aktualności
Okiem redaktora - część 5
Wystartowały cudowne rozgrywki Ligi Mistrzów. Chelsea nie zanotowała wymarzonego w nich startu, ale przecież nic takiego się nie stało. W tym akurat turnieju nieudany początek to jeszcze nie koniec świata ? wiemy, jak wyglądało to przed rokiem. The Blues przegrali inauguracyjny mecz z Basel 1:2, co nie przeszkodziło im w dotarciu aż do półfinału Ligi Mistrzów. A w tym sezonie Chelsea bardzo chce pójść krok dalej?
Pierwsza kolejka fazy grupowej Ligi Mistrzów miała w sobie wszystko, za co kochamy te rozgrywki. Dużo goli, dużo niespodzianek i mnóstwo emocji. Ogólnikowe stwierdzenia jak "oby tak dalej" są chyba bezsensowne i bezcelowe ? ten turniej to gwarancja futbolu na najwyższym poziomie. Tymczasem czas na piątą część naszego cyklu, a zarazem pierwszą wypuszczoną po rozgrywkach Ligi Mistrzów (z nieplanowanym opóźnieniem, ale jednak).
Grupa A
Ci, którzy spodziewali się pewnego awansu Atletico oraz Juventusu, mogą być w błędzie. Olympiakos pokazuje bowiem, że ich obecność w 1/8 poprzedniej edycji Ligi Mistrzów (a przecież Grecy byli o krok od awansu do ćwierćfinału) nie była przypadkiem. Podopieczni Michela pokonali finalistę poprzedniej edycji turnieju i pokazali, że z pewnością nawiążą walkę ze wspomnianą dwójką. Wygląda na to, że grupa ta może stać się jedną z ciekawszych. Olympiakos wysyła jasny sygnał rywalom, że nie zamierza odpuścić, z kolei trudno wyobrazić sobie poddające się Atletico. Juventus rozpoczął od wygrania teoretycznie najłatwiejszego meczu, ale prawdziwe wyzwania dopiero przed nimi. W zeszłym roku Stara Dama nie wyszła z grupy i z pewnością zrobi wszystko, by nie powtórzyć tej wpadki.
Grupa B
Szkoda mi, tak po ludzku, Łudogorca, ale brawa dla Liverpoolu za uratowanie honoru angielskich drużyn. Tylko powracający do Ligi Mistrzów podopieczni Brendana Rodgersa byli w stanie wygrać swój mecz, a rywal, jak się okazało, wcale nie miał zamiaru położyć się i czekać na to, co zrobią The Reds. Z kolei mecz Realu z Basel był pokazem siły obrońców trofeum. Niezależnie od woli walki tej mniejszej dwójki, wydaje się, że niespodzianki tutaj nie będzie. Walka o pierwsze miejsce rozegra się pomiędzy wicemistrzem Anglii a trzecią drużyną La Liga.
Grupa C
Jedna z ciekawszych i bardziej wyrównanych grup, co pokazuje nam już pierwsza seria spotkań. Benfica miała w tym meczu pecha ? szybko stracona bramka i czerwona kartka dla Artura, właściwie ustawiły te zawody. A przecież Zenit wcale nie był murowanym faworytem tego spotkania. Z kolei Monaco oddało zaledwie cztery strzały przy trzynastu Bayeru, a mimo to zdołało zdobyć trzy punkty. Wszystko to sprawia, że rywalizacja będzie jeszcze bardziej zacięta. Trzy punkty Zenitu i Monaco wcale nie oznaczają, że drużyny te mają największe szanse na awans. Wręcz przeciwnie ? powiedziałbym, że to faworyci ponieśli w pierwszych meczach porażki.
Grupa D
Kolejna bardzo ciekawa grupa, w której dwie drużyny zanotowały spory falstart. Galatasaray, które miało bić się o awans, potknęło się już na samym początku, remisując 1:1 z Anderlechtem. Jeżeli jednak Arsenal nadal będzie radził sobie tak mizernie, Turcy wciąż mają spore szanse na awans. No właśnie, Arsenal. Borussia całkowicie stłamsiła drużynę Wengera, wywołując szok i konsternację nie tylko w ekipie Kanonierów, nie tylko w całej Anglii, ale także w Niemczech ? mało kto spodziewał się tak udanego występu Borussii. Najbardziej dostało się Ozilowi, którego rzecz jasna broni Arsene Wenger. Nawet niemiecka prasa wytknęła aktualnemu mistrzowi świata nieudolność, wystawiając mu najniższą z możliwych ocen ? 6 (w Niemczech, podobnie jak na przykład w polskich szkołach, obowiązują stopnie w skali 1-6, z tym, że jedynka jest odpowiednikiem naszej szóstki).
