aktualności
Scolari o swoich relacjach z piłkarzami
Mój autorytet określiłbym jako "Normal One". Jestem tylko trenerem, może tylko bardziej doświadczony od innych ze względu na swój wiek. Czasem z roli trenera muszę wcielić się w rolę przyjaciela czy ojca. Czasem też muszę być stanowczy i powiedzieć "Mylisz się - wyjdź"! - opowiada Scolari.
Klub ma kilka "pięter": zarząd, trener i zawodnicy. Szanuję zarząd a zarząd szanuje mnie. Szanuję też zawodników a piłkarze szanują moją osobę. To jak linie: tak długo jak się respektujemy, wszystko jest w porządku, jeśli jednak one się skrzyżują, czasem trzeba coś z siebie wyrzucić. Jak do tej pory w naszym klubie nie miało to miejsca, więc uważam, że to zdrowa sytuacja dla Chelsea - ciągnie szkoleniowiec.
Jako selekcjoner Brazylii, Scolari miał w swoim zespole masę gwiazd, podobnie jest w Chelsea. Jak zaznacza trener, każdy z zawodników ma u niego szansę na rehabilitację.
W swojej karierze miałem już trochę problemów z piłkarzami. Czasem dajesz szansę piłkarzowi, aby coś z siebie wyrzucił, a on mówi więcej niż mu wolno. To punkt, w którym powinieneś ostro zareagować i pokazać graczowi, gdzie jest jego miejsce.
Miałem już takie problemy, nie jeden raz, ale 15-20 razy. Najważniejsze, aby powiedzieć sobie prawdę. To rozwiązuje problemy. Dobra atmosfera w szatni to 50% sukcesu. Jeśli masz tam kłótnie, startujesz do gry w kiepskiej kondycji psychicznej. W naszej szatni atmosfera jest fantastyczna. Jeśli jesteś szczęśliwy, codziennie z ochotą podejmujesz się swojej pracy - uważa Scolari.
Kiepskie wyniki tworzą czasem problemy. Trzeba zaangażować graczy w przekonanie, że jeden słaby mecz nie powinien osłabić ich koncentracji w dążeniu do celu. Zawsze zachęcam swoich piłkarzy do dyskusji - i ze sobą i ze mną. Też jestem częścią tej drużyny i często słucham, co zawodnicy mówią mi przed meczem lub w czasie przerwy. Do mnie należą pewne decyzje i trzeba słuchać - nie tylko pozytywów, ale i negatywów - kończy Luiz Felipe Scolari.
Reklama:
Oceń tego newsa: