aktualności
Okiem redaktora - część 2
Czas na kolejną odsłonę Okiem redaktora, a więc, powtórzę się, cyklu, który towarzyszyć będzie Wam na tej stronie przez cały sezon. Zanim zaczniemy, chciałem sprostować i wyjaśnić kilka rzeczy, niejako odpowiadając na komentarze, które pojawiły się pod pierwszą częścią, wypuszczoną dzień po meczu przeciwko Burnley.
Już pierwsze zdanie dzisiejszego newsa wskazuje na to, że nie zamierzam przestawać pisać. Nie zabieram się za coś po to, by przerwać przed osiągnięciem zamierzonego celu. Ponieważ do przedwczesnego zakończenia cyklu może zmusić mnie jedynie odejście z redakcji, a na to się na razie nie zanosi, o kontynuację tego projektu możecie być spokojni. To raz.
Po drugie, oczywistością jest sumowanie punktów "zbieranych" przez zawodników Chelsea w trakcie sezonu. Na koniec, w maju (miejmy nadzieję, że w czerwcu) powstanie obszerne podsumowanie, a o aktualnej punktacji będę informował co jakiś czas ? powiedzmy, na koniec każdego miesiąca. To wydaje się najbardziej rozsądne.
I jeszcze ostatnia informacja ? jedenastka kolejki nie zostanie wprowadzona. Mam ku temu kilka powodów ? po pierwsze, jak wspominałem wcześniej, "Podsumowanie" może mieć różną formę i i może dotyczyć tylko części meczów, przez co nie zawsze będę czekał do zakończenia kolejki. Co więcej, uważam, że aby właściwie i rzetelnie wybrać taką jedenastkę, należy obejrzeć każde spotkanie i ujrzeć grę poszczególnych zawodników na własne oczy. Nawet jeśli mógłbym temu podołać teraz, z pewnością nie uda mi się to po rozpoczęciu roku akademickiego. Jedenastki kolejki więc nie będzie.
Plus kolejki
Tottenham. Drużyna Mauricio Pochettino, po przeciętnym meczu z West Hamem, rozbiła Queens Park Rangers aż 4:0, co pozwoliło jej awansować na ligowy szczyt. Czy Koguty mają szansę bić się w tym sezonie o coś więcej, niż awans do Ligi Mistrzów? Ciężko powiedzieć ? wydaje się, że na tę chwilę mają nieco za słabą kadrę, by zagrozić tym największym. Kolejne starcie z Liverpoolem na White Hart Lane powinno pokazać na co tak naprawdę stać drużynę byłego menedżera Southampton, gdyż chcący odgryźć się po porażce na Etihad Stadium podopieczni Brendana Rodgersa będą dla Tottenhamu bardzo trudnym i wymagającym przeciwnikiem. Wracając jeszcze do meczu z QPR ? błysnął Erik Lamela, jeszcze przed sezonem typowany przez angielskich dziennikarzy do roli pierwszoplanowej postaci w układance Spurs. Argentyńczyk właściwie dopiero w tym sezonie rozpoczyna swoją przygodę z Premier League i, co tu dużo mówić, rozpoczyna ją z przytupem. Zwłaszcza druga asysta, przy golu Nacera Chadliego, może robić wrażenie. Tak jak w przypadku całej drużyny, ważna będzie jednak postawa Lameli na tle tych największych.
