aktualności
Austria upokarza Francję
Wszystkie szumne przedmeczowe zapowiedzi Francuzów na boisku nie znalazły żadnego pokrycia. Gorszego początku eliminacji Tricolores nie mogli się spodziewać.
'Les Bleus' otrzymali zimny prysznic już na samym początku meczu. W 8. minucie Marc Janko pokonał Steve'a Mandandę i wprawił w zachwyt dziesiątki tysięcy kibiców zgromadzonych na stadionie. Napastnik Red Bull Salzburg zmienił kierunek uderzenia Andreasa Ivanschitza z rzutu wolnego i golkiper Francji nie miał szans.
Chyba nawet sami Austriacy nie spodziewali się takiego startu meczu. Widać było szkołę Karela Bruecknera. Agresywna gra na całym boisku, odbiór piłki i błyskawicznie wyprowadzane akcje. Francuzi nijak nie radzili sobie z dynamiczną grą gospodarzy.
W pierwszej połowie mieli znacznie częściej piłkę, ale nic z tego nie wynikało. Zupełnie jak na fatalnym Euro 2008...
Wszyscy spodziewali się, że rozdrażniona Francja rzuci się do ataku i błyskawicznie odrobi straty, po czym wyjdzie na prowadzenie. Nic bardziej mylnego. Austriacy nie dość, że nie pozwolili rywalom rozwinąć skrzydeł, to sami grali naprawdę dobrze, co chwila przeprowadzając płynne i groźne akcje. W końcu strzelili swojego drugiego gola.
Tuz przed przerwą, w 41. minucie, Rene Aufhauser trafił do siatki Tricolores, wyraźnie podcinając im skrzydła. I tutaj także wielką zasługę miał Ivanschitz, którego uderzenie z rzutu wolnego odbił kolega z drużyny, dając Austrii prowadzenie 2:0. Podopieczni Bruecknera schodzili do szatni w wyśmienitych nastrojach.
Druga połowa pokazała zupełnie inną reprezentację Francji - bardziej agresywna, grającą szybciej i bardziej zdecydowanie. Niemniej jednak dopiero po 10 minutach gry Tricolores oddali strzał na bramkę Manningera.
W 61. minucie meczu 'Les Bleus' zdołali zdobyć bramkę kontaktową. Grający dobry mecz Samir Nasri prostopadle podał do Patrice'a Evry, a ten zakończył akcję dośrodkowaniem z lewego skrzydła w pole karne. Tam piłkę zdobył, stojący tyłem do bramki, Sidney Govou. Zawodnik Olympique Lyon odwrócił się z futbolówką i z 6. metrów pokonał Alexa Manningera.
To dodało Francuzom wiary, ze z Wiednia można wywieść w sobotni wieczór korzystny wynik...
Jednak ta nadzieja trwała tylko do 72. minuty, kiedy to, bohater całego meczu, Andreas Ivanschitz pewnie wykonał rzut karny, podyktowany za faul Philippe'a Mexesa na Marku Janko.
Francuzi, a konkretnie Karim Benzema, próbowali jeszcze strzelać na bramkę Austriaków, ale nie przyniosło to efektów. Gol Ivaschitza przypieczętował pewną wygraną gospodarzy i dał im pierwsze 3 punkty w drodze na boiska RPA.
W szeregach Trójkolorowych nie zobaczyliśmy Florenta Maloudy. Inny zawodnik Chelsea - Nicolas Anelka - wszedł na boisko dopiero w 80 minucie spotkania.
Reklama:
Oceń tego newsa:
kwiat807.09.2008 22:35
L_________O_________L!!!!!
juz gorzej nie mogli wypasc