sięgnąłem po plan B, po prostu rozszerzyłem plan A, wprowadziłem drugiego napastnika który miał robić wystarczająco wiele problemów rywalowi, aby zamaskować nasz niedostatek w obronie.