Minus kolejki
Everton. Co prawda remis z Arsenalem, nawet, jeśli wywalczony na własnym boisku, może być satysfakcjonujący, przebieg tego spotkania wskazuje na to, że podopieczni Roberto Martineza wyraźnie pokpili sprawę w końcówce meczu. Ten mecz przebiegał pod dyktando The Toffees. Gol strzelony przez Colemana to bramka, na którą Everton jak najbardziej zasłużył. Cieniem na drugie trafienie kładzie się pomyłka arbitra, który nie dostrzegł spalonego w momencie podania Lukaku do Naismitha. Z przebiegu gry jasno wynikało jednak, że piąta ekipa poprzedniego sezonu prowadzi zupełnie zasłużenie. Ostatnie 10 minut kompletnie odmieniło obraz tego meczu. Piłkarze Evertonu byli już najwyraźniej myślami przy kolejnym meczu z Chelsea, kiedy Arsenal wyprowadził dwa ciosy. Nie wierzyłem własnym oczom, patrząc na opieszałość obrońców z Goodison Park przy golu Aarona Ramseya. Chociaż blisko Santiego Cazorli znajdowało się dwóch defensorów Evertonu, żaden z nich nawet nie próbował blokować wrzutki Hiszpana. Santi miał na dośrodkowanie tyle czasu, że mógł spokojnie i na chłodno zaplanować każdy swój kolejny krok. Skończył z asystą. Nawet nie zdziwiłem się, gdy wkrótce do wyrównania doprowadził Giroud. Jeśli obrońcy Evertonu będą popełniać takie same błędy w meczu z Chelsea, nie wróżę im sukcesu. I dobrze.
Łabędzi śpiew
W Premier League pozostały już tylko cztery drużyny, które mają na swym koncie komplet punktów. Oprócz Tottenhamu, Manchesteru City i Chelsea, jest to także zespół Swansea, po którym chyba nikt nie spodziewał się tak dobrego startu. O ile zwycięstwo nad Burnley było czymś, na co wszyscy na Liberty Stadium liczyli, o tyle triumf w pierwszej kolejce nad Manchesterem United był już sporą niespodzianką. Co jest jednak dla podopiecznych Garry?ego Monka najlepsze, Łabędzie mogą zakończyć sierpień z kompletem dziewięciu punktów. Za tydzień na Liberty Stadium przyjeżdża bowiem West Bromwich Albion, z którym Swansea może uporać się bez wielkiego trudu, zwłaszcza z Sigurdssonem w formie. Zasadnicze pytanie brzmi ? na co stać w tym sezonie Swansea? Szczerze mówiąc, uważam, że trudno będzie im zająć wyższą lokatę niż ósmą. I ta jednak będzie dla nich ogromnym sukcesem. Jeśli zbyt szybko nie opadną z sił, pozycja ta jest jak najbardziej w ich zasięgu.
Najładniejsze bramki kolejki
1. Mauro Zarate, gol na 0:1 (Crystal Palace 1-3 West Ham)
2. Eden Hazard, gol na 2:0 (Chelsea 2-0 Leicester City)
3. Stewart Downing, gol na 0:2 (Crystal Palace 1-3 West Ham)
Kliknij powyżej, by zobaczyć bramki
Jeśli chodzi o oceny za mecz z Leicester, mam mieszane uczucia. O ile nie mam wątpliwości co do słuszności wyboru trzech najlepszych zawodników, o tyle dobór pozostałej dwójki był dla mnie problematyczny. Uważam, że na wyróżnienie zasłużyło kilku zawodników Chelsea. Przyjmując jednak pewne zasady, miałem świadomość tego, że meczów takich jak ten będzie w sezonie więcej, a ja zamierzam się do tych reguł stosować. Jestem niezmiernie ciekaw Waszej opinii, zwłaszcza dotyczącej graczy, którzy otrzymali odpowiednio 1 i 2 punkty. Oczywiście postarałem się o wyjaśnienie takiej, a nie innej decyzji. Co do samego spotkania, chyba większość spodziewała się ataku Chelsea od pierwszej minuty, tymczasem The Blues długo kazali na siebie czekać. Jednakże w drugiej części meczu obejrzeliśmy podopiecznych Mourinho atakujących, walczących i, co najważniejsze, skutecznych. Teoretycznie taki mecz powinien być formalnością, ale pamiętamy jak bywało z tym w poprzednim sezonie. Chelsea potraciła mnóstwo punktów z drużynami z dolnej połówki tabeli, a, jak wiemy, w Premier League nie ma łatwych spotkań, tak więc kolejne trzy punkty za mecz z Leicester mogą cieszyć tak samo, jak trzy punkty z Arsenalem. Oczywiście prestiż nie ten, ale liczba punktów taka sama?
