Mourinho: Mieszane uczucia

Jose Mourinho z mieszanymi uczuciami przyjął dzisiejszy remis Newcastle. Choć mecz wydawał się być przegranym, to ostatecznie The Blues zdołali zremisować 2:2, nie zatarło to jednak słabych stron, jakie prezentował zespół CFC.

Nasza druga połowa meczu była pozytywna, ale trzeba myśleć również o pierwszej, mocno negatywnej. Czuję zarówno ulgę jak i rozczarowanie. Mam skrajne uczucia - zarówno negatywne jak i pozytywne. Trzeba brać pod uwagę naszego rywala, ale normalnie nie byłbym zadowolony tylko z jednego punktu.

Naszą pierwszą połowę zaliczyłbym do naszych tragicznych spektakli - kiedy robisz tak wiele błędów to niemożliwe, aby twoja drużyna była zespołem. Trudno odpowiedzieć na temat przyczyny tak złych indywidualnych występów naszych piłkarzy w tym meczu, ale to właśnie był powód dla którego w pierwszej połowie nie byliśmy zespołem - mówił na pomeczowej konferencji Mourinho.

Podczas przerwy powiedziałem zawodnikom, że nie mam czasu pytać ich, czemu graja tak źle. Chciałem to zrozumieć, ponieważ tego nie akceptowałem. Nie jestem magikiem, po prostu chcę dla zespołu jak najlepiej. W przerwie mówiłem, że szkoda że mam tylko trzy kanapki, potrzebowałem ich bowiem co najmniej sześć - nawiązywał do możliwych trzech zmian w meczu Jose.

Trener przyznał, że wprowadzenie na pole gry Williana i Ramiresa poprawiło wygląd spotkania.

To oni wznieśli nas na wyższy poziom. Znam ich charakterystyki, wiem, że Ramires jest jednym z niewielu graczy, którzy potrafią uderzyć zza pola karnego. Kiedy rywal tak nisko stawia swój blok, wygrywa 2:0 trudno jest się przebić na jego pole karne i oddać strzał. Taki piłkarz jak Ramires daje nam możliwość strzału z dystansu.

W ostatnich latach Chelsea ma kłopot z meczami na terenie Newcastle, dlaczego?

Być może jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest mentalność gospodarzy> Wygląda na to, że w jednych meczach potrafią zostawić na boisku serce, a w innych nie, tak jakby wybierali sobie na to rywali. To normalna postawa zespołu, który nic nie wygrywa. Dziś dali z siebie wszystko - kończy Mourinho.