aktualności
Nie(d)oceniony geniusz
Długo zastanawiałem się jak powinien wyglądać wstęp do mojego pierwszego felietonu. Jak oryginalnie rozpocząć i zaciekawić czytelników do dalszej lektury. Pewnie się już domyślacie, że z mojego planu nic nie wyszło. No cóż oryginalność nigdy nie była moją mocną stroną.
Zacznę od tego, że umiłowanie do sportu towarzyszy mi od najmłodszych lat. Znałem pierwsze jedenastki czołowych zespołów jeszcze zanim nauczyłem się abecadła. Szczęście chciało, że w wieku niespełna 10 lat zainteresowałem się drużyną z niebieskiej części Londynu. Moje serce ma do dziś kolor niebieski, a ja nie żałuję ani chwili spędzonej z Chelsea. Na tym koniec mojej historii. Mam nadzieję, że jeszcze nie usnęliście.
Osoba o której będę pisał jest moim idolem z najmłodszych lat, której wartość znało naprawdę niewielu. Urodził się 18 lutego 1973 roku. W swojej karierze reprezentował także Chelsea i w sumie dzięki niemu kibicuję The Blues. Do dziś mawiam o nim mały murzyn o wielkim sercu.
Ten niespełna stusiedemdziesięcio centymetrowy facet rządził i dzielił w środku pola. Mimo niskiego wzrostu był prawdziwym postrachem dla przeciwnika, a ilość kontr którym zapobiegł można chyba liczyć w tysiącach. Był zawsze gdzie być powinien, znał swoje miejsce na boisku jak nikt inny. Wprowadził nową jakość na swojej pozycji. Nazywałem go ?czyściciel? i bardzo mi imponował. Wiecie już o kim mowa? Oczywiście to Claude Makele.
Makelele rozpoczął swoją karierę we Francji. Potem przez Celtę Vigo dostał się do drużyny Realu Madryt. Ówczesny Madrycki kolos nie tylko z nazwy nazywany był galaktycznym. Wygrywał wszystko co się dało. Mało kto jednak wiedział, że po części za sukcesami stał mały, niepozorny, francuski pomocnik, facet od czarnej roboty, król środka boiska, płuca drużyny z Madrytu, jeden z najlepszych defensywnych pomocników w historii piłki nożnej.
Real był wówczas zbieraniną wyśmienitych indywidualności, którzy nadali tej drużynie wielkości. Tacy zawodnicy jak Raul, Figo czy Zidane na zawsze zostaną w sercach kibiców na całym świecie. Spoiwem był jednak Makelele. To on trzymał w ryzach tę drużynę. Pełnią rolę łącznika między formacjami. Co ciekawe włodarze Realu nie potrafili go docenić. Świadczyć o tym może wypowiedź Pereza o jego transferze do Chelsea:
?Nie będzie nam brakowało Makelele. Jego technika jest przeciętna, brakuje mu szybkości i umiejętności do przechodzenia z piłką rywali, a 90% jego podań jest do tyłu lub na boki. Nie był mózgiem drużyny, i rzadko podawał piłkę na dalej niż trzy metry. Młodsi gracze, którzy przyjdą sprawią, że Makelele zostanie zapomniany.?
Niebawem Florentino zorientował się jak bardzo się mylił, a Makelele trafił tam gdzie trafić powinien. Dość jednak słodzenia, czas na argumenty. Najsilniejszym z nich jest fakt, że po sprzedaniu Clauda do Londyńskiej Chelsea, Real posypał się jak domek z kart.
Do dziś uważam, że był to największy blamaż transferowy klubu z Madrytu. Pamiętam dobrze jak kosztem Makelele robiono miejsce w składzie dla Beckhama.
Byłem ciekaw jak szybko ?galaktyczni? zorientują się jaką perełkę wypuścili. Jako pierwszy w tej kwestii zabrał głos Zidane, który skomentował transfer tymi słowami: ?Po co nakładać kolejna warstwę złotej farby na Bentleya, skoro tracisz cały silnik??.