Strzelił w tym meczu gola, a poza tym zagrał przeciętnie. Występ Costy, podobnie jak zawodnika, który otrzymał 2 punkty, można rozpatrywać dwojako. Gdyby nie bramka, Diego nie znalazłby się w tej klasyfikacji. W pierwszej połowie miał problemy z przyjęciem, kilka razy niecelnie podawał do swoich kolegów z zespołu, a w drugiej połowie zmarnował doskonałą akcję ? gdyby posłał futbolówkę do Ivanovica z nieco większą precyzją, miałby piękną asystę. Brazylijczyk zepsuł jednak to podanie, właściwie oddając piłkę golkiperowi gości. Dla kibiców Chelsea najważniejsze jest jednak to, że Diego trafia do siatki. I nie musi robić tego spektakularnie, nie musi strzelać bramek w stylu Zlatana Ibrahimovica. Czasem wystarczy, żeby po prostu dostawił nogę. Gol to gol, a fani The Blues muszą radować się mając w swych szeregach kogoś, kto wreszcie skuteczniej trafia do siatki rywala, niż kopie się po własnym czole. Kimś takim z pewnością jest Diego Costa. Krótko podsumowując, tylko gol daje reprezentantowi Hiszpanii punkt. Pod uwagę brałem też między innymi Schurrle czy Fabregasa.
Dwa punkty wędrują do Cesara Azpilicuety. Mam ku temu kilka powodów. Po pierwsze, Hiszpan zaliczył dużą, bardzo pozytywną metamorfozę w porównaniu do meczu z Burnley. Na Turf Moor był moim zdaniem najsłabszym ogniwem Chelsea, a w meczu z Leicester ? podporą defensywy. Nie zapominajmy, że mecz na Stamford Bridge trwał 90 minut, a nie tylko 45. W drugiej połowie Azpilicueta nie był może aż tak wyróżniającą się postacią, ale głównie jego postawa z pierwszej odsłony mogła się podobać. Skuteczny w odbiorze, kilka razy zapędził się do przodu i obsłużył celnymi podaniami swoich kolegów. Musiałem dokładnie przeanalizować sytuację z 55. minuty, kiedy Nugent zmarnował doskonałą okazję na strzelenie gola. Lisy atakowały w stosunku dwóch na jednego, a ostatnim obrońcą przed Courtois był właśnie Cesar. Trudno jednoznacznie ocenić tę sytuację ? na pewno na plus należy zaliczyć Hiszpanowi to, że nie dopuścił się przewinienia na rywalu, co skutkowałoby czerwoną kartką i poważnym osłabieniem Chelsea. Piłka posłana przed Mahreza oczywiście dotarła do Nugenta, nieznacznie mijając Azpilicuetę. Bardzo trudno jednoznacznie ocenić decyzję Hiszpana. Ostatecznie gol nie padł i uważam, że dlatego można rozgrzeszyć Cesara. Winę za ten kontratak ponoszą jednak gracze ofensywni, którzy kompletnie nie byli przygotowani na akcję Leicester ? do tego stopnia, że ta zajęła im zaledwie 12 sekund. Azpilicueta podjął w swojej opinii najbardziej słuszną decyzję i naprawdę niewiele brakowało, by zgasił tę akcję. Błysnął jednak kto inny ? Thibaut Courtois, który?
