aktualności
Mourinho wspomina Drogbę w autobiografii
Przedmowa ta autorstwa Jose Mourinho, pochodzi z autobiografii Didiera Drogby napisanej w 2008 roku, która nigdy nie została wydana w Polsce. Mimo, że trochę przestarzała, rzuca nieco światła na stosunki obu panów, które chyba nie uległy zmianie.
Jestem osobą, która ceni wspomnienia, dzięki nim mógłbym opowiedzieć światu wiele rzeczy. Nie jestem pisarzem, ani tym bardziej poetą, ale moje życie było bogate w różne historie, historie pełne niezwykłych momentów. Spoglądając na nie teraz, mogę znaleźć jedynie kilka osób, które będą obecne w mojej duszy i sercu na zawsze.
Didiera Drogbę poznałem w piątej minucie meczu Ligi Mistrzów na mitycznym Veledrome w Marsylii. Ledwo mogłem usiedzieć, kiedy ten gigant z jedenastką na plecach zdobył gola. Pamiętam, że cieszył się z tej bramki jakby miała być jego ostatnią, przemienił nieprzyjazne trybuny w kulę rac, pieśni i emocji. Tłum oszalał, hałas był ogłuszający.
W przerwie meczu znalazłem go w tunelu i powiedziałem mu: 'Nie stać mnie na Ciebie, ale nie masz może w swoim kraju żadnych kuzynów, którzy mogą grać tak jak Ty?'
W środku tak zaciętego meczu on się roześmiał, uściskał mnie i odpowiedział: 'Pewnego dnia znajdziesz się w klubie, który będzie mógł mnie kupić.'
Pół roku później podpisałem kontrakt z Chelsea. Znalazłem się w potężnym klubie, z którym każdy chciał negocjować, każdy chciał być z nim łączonym - i każdy chciał w nim grać. Miałem wiele opcji, ale kiedy przybyłem, powiedziałem: 'Chcę Didiera Drogbę'. Kilka osób miało wątpliwości: 'Dlaczego on?', 'Dlaczego nie tamten?', 'Jesteś pewien, że się zaadaptuje?', 'Czy on na pewno jest taki dobry?'.
'Chcę Didiera Drogbę'. Powtórzyłem.
Minęło kilka dni i spotkałem się z Didierem na prywatnym lotnisku w Londynie. Znowu mnie objął, ale tym razem w ten niezapomniany sposób, uścisk, który pokazywał wdzięczność i przywiązanie do ludzi, którzy wiele dla niego znaczyli. Wtedy powiedział mi: 'Dziękuję. Będą dla Ciebie walczył. Nie będziesz tego żałował. Pozostanę Ci lojalny na zawsze'.
I tak właśnie zrobił. Pokazywał swoją lojalność w tym jak przewodził innym i w tym jak zawsze radził sobie z trudnymi momentami, momentami kiedy nie liczy się nic oprócz tego, żeby być tam dla swojego trenera i kolegów. To była osoba na którą mogłem zawsze liczyć, gdziekolwiek i kiedykolwiek go potrzebowałem. Kiedy drużyna była pod presją, wracał i pomagał obrońcom; kiedy czuł ból, przezwyciężał go i nigdy się nie poddawał. I oczywiście to w czym był najlepszy: strzelał i strzelał. Te gole dały mu tytuły, niesamowite nagrody, ale to co dla mnie najważniejsze to niezliczone historie, które mieliśmy razem.
Finał FA Cup, na nowym Wembley w 2007 roku. Manchester United. Ostatni mecz sezonu. Wielu ludzi myślało, że to będzie moje ostatnie spotkanie w Chelsea. To była wielka bitwa, wtedy Didier zdobył bramkę w dogrywce. Rozbrzmiał ostatni gwizdek i wszyscy oszaleli - oprócz dwóch spokojnych osób. Udałem się do szatni, żeby zadzwonić do mojej żony. Jeden zawodnik unikał celebracji na boisku i udał się za mną do tunelu. To był Didier goniący za mną, żeby mnie uścisnąć. Mecz był skończony, ale od kiedy opuścił boisko w jego głowie była tylko jedna myśl: przytulić mnie najszybciej jak to możliwe. Czy wspominał nasze pierwsze spotkanie? Drugie? A może myślał, że to będzie nasze ostatnie...? Znalazł mnie, uścisnęliśmy się i płakaliśmy.
Didier jest wyjątkową osobą. Powtórzę to: osobą. Mógłbym powiedzieć piłkarzem - w tym także jest niewiarygodny - ale przede wszystkim, największe piętno na świecie odciska jako człowiek: jako Afrykańczyk, jako ojciec, jako syn, jako przyjaciel. Niektórzy z nas mieli ten przywilej posiadania go w swoim życiu. Kilka miesięcy po finale FA Cup nie pracowałem już w Chelsea. Tak jak pierwszego dnia, pojawił się ten sam uścisk. Nie byłem w stanie nic powiedzieć, a Didier mówił tylko: 'To niemożliwe, to niemożliwe, to niemożliwe'. Znalazłem tylko siłę żeby odwrócić się i odejść.
Być może ta przedmowa powinna skupiać się na Drogbie - piłkarzu. Ale piłkarza wszyscy znają - lider, kolekcjoner i dawca trofeów. Wszystkie te rzeczy osiągnął umiejętnościami, poświęceniem i pokorą. Didier pozostanie w moim życiu jako jeden z najlepszych piłkarzy jakich trenowałem. Ale co ważniejsze pozostanie w moim życiu jako jeden z najlepszych przyjaciół, którego nie zapomnę. Razem, walczący ramię w ramię o jeden cel? Daleko od siebie? W innych klubach? W innych krajach? Didier na emeryturze, a ja trenujący na wózku?
To nieistotne.
Didier. Zawsze bliski memu sercu.
Jose Mourinho.
Reklama:
Oceń tego newsa:
surmi18.10.2013 18:01
czytając to myślałem przez chwile że się popłacze nie da się ukryć napisane w dość poruszający sposób !
BoysNoize18.10.2013 13:03
Ach ten Drogba. Szkoda, że nie można go odmłodzić o 10 lat.
11krystian199617.10.2013 20:41
może trenerka kiedyś kto wie ale fajnie by było ich razem u nas widzieć
Mati11CFC17.10.2013 20:25
dobre slowa hah
ferto17.10.2013 19:13
Widac jaka wiez ich laczyla szkoda ze didier juz raczej nie zagra pod wodza jose
kakuta4417.10.2013 18:58
Łezka mi sie w oku zakręciła gdy to czytałem
Aru1217.10.2013 18:47
wzruszająca opowieść. Ciesze się że jest moim idolem, on jak i Jose.
Karko17.10.2013 16:34
Piękna historia, ale musiał to być ból jak Jose zwolniono :<
kamil0917.10.2013 16:31
aż sie płakać chce duet drogba mourinho juz nie wroci tylko ja jednego nie zrozumiem nie przedłużamy kontraktu z drogbą a kupujemy nie wiele młodszego eto no i gdzie ty logika
radon17.10.2013 16:08
Ci panowie z pewnością do teraz wzajemnie darzą się sporym szacunkiem. Trochę szkoda, że znów nie mogli pracować razem. Niestety, ale gracze wiecznie młodzi być nie mogą, a rozdział "Drogba w Chelsea" jest już zakończony.