Abramowicz nie pogratulował Chelsea

Nawet wywalczenie przez Chelsea Pucharu Ligi nie zmiękczyło Romana Abramowicza.
Po raz pierwszy od kiedy jest w Londynie, po zdobyciu trofeum przez swoich piłkarzy, rosyjski milioner nie poszedł do szatni z gratulacjami.

Abramowicza zabrakło także na niedzielnej imprezie w nocnym klubie "Aura", gdzie zawodnicy i sztab szkoleniowy Chelsea cieszyli się po dramatycznym, zakończonym zwycięstwem 2:1, meczu z Arsenalem.
Zachowanie właściciela "The Blues" traktowane jest przez brytyjskie media, jako przejście do kolejnej fazy zimnej wojny z trenerem Jose Mourinho.

Do tej pory Rosjanin po każdym z pięciu wywalczonych trofeów nie tylko osobiście fatygował się do szatni po końcowym gwizdku, ale stać go było na dodatkowe gesty: kiedy dwa lata temu Chelsea wywalczyła Puchar Ligi pokonując w finale Liverpool, cała drużyna zabrana została przez właściciela na wystawne przyjęcie do ekskluzywnej restauracji - La Famiglia.
Boss bawił się wtedy ze wszystkimi, a w mediach pojawiły się fotografie, jak pije szampana ze zdobytego trofeum, a nawet śpiewa z piłkarzami klubowe piosenki.