aktualności
Niebieski atak
INTRO
Futbol angielski jest na tyle nieprzewidywalny, że nie wystarczy dobrze kończyć, aby w maju cieszyć się ze zdobytych pucharów. Ważne jest odpowiednie wejście w sezon. Pierwsze cztery kolejki. Właśnie wtedy drużyna buduje pewność siebie.
Jeśli idą za nią zwycięstwa, przeciwnicy dostają jasny sygnał: ?czekamy na was!?. To najprostsza droga by zyskać szacunek. Falstart ligowy deprecjonuje nawet największych przedsezonowych faworytów. #Manchester United
Ten sam schemat działa przy tworzeniu podstawowej jedenastki. Jeżeli za finisz przyjmiemy zdobycie gola, pierwszym ogniwem, którego potrzebujemy jest bramkarz. ?Zespół budujemy od defensywy? ? powtarzał w trampkarzach mój trener. Stamford Bridge czy boisko za blokiem, nie ważne. Jeśli nie masz obrony, nie wygrasz nawet z reprezentacją amatorów.
W zachodnim Londynie nigdy nie narzekano na najbardziej cofniętą formację. Terry i spółka to pewna firma, której każdy nowy trener bez wahania mógł zaufać. Środek pola też spisywał się całkiem nieźle. Rotacja pomocników była duża, ale zespół z takim budżetem mógł sobie na to pozwolić, szukając optymalnego rozwiązania. I na tym kończy się sielanka. O permanentny ból głowy, co sezon przyprawiali kibiców napastnicy. Nie licząc Drogby, od 2006 roku w składzie niebieskich żaden napastnik nie spełniał minimalnych oczekiwań. Żeby tego było mało, do The Blues przyklejono łatkę zespołu, który niszczy ofensywnych graczy. A zaczęło się od Szewczenki.
Osiem lat później, w trakcie drugiego aktu reżyserowanego przez Mourinho, Chelsea zbudowała atak, który wreszcie przynosi bramki. Dobra praca zarządu podczas okna transferowego, procentuje na murawach Premier League. Przynajmniej do tej pory.
Rozdział pierwszy
Didier Drogba
Legenda. Piłkarz, który należy do Jose Mourinho ? to on w niego uwierzył, on go ukształtował. Wrócił do Chelsea jako źródło charyzmy. Najbardziej doświadczony piłkarz niebieskiej armii, który urodził się w polu karnym przeciwnika. Tak mówi The Special One.
Nie wierzę, żeby Iworyjczyk był jeszcze w stanie konkurować na równym poziomie z Falcao czy Aguero, ale przecież nie po to sprowadził go portugalski szkoleniowiec. Drogba jest związany z ławką. Bardziej niż myśli. Będzie trzecim wyborem trenera, ale w przyszłości pierwszym jeżeli chodzi o dobór asystenta. W tym sezonie, właściwe zawody Drogba będzie rozgrywał w szatni.
Rozdział drugi
Romelu Lukaku
Niechciane dziecko Chelsea, rozgoryczone nieodwzajemnioną miłość piłkarza do klubu, która przyczyniła się do dwóch wypożyczeń, a w konsekwencji do definitywnego transferu. Klubem zastępczym od nowego sezonu stał się dla młodego belga Everton. Mimo wszystko półka niżej.
Reprezentanta Belgii ściągnął do Londynu Andre Villas-Boas, który wyleciał z Chelsea równie szybko, jak do niej trafił. Gdyby nie niecierpliwość Abramowicza, Lukaku (tak bardzo porównywany do Drogby) byłby dziś prawdopodobnie jedną z największych gwiazd Premier League. Do końca wierzyłem w to, że zostanie w Londynie i doczeka się regularnych występów. Mourinho widział to inaczej.
Rozdział trzeci
Loic Remy
Super rezerwowy, w dodatku z wyprzedaży. Wart każdego wydanego centa. Zbiera punkty za sprawność fizyczną i ogranie na angielskich boiskach. Bez większych szans na podstawową jedenastkę w Premier League oraz w Lidze Mistrzów. Chyba, że główny aktor złapie katarek.
?Do złudzenia przypomina Thierry?ego Henry?ego? ? zasłyszane w pubie przy Stawowej w Katowicach. Gol zdobyty w debiucie daje mu wiarygodność na kredyt zaufania od kibiców.
Rozdział czwarty
Fernando Torres
Ten transfer był tylko kwestią czasu. Kurtuazyjne słowa Mourinho o tym, że Torres jest potrzebny drużynie mydliły oczy tym, którzy Premier League znają jedynie z polskiej prasy. Czyli wcale jej nie znają. Nieustanne dawanie ?kolejnej? szansy powinno zakończyć się już w poprzednim sezonie.
Przeciąganie struny nie pomogło ani Torresowi, ani Chelsea. Jeżeli jakaś część nie działa, trzeba ją wymienić, a nie liczyć, że dzięki modłom sama się naprawi. Transfer ucieszył kibiców Chelsea, Inzaghiego i nawet fanów Rossonerich, którzy pozbyli się nieokrzesanego Balotellego. Liga włoska to nie Premier League, więc może właśnie tam Torres wreszcie zaskoczy. W Anglii był kolejnym (po Szewczence) piłkarzem zmarnowanym przez Chelsea.
Rozdział piąty
Diego Costa
Kiedyś chciałem Cavaniego, marzyłem o Falcao biegającym w niebieskim trykocie, albo Rooney?u odrzuconym przez Alexa Fergusona. Patrzę dzisiaj na ich grę i wiem, że Abramowicz mógłby przeze mnie zbankrutować.
Costa okazał się strzałem w dziesiątkę. On jest synonimem tego strzału, bratem bliźniakiem zwycięstwa. Posiada instynkt łowcy, o którym w Chelsea napastnicy zdążyli zapomnieć. Cztery kolejki, siedem bramek. Przemysław Rudzki (red. naczelny Przeglądu Sportowego) wróży mu tytuł króla strzelców, jeżeli tylko w trakcie sezonu nie złapie długotrwałej kontuzji. Z takim żądłem Chelsea jest w stanie przebić każdą obronę.
OUTRO
Wydaje się, że londyńczycy są wreszcie kompletni. Mają młodego, zdolnego bramkarza, który jest inwestycją na długie lata, silną obronę (znak rozpoznawczy Chelsea), kreatywną linię pomocy i skuteczny napad. Potrzeba kilku tygodni zgrania, a ten sezon będzie należał do niebieskich.
---
felieton autorstwa Adriana Ligorowskiego
Reklama:
Oceń tego newsa:
Tarantula15.09.2014 20:04
Nie zapominajmy, że napastnikiem Chelsea, swego czasu był Anelka i to owocnie biegał z koszulką The Blues, bo zdobył króla strzelców w sezonie 2008/2009
Aru1215.09.2014 16:58
autor chyba nie zagłebial sie w sprawę Lukaku. uwazam, ze ten rozdzial jest najgorszy. a z reszta moge sie zgodzic. dobrze napisane i milo sie czytalo.