aktualności
Lampard o finale Ligi Mistrzów sprzed lat
Po pechowo przegranym finale Ligi Mistrzów w Moskwie, złamanych sercach w półfinałach m.in. z Barceloną niewielu wierzyło, że 8 lat temu bogowie futbolu swoją przychylność przeniosą na londyńczyków w meczu z faworyzowanym Bayernem na jego własnym terenie w Monachium.
Oto garść wspomnień z tej nocy Franka Lamparda, który wobec zawieszenia Johna Terry'ego dowodził ekipą The Blues na Alianz Arena.
To była najlepsza noc w moim piłkarskim życiu, niesamowita. Przez tyle lat staraliśmy się wygrać Ligę Mistrzów - przegraliśmy finał, przegraliśmy półfinały więc to miała być ostatnia szansa dla naszej grupy, ponieważ wszyscy czuliśmy, że zaczynamy się starzeć.
To był ciężki rok - kiedy teraz na to spojrzysz, trudno uwierzyć w tę historię. Nie radziliśmy sobie dobrze w lidze, w kampanii Ligi Mistrzów mieliśmy kłopoty z Napoli i z Barceloną. Było tyle wątków które ułożyły się w najpiękniejsza historię naszego klubu - mówi Lampard.
We wspomnianym sezonie zespół prowadził Villas Boas, który na mecz z Napoli odsunął z zespołu Franka.
To było dla mnie trudne, ale teraz rozumiem, że ta decyzja nie była łatwa także dla menadżera. Od jakiegoś czasu nie grałem, tamtej nocy zabrakło też Ashley'a Cole'a, byliśmy więc rozczarowani. Kiedy masz określony kręgosłup zespołu który ktoś zaczyna zmieniać, pojawia się nerwowość. Między innymi dlatego poszło nam kiepsko - była trudna atmosfera, zabrakło solidności...
Trzy tygodnie później, w rewanżu na Stamford Bridge zespół zastępczo prowadził już Roberto di Matteo - Chelsea wygrała odrabiając straty i przypieczętowała awans do ćwierćfinału.
Każdy kibic Chelsea powie, że była to jedna z wielkich nocy na Stamford Bridge. Robbie był świetny, rozmawiał ze wszystkimi zawodnikami, także indywidualnie, odzyskaliśmy swojego ducha. Na przestrzeni ostatnich lat pokazywaliśmy się z dobrej strony w trudnych chwilach.
W ćwierćfinale Chelsea pokonała Benfikę a w półfinale zagrała z Barceloną. W tamtym meczu czerwoną kartkę zobaczył Terry.
Kiedy było już 0:2 a my graliśmy tylko w dziesiątkę, pomyślałem że to może być najgorsza noc w karierze. Obawiałem się dwucyfrowej porażki! Kiedy Ramires strzelił gola tuż przed przerwą nasze nastawienie się zmieniło. Kiedy wygrywasz w meczu, którego nie masz prawa wygrać, pojawia się wiara. Fernando Torres miał u nas ciężkie chwile, ale w tym meczu miał swój magiczny moment strzelając kolejnego gola.
W Monachium Chelsea musiała radzić sobie bez zawieszonych Ivanovica i Terry'ego, z urazami grali Luiz i Cahill.
Bardzo świadomi, że to Bayern jest faworytem, wiedzieliśmy, że zabraknie nam najważniejszych zawodników jak Terry jako kapitan. Przed meczem Roberto puścił nam film z naszymi rodzinami, którzy przesyłali nam wyrazy powodzenia. To było bardzo emocjonalne. Mieliśmy na szczęście w zespole człowieka który zrobił w tym meczu tak wiele - Didiera Drogbę. Pamiętam, że on stawał się przed wielkimi meczami inną osobą - już na rozgrzewce wyglądało, jakby był zamknięty w klatce i rozsadzała go energia, aby się z niej wyrwać. Każdy z nas to widział a to budziło zaufanie.
Po 120 minutach meczu podobnie jak 4 lata temu o wyniku finału zadecydować miały rzuty karne.
Byłem bardzo zdenerwowany. Neuer wyglądał w bramce jak olbrzym, kiedy rozkładał ręce niemal dotykał obydwu słupków. Niezbyt często odczuwam presję trybun, ale wtedy czułem ten ciężar. W takim momencie trochę się w tobie gotuje - chcesz nie tylko wygrać mecz, ale również nie chcesz być tym, kto spudłuje.
Oczywiście Lampard zaliczył jedenastkę a sprawę trafieniem wykończył Drogba.
Zapanował chaos, tyle lat ocieraliśmy się o ten puchar. To że nas niemal skreślono sprawiło, że się zjednoczyliśmy. Pobiegliśmy do naszych kibiców na koniec murawy i mieliśmy największą imprezę w historii. Odebranie pucharu było niesamowite - spacer po schodach, a potem twarz właściciela klubu. Próbowałem podnieść puchar, ale wszyscy na mnie skoczyli. Gdybym mógł to zrobić raz jeszcze, usunąłbym wszystkich na bok o powiedział - JT chodź tu i zrób to.
Reklama:
Oceń tego newsa:
MrKrzysztof9721.06.2020 15:30
Dobrze mówi.
lysy8320.05.2020 16:13
Drogba wyskoczyl jak struna w karych to samo dobil ich ostatni