Znowu przegrana z Liverpoolem

Znów porażka w meczu z wielką czwórką: dwa gole torresa z 90 minuty spotkania praktycznie zostawiają małe szanse Chelsea na tytuł.
Warto wspomnieć że Pan Mike Riley dał czerwoną kartkę Lampsowi za faul na zółtą kartke.

Początek meczu był obiecujący, Chelsea zagrażała bramce Pepe Reiny, stwarzała czasami bramkowe sytuacje, lecz w dalszym ciągu meczu było gorzej, gorzej i gorzej...

Jak to powiedział Fernando Torres: "Jutro coś ustrzele" i ustrzelił dwa gole w ostatnich 3 minutach meczu.
Negatywnym bohaterem meczu został Frank Lampard, który dostał czerwień osłabiając zespół, jednak kto wie, czy większym nie został arbiter Pan Mike Riley, który nie dość wyrzucił z boiska Franka za faul na żółtą kartkę, to jeszcze doliczył pięć minut do obowiązkowego czasu spotkania, choć faktycznie wystarczyłaby jedna.

Liverpool do spotkania z Chelsea przystąpił w najsilniejszym składzie. Do gry wrócili Riera, Xabi Alonso i Kuyt.
Natomiast w ekipie Luiza Felipe Scolariego zabrakło kontuzjowanego Carvalho oraz Drogby i Deco, którzy zasiedli na ławce rezerwowych.

Jako pierwsi zaatakowali przyjezdni. Centra Lamparda w pole karne nie przyniosła nic, poza słabym strzałem Johna Terrego. Reina w tej sytuacji spokojnie złapał piłkę.
Na odpowiedź gospodarzy kibice czekali do 11. minuty. Przypomniał o sobie Alonso, którego strzał z dystansu z wielkim trudem sparował Petr Cech.

Czeski bramkarz miał też problemy przy kąśliwy uderzeniu Mascherano. Kibice The Reds mogli żałować, że nikt nie zdołał dobiec do "wyplutej" piłki.
Zawodnik, który od lat jest ostoją The Blues, miał najwyraźniej gorszy dzień. Cech popełniał kolejne błędy. Po dwóch kwadransach musiał ratować się wślizgiem, aby zapobiec utracie bramki.
Za długo w tej sytuacji golkiper zastanawiał się co zrobić z futbolówką.

Na trzy minuty przed ostatnim gwizdkiem jeszcze raz zaatakowali gracze Liverpoolu. Głową rolę odegrał Riera, którego płaski strzał zmusił Cecha do wielkiego wysiłku. Odbitą piłkę instynktownie wybił Ashley Cole.
Pierwsza połowa w wykonaniu londyńczyków pozostawiała wiele do życzenia. Groźnych sytuacji było jak na lekarstwo, dodatkowo nie najlepiej bronił Cech. Lepsze humory niewątpliwie mieli gospodarze.

Początek drugiej połowy mógł się źle rozpocząć dla Chelsea. Błąd, po rzucie rożnym, popełnił Alex i Dirkowi Kuytowi zabrakło centymetrów do szczęścia.
Po okresie przestoju w grze, byliśmy świadkami kontrowersyjnej sytuacji. Sędzia pokazał Lampardowi czerwoną kartkę za faul na Alonso. Była to kara nieadekwatna do sytuacji.
To kolejny cios dla gości, którym i tak wyraźnie nie szło.

Kilka minut później strzałem z dystansu Xabi Alonso trafił w poprzeczkę, z kolei Torres, po przyjęciu piłki w polu karnym rywala, uderzył nad poprzeczką.
Kibice na Anfield Road tracili już nadzieję na zwycięstwo. Niektórzy rozpoczęli opuszczać stadion, czego później żałowali.
Liverpool pokazał, że gra się do końca. Aurelio dośrodkował z lewej strony do nadbiegającego Torresa, Hiszpan dał zasłużone prowadzenie gospodarzom.

To nie był koniec popisu tego napastnika. W czwartej minucie doliczonego czasu gry Benayoun odebrał przed polem karny piłkę Cole'owi, a następnie dograł ją do niepilnowanego Torresa. Ten, w sytuacji sam na sam, nie pomylił się.

Nie mamy co dużo się rozpisywać w tym newsie, prawda jest taka że Scolari nadaje się znakomicie do reprezentacji...ale nie do klubów europejskich takich jak Chelsea. Tracimy już do lidera United aż pięć punktów, a dodatkowo mają oni zaległy mecz mistrzów Anglii.

Liverpool FC - Chelsea Londyn 2:0 (0:0)
1:0 Torres 89'
2:0 Torres 90+4'

żółte kartki:
Liverpool - Mascherano 21', Gerrard 70'
Chelsea - A. Cole 22', Obi Mikel 53'

czerwona kartka:
Chelsea - Lampard 60'