Grupa E
Ależ ta Roma grała! Wprawdzie CSKA od początku dawano najmniejsze szanse na awans, jednak trudno nazwać moskiewski klub słabym zespołem. Tymczasem powracający do Ligi Mistrzów Rzymianie wbili rywalowi aż pięć bramek, a jednym z najjaśniejszych punktów spotkania był Gervinho, któremu nie wiodło się na Wyspach. Najtrudniejszy test dla stołecznego klubu stanowić będą jednak pojedynki z Manchesterem City oraz Bayernem. Mistrz Niemiec pokonał The Citizens po pięknej bramce Jerome Boatenga tylko 1:0, ale City nie pozostawiło po sobie zbyt dobrego wrażenia. Jako kibic ligi angielskiej pewnie powinienem życzyć Manchesterowi awansu, ale ta Roma?
Grupa F
Ci, którzy spodziewali się gradu goli w starciu na Camp Nou, z pewnością nieco się rozczarowali. Barcelona pokonała APOEL zaledwie 1:0, ale znów potrafiła zachować czyste konto. PSG z kolei tylko zremisowało w wyjazdowym meczu z Ajaxem Amsterdam, jednak z pewnością nie jest to jeszcze powód do niepokoju. Nie jest możliwe, żeby jedna wpadka, jeżeli tak w ogóle można to określić, zamknęła im drogę do awansu.
Grupa G
Chelsea to kolejny zespół, który pomimo straty dwóch punktów w pierwszym spotkaniu nie ma powodów do niepokoju. The Blues byli lepsi od Schalke, stworzyli sporo dogodnych sytuacji do strzelenia gola, ale zabrakło im trochę szczęścia. Wynik równoległego spotkania, w którym Maribor zremisował ze Sportingiem, także powinien podziałać kojąco na rozgrzane głowy kibiców Chelsea. Dla The Blues to gwarancja tego, że nikt podopiecznym Mourinho nie ucieka, a dla takiego Mariboru to z pewnością wielkie wydarzenie. I, kto wie, może nie są to ich ostatnie punkty w tej edycji Ligi Mistrzów?
Grupa H
Wiemy, że w większości krajów muzułmańskich sukces jakiegokolwiek zawodnika tego wyznania jest nieprawdopodobnym wydarzeniem. Mohamed Salah, który właściwie niczego jeszcze w Chelsea nie udowodnił, zdaniem Egipcjan zjada Edena Hazarda na śniadanie. Nic zatem dziwnego, że kiedy Algierczyk Brahimi strzela hat-tricka, co faktycznie jest dużym osiągnięciem, z miejsca staje się jednym z najbardziej rozchwytywanych przez tamtejszych kibiców graczy. Porto rozbiło BATE aż 6:0 i tą kanonadą wysłało rywalom jasny sygnał, że zamierza bić się o awans z pierwszego miejsca. W Bilbao za to było wyjątkowo spokojnie ? Athletic zremisował z Szachtarem 0:0 i ten mecz właściwie nie dał nam odpowiedzi na pytanie kto ma być, obok Porto rzecz jasna, głównym kandydatem do awansu.
W ostatniej części trochę wywróżyłem Chelsea podobną sytuację ? nie zawsze można wbić trzy, czy cztery gole i wtedy postawa w defensywie jest kluczem do sukcesu. The Blues po raz kolejny nie zachowują czystego konta, co z pewnością stanowi powód do zmartwień dla Jose Mourinho. Mimo to, w naszym zestawieniu znajduje się tylko dwóch typowo ofensywnych graczy. Wystawienie ocen nie było specjalnie trudnym zadaniem, chociaż problem polegał na tym, że tak naprawdę nikt nie zasłużył na 4, czy 5 punktów. Oczywiście jednak są gracze, którzy wyróżniali się na tle innych i za to należy ich docenić.
Sam wiem, jak niewdzięczną rolę pełni na boisku bramkarz. Z reguły gdy puści gola, to jego obarcza się winą za taki stan rzeczy, podczas gdy wiele, a może nawet więcej, zależy od jego kolegów z drużyny. Courtois skapitulował po strzale Huntelaara, chociaż trudno przyczepić się do jego zachowania w tej sytuacji. Dobrze ustawiony, nie miał najmniejszych szans na obronę precyzyjnego strzału Holendra, zwłaszcza, że piłka przeleciała jeszcze pomiędzy nogami Gary?ego Cahilla. Belg dał jednak próbkę swoich możliwości broniąc strzały Boatenga oraz Draxlera. Solidny występ Courtois.
Pierwszy mecz Brazylijczyka w podstawowym składzie Chelsea i Filipe Luis już pozostawia po sobie bardzo dobre wrażenie. Spotkałem się z opinią (nie jest trudno zgadnąć gdzie), że z racji wystawienia byłego gracza Atletico na lewej obronie, defensywa po tamtej stronie będzie kompletnie "dziurawa". Mam nadzieję, że autor tej tezy oglądał mecz. Filipe udowodnił, że?no właśnie, że co? Że jest solidnym zmiennikiem? Nic z tych rzeczy. Luis to gracz, który śmiało mógłby regularnie występować w pierwszym składzie, jednak jego pech polega na tym, że Azpilicueta jest równie świetny. Filipe kilka razy skutecznie przerywał akcje Schalke i, kiedy już zapędził się do przodu, imponował celnością swoich dośrodkowań. Luis popełnił właściwie tylko jeden błąd, łatwo dając ograć się rywalowi, jednak nastąpiło to we względnie bezpiecznej strefie boiska ? przed bramką Courtois znajdowało się jeszcze kilku zawodników Chelsea.
Szalony mecz Cesca Fabregasa. Rewelacyjny początek, dwójkowa akcja z Edenem Hazardem i w efekcie pierwszy gol Hiszpana dla Chelsea. Później doszła do tego zmarnowana stuprocentowa sytuacja po podaniu od Branislava Ivanovica, a wreszcie, w drugiej połowie, kosztowna strata, zakończona później golem wyrównującym Huntelaara. Przez większą część tego meczu Cesc był jednak, co będę pewnie powtarzać do znudzenia, prawdziwym mózgiem drużyny. Ostatecznie Hiszpan zanotował pozytywny występ, chociaż z uwagi na zmarnowaną setkę oraz stratę skutkującą golem, trudno przyznać mu większą ilość punktów.
Branislav Ivanovic nie popełnił w meczu z Schalke jakichś poważnych błędów w defensywie, a jeśli chodzi o jego poczynania z przodu ? było dobrze, jak zawsze. Oczywiście najbardziej zapamiętamy jego świetne podanie do Cesca Fabregasa. Hiszpan nie mógł wymarzyć sobie lepszego podania, jednak fatalnie przestrzelił, co niestety miało później swoje konsekwencje. Jak już wspomniałem wcześniej, Serb niekoniecznie zasłużył aż na cztery punkty, jednak nie było na placu gry zawodnika, który rozegrał tak równe spotkanie przez cały okres jego trwania.
Pierwszy raz w tym sezonie Eden zostaje graczem meczu, chociaż i do niego można mieć trochę zarzutów. Fakt, że Belg mijał rywali z łatwością, nie jest niczym nowym. Hazard dorzucił jednak kilka kluczowych podań i z pewnością starał się dać z siebie wszystko ? gdy Chelsea goniła wynik, dwukrotnie bliski był strzelenia gola, ostatecznie jednak zabrakło mu naprawdę niewiele. Najbardziej zapadają w pamięć dwa znakomite podania Belga. Pierwsze, to oczywiście asysta przy jedynym golu Chelsea w tym meczu (swoją drogą, współpraca na linii Hazard ? Fabregas układa się coraz lepiej). Drugie to cudowna piłka posłana z głębi pola do Didiera Drogby. Cała akcja zakończyła się ostatecznie minimalnym pudłem Iworyjczyka. Cieszy fakt, że Hazard najwyraźniej rozpędza się z każdym kolejnym spotkaniem. W niedzielę Chelsea zagra na Etihad Stadium, a jeśli Eden zagra tam tak, jak w poprzednim sezonie, w kolejnej części cyklu Belg może zgarnąć kolejną piątkę.
Reklama:
Oceń tego newsa:
DudusLampard21.09.2014 04:15
Daję okejkę.
ashleycole320.09.2014 23:33
Roma przejedzie szejków ^^
MarcinBlue1720.09.2014 17:16
Ivan nie zasłużył na 4 pkt w żadnym przypadku. Za dużo szaleje z przodu i potem nie nadąża z powrotem na pozycje, co w przypadku meczu z City może być opłakane w skutkach. Oczywiście nie można mu zabrać tego, że rzeczywiście bardzo dobrze idzie mu w grze ofensywnej, robi dużo zamieszania i ogólnie można przy tym aspekcie postawić duży plus dla Serba, ale niech nie zapomina, że jest obrońcą i tam z tyłu zostaje luka. W niedziele nie może sobie pozwalać na takie wypady w atak, bo City chętnie skorzysta z wolnej przestrzeni jaką zostawi.
FrankiFan20.09.2014 13:01
Jak dla mnie Ivy nie powinno byc gdyy byl ustawiony na swojej pozycji bramka by nie padla i jak widac na powtorce to Willian musial ubezpieczac jego pozycje. Wedlug mnie Iva nie wywiazuje sie ze swoich zadan defensywnych a to z nich obronca powinien byc rozliczany. Dlatego juz wolalbym dac Brazylijczykowi 4 pkt ktory szalal w ofensywie i mial swietne pwroty dwa razy ratujac chelsea przed grozna sytuacja z prawej strony gdzie jak juz pisalem wczesniej Bronka nie bylo.
kajtek141020.09.2014 12:48
Moim zdaniem Iva nie zasużył na te 4 pkt. Przesadza z tymi rajdami. Gra dobrze w ofensywie, ale mam wrażenie że nie zdaje sobie sprawy ze swoich umiejętności - są duże, ale tylko jak na obrońce. Moim zdaniem po prostu przesadza.
icemanCFC20.09.2014 12:23
No wszyscy na plus czekamy dalej jak będą grać i co pokażą nam