?zgarnia trzy punkty, a jakże. Rewelacyjny mecz Belga. Nie jest to pierwsze czyste konto Courtois na Stamford Bridge, jednak pierwsze w Premier League i tak naprawdę pierwsze, na które musiał sobie zasłużyć. W meczu z Leicester Thibaut nie mógł się między słupkami bramki nudzić. Pewność siebie Courtois przy rzutach rożnych jest niesamowita ? on nią po prostu zaraża. Kiedy widzi się szybującą w powietrzu piłkę i wychodzącego do niej Belga, ma się tą dziwną pewność, że Courtois musi ją złapać. Nie pomyli się w obliczeniach, nie wypuści futbolówki z rąk. W meczu z Leicester bramkarz Chelsea dobitnie udowodnił taką umiejętność. Najgroźniejsze dla Belga były z pewnością dwa strzały Dave?a Nugenta. Pierwszy z nich, odbity jeszcze od Gary?ego Cahilla, mógł nieco zmylić Thibauta, ten jednak poradził sobie bardzo dobrze. Druga akcja stanowiła prawdziwą próbkę możliwości Belga. Tym razem Nugent stanął oko w oko z Courtois i nie wykorzystał dogodnej sytuacji. Interwencja ta była o tyle ważna, że nastąpiła w kluczowym momencie meczu ? gdyby ?Lisy? wyszły w 55. minucie na prowadzenie, to spotkanie mogłoby przybrać zupełnie nieoczekiwany obrót. Jeśli dodamy do tego wszystkiego obronę strzału Mahreza z pierwszej połowy, możemy naprawdę uznać, że Courtois spisał się w starciu z Leicester na medal. Szkoda mi Petra Cecha, ale Belg z każdym kolejnym dniem udowadnia, że zasługuje na to, by być pierwszym bramkarzem Chelsea. I będzie nim pewnie także w meczu z Evertonem.
Cztery punkty wędrują do Edena Hazarda, który, wydaje się, na dobre zostawił już myśli o nieudanym Mundialu za sobą. Już w meczu z Burnley wyglądało na to, że Belg powoli zaczyna odnajdywać samego siebie, chociaż tam nie był jeszcze postacią pierwszoplanową. Spotkanie z Leicester pokazało jednak, że Hazard nie zapomniał jak brać ciężar odpowiedzialności na swoje barki, jak napędzać grę The Blues i nękać defensorów przeciwnego zespołu. W pierwszej połowie Eden był najlepszym graczem Chelsea. Kiedy jego koledzy nie mieli pomysłu na grę, on brał sprawy w swoje ręce i wypracował kolegom kilka dogodnych sytuacji ? między innymi wystawiając świetną piłkę do strzału Costy. Nie inaczej było i po przerwie, a Eden okrasił swój dobry występ bramką, zdobytą w typowych dla siebie okolicznościach. Belg zszedł z lewego skrzydła, mijając kilku rywali i posłał piłkę pewnie, po ziemi, a ta, odbita jeszcze od Morgana, kompletnie zaskoczyła Schmeichela. Chelsea czeka teraz prawdopodobnie bardzo trudny bój z Evertonem na Goodison Park, więc z pewnością wszyscy mają nadzieję na to, że Belg utrzyma swą dobrą dyspozycję.
Ten człowiek jest niesamowity. Za mecz z Burnley przyznałem mu 4 punkty, bo był prawie najlepszy na boisku. W starciu z Leicester nie było już tego "prawie" ? Serb to zdecydowanie najjaśniejsza postać tego spotkania. Pewny w odbiorze, kilka razy wyłuskał piłkę graczom Leicester, blokował dośrodkowania, wykonywał udane wślizgi. Jeśli chodzi o defensywę, Branislav wypełnił swój obowiązek. A co zrobił w ofensywie? Zrobił coś nadprogramowego. Przede wszystkim Serb może żałować, że nie udało mu się trafić do siatki, gdyż miał ku temu kilka okazji. Za każdym jednak razem udaną interwencją popisywał się świetnie dysponowany tego dnia Schmeichel. Przełom nastąpił w 63. minucie, gdy Branislav, otrzymawszy dobre podanie od Oscara, zakręcił w polu karnym obrońcami Leicester i podał piłkę do odpowiednio ustawionego Diego Costy. Gdy Chelsea zdobyła już pierwszego gola, nie miała zamiaru oddać prowadzenia, a Ivanovic nadal stanowił zagrożenie w ofensywie. Występ Serba był niemalże doskonały ? brakowało mu tylko gola. Nie zmienia to jednak faktu, że w meczu z Leicester był rewelacyjny i z pełnym poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, tym razem daję 5 punktów Branislavowi. Czy zagra w meczu z Evertonem? Ja jakoś nie mam wątpliwości.
Reklama:
Oceń tego newsa:
DROGBA11LEGEND26.08.2014 16:01
zamieniłbym Tibo z Edenem
a tak to kolejne bardzo dobre podsumowanie