Słowa te oddają idealnie rolę jaką ten zawodnik spełniał na boisku. Kolejnym argumentem jest ciepło z jakim traktował go Jose Mourinho, jak wypowiadał się o nim w każdej możliwej sytuacji. The Special One powiedział kiedyś, że skład Chelsea zaczyna budować od Makelele, a on nie mówi takich rzeczy przez przypadek. Za Francuzem przemawiają również osiągnięcia. Z Nantes zdobył mistrzostwo kraju i awansował do półfinału Ligii Mistrzów, z Realem dwukrotnie wygrał Ligę Hiszpańską, Superpuchar Hiszpanii, a na arenie międzynarodowej zdobył z klubem z Madrytu Puchar Ligi Mistrzów.
W Londynie, jak zapewne wszyscy wiecie, dwukrotnie zdobywał mistrzostwo Anglii, również dwa razy zdobył Puchar Ligii Angielskiej, raz Puchar Anglii i Tarczę Wspólnoty. Na arenie międzynarodowej, największym jego sukcesem w barwach The Blues było dotarcie do finału Ligii Mistrzów w 2008 roku. Największym osiągnięciem reprezentacyjnym było srebro na Mundialu w roku 2006.
Na moją fascynację bez wątpienia wpłynęła także jego pozaboiskowa postawa. Tutaj interesujący jest kontrast między boiskiem a prywatnością. Podczas gry wojowniczy, władczy i silny, w rzeczywistości spokojny, opanowany i nade wszystko skromny. Kolejnym plusem Makelele jest fakt, że z reguły trzyma się z daleka od kłopotów, a jedynym wyjątkiem jest rzekomy romans z Katyią Prudnikovą. Dowodów jednak nie ma, a Francuz zaprzecza. Na pochwałę zasługują również jego wypowiedzi. Te w mojej ocenie najlepsze postanowiłem zamieścić poniżej:
O relacji z rywalami: - Pytają się mnie, czy naprawdę jestem Makelele, ponieważ myśleli, że będę większy. Odpowiadam im: ?Nie, jestem synem Makelele?.
O opuszczeniu Realu Madryt: - Każdy mówił ?Nie odchodź, nie odchodź?. Prezydent zaś nigdy nie wierzył, że odejdę. Kiedy byłem w Madrycie byłem cichym człowiekiem. Potrzebowałem tylko trochę szacunku. On z kolei ciągle stawiał mnie pod presją. Mój ojciec powiedział: ?Claude musisz odejść, oni nie okazują Ci żadnego szacunku. Jeśli zostaniesz, to Cię zabije?.
O transferze do Chelsea Londyn: - Chelsea naprawdę mnie chciała. Walczyli o mnie i mam za to do klubu wiele szacunku. To był dla mnie świetny ruch.
30 grudnia 2011 roku Makelele zakończył zawodniczą karierę, ale jego boiskowa postawa na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Claude był, jest i będzie wzorem do naśladowania. W mojej ocenie zasługuje na miano najlepszego defensywnego pomocnika w historii footballu.
autorem felietonu jest nasz użytkownik, ivvan
Reklama:
Oceń tego newsa:
icemanCFC21.05.2013 19:49
makelele byl swietny.. fajny felieton pozdrawiam.. milo sie czytalo..
ivvan21.05.2013 19:28
Dzięki bardzo za miłe słowa .
alan987621.05.2013 19:22
Te czasy gdy w środku grali Essien,Ballack,Lampard i Makelele
radon21.05.2013 19:21
Również dla mnie Makelele jest graczem, który imponował mi swoją postawą. Mimo tego, że mieliśmy po nim dobrych defensywnych pomocników, takich jak Essien i Mikel, to jednak nikt nie gra na takim poziomie jak Francuz. Może i nie zacząłeś jakoś oryginalnie felietonu, ale jest jak najbardziej dobry! Naprawdę nie spodziewałem się, że ktoś jeszcze w taki sposób pamięta o Makelele.
BoysNoize21.05.2013 19:00
Makelele był dla Chelsea i Realu tym, kim jest Yaya Toire dla City, spoiwem tych wszystkich gwiazd. Szkoda, że nie mamy drugiego takiego Makelele. Nawet Obi Mikel co jest świetny w destrukcji, nie dorwnuje Makelele.
WicioCFC21.05.2013 18:50
Makelele to wielki gracz, świetnie go pamiętam !
Masturbator21.05.2013 18:21
Murzyn z dużej litery . A poza tym dobrze, jak na pierwszy raz.