Martinez: Mourinho musi być pragmatykiem

Szkoleniowiec Evertonu Roberto Martinez uważa, że presja jaka ciąży na zespołach typu Chelsea sprawia, że Jose Mourinho musi przyjąć postawę pragmatyka. Sam Hiszpan określa się bardziej jako romantyk futbolu.

Kiedy pracujesz w klubie z wielkim budżetem, jedyną rzeczą jaka się liczy to zwycięstwa, czyż nie? Ocenia się twoją pracę jedynie poprzez pryzmat wygranych. Ja mogę być nieco bardziej romantyczny. Sposób w jaki wygrywamy dyktuje, jak daleko możemy zajść - mówi Martinez.

Każda konstrukcja jest inna. Kiedy masz kluby z wielkimi pieniędzmi, to nie sądzę, aby dbały one o to, aby ich trener tworzył jakiś konkretny model. To co się liczy to wygrane na boisku.

Ja i Mourinho? Myślę, że głupio byłoby porównywać się do kogoś, kto wygrał wszystko w trzech różnych krajach. Jose pokazał, że zawsze znajdzie drogę aby wygrać bez względu na historię danego klubu, kulturę czy rodzaju ligi. To niesamowite osiągnięcie, przecie on wygrał Ligę Mistrzów dwukrotnie!

Kiedy wygrałeś tyle co on, jedyną osobą, która może mieć zdanie na temat wszystkiego jest sam Mourinho. W futbolu każdy szkoleniowiec ma własną filozofię. Ja sam szanuję każdego trenera wiedząc, co pociąga za sobą ta praca i jak trudno jest sięgnąć po sukces. To część wielkości tej gry - najważniejsze jest to, ile razy trafiłeś do bramki - opowiada Hiszpan.

Finanse? Cóż, myślę, że jeśli ci ich brakuje musisz być bardziej twórczy w znalezieniu odpowiednich sposobów na wygrane. Nie znaczy to, że nie możesz rywalizować z zespołami z większymi budżetami, ale raczej nie masz co liczyć na trofea.

W obecnym sezonie Everton zmierzył się już z Chelsea na Goodison Park gdzie mógł cieszyć się zwycięstwem.

To było bardzo ważne zwycięstwo. Po całym tym okresie przedsezonowym i początku sezonu, ta wygrana dała nam poczucie stabilności. To był dla nas świetny punkt wyjścia. W sobotę kolejny mecz z Chelsea będzie dla nas sprawdzianem, jak daleko od tamtej pory zaszliśmy. Chelsea nigdy nie przegrała na swoim stadionie pod ręką Mourinho - przypomniał na koniec Martinez.