aktualności
Visor: Awans, klątwa Nike i stary, ale jary
Nie ma się za bardzo o czym rozpisywać. Anglicy po prostu zagrali w końcu to, co zagrać mieli. Wykonali wszelkie - oraz odrobinę zmienione - założenia taktyczne niemal idealnie (czasami zdarzały się błędy, bądź nieporozumienia), oraz co najważniejsze - piłkarze zaczęli grać bardziej żywiołowo, dynamicznie, nie bojąc się odrobiny ryzyka. Jedyne czego zabrakło naszym reprezentantom to odrobina skuteczności, której brak kazał nam denerwować się i drżeć o los piłkarzy z wysp do ostatniego gwizdka. Szczęśliwie zwycięstwo zostało dowiezione przez nas do samego końca.
No, ale jak to się może skończyć, jeśli tak grająca Anglia wpadnie na Niemcy? No cóż będzie to mecz, w którym najważniejszą rolę zagrają defensywy obu zespołów. Oczywiście na pierwszy plan wyjdą piłkarze ofensywni, wymieniający się uderzeniami, ale to od tego, jak skutecznie zatrzymywane będą ataki rywala, zależeć będzie - moim zdaniem - wynik spotkania między tymi krajami. Nasza obrona, po dzisiejszym spotkaniu nie ma sobie zbyt wiele do zarzucenia (tą jedną czy dwie wpadki przemilczmy, aby nie psuć nastroju), stąd też Anglicy w razie czego nie są w tym spotkaniu skazani na pożarcie. O ile do niego dojdzie.
Warto wspomnieć również o dalszym ciągu telenoweli pod tytułem "Bramki w wykonaniu Rooney'a na MŚ" - to już trzeci mecz, kiedy nie doczekaliśmy się trafienia piłkarza, który miał być ich głównym dostarczycielem. Owszem Wayne nie straszył już grą koszmarnie słabą, dostosował się do dzisiejszego poziomu kolegów, a raz na drodze stanął słupek, co nie zmienia faktu, że Roo dalej - korzystając z mądrości C. Ronaldo - nie otworzył swojej butelki z ketchupem. Albo cała zawartość wypłynęła już w trakcie rozgrywek klubowych? W to akurat nie wierzę, ale warto wziąć pod uwagę również taką możliwość.
Można pobawić się też w bycie przesądnym i powiedzieć, że Rooney padł ofiarą Nike, oraz klątwy jaka spada na ludzi grających w ich reklamach. Gdyby tak przyjrzeć się tej sprawię z bliska, można by powiedzieć, że coś jest na rzeczy. Didier Drogba złamał sobie rękę, Cannavaro gra fatalnie, ale tak prezentował się jeszcze w Juventusie, Ribery podzielił los całej Francuskiej kadry, która pożegnała się z Mundialem w sposób... haniebny i szokujący, nie tylko ze względu na wyniki. Z klątwą wydaję się walczyć C. Ronaldo, który z ogromną pomocą szczęścia wbił bramkę Koreańczykom, oraz Hiszpanie, którzy po meczu z Szwajcarią, odnieśli zwycięstwo nad Hondurasem. Z tym, że Mistrzowie Europy dalej nie byli do końca przekonujący...
Jakby tego było mało, poza reklamą "Write The Future", Roo wziął udział w jeszcze jednej reklamie Nike, która bazowała na postawieniu wzorowanej na Mount Rushmore reklamie z twarzą jego, oraz trzech innych reprezentantów Anglii. Z czego jeden nie pojechał na Mundial w ogóle (Walcott), drugi szybko się z nim pożegnał (Ferdinand), a Milner... Milner daję radę. Ale czy można powiedzieć, że coś jest na rzeczy? No cóż... ostatnio słyszałem, że kadrę zaczarowali Szamani w zemście za jedno z praw wprowadzonych przez Anglików. Dlatego też obstawiam zwyczajny zbieg okoliczności, ale jako ciekawostka i autoreklama Adidasa, wzmianka o tym sprawdza się dość dobrze. ;)
A na koniec chciałbym wspomnieć o Davidzie Jamesie, który przyjemnie mnie zaskoczył. Po bramkarskich wyczynach Roberta Greena, w bramce Anglików spodziewaliśmy się wszystkiego, a kiedy usłyszeliśmy o Jamesie, który tak jak każdy Angielski bramkarz, ma na swoim koncie pewne wpadki... zamarliśmy, jak to zawsze przy ogłaszaniu bramkarza. Tymczasem zarówno w spotkaniu z Algierią jak i Słowenią, bramkarz Portsmouth zachował czyste konto i nie prezentował się źle. Poczynając od braku żenujących wpadek (pewnie wyłapywał wszelkie proste piłki), przez słuszne interwencje (zanurkowanie i wybicie piłki z pola karnego po wolnym w wykonaniu Birsy), aż po dozę szczęścia (zablokowanie strzałów Słoweńców przez obrońców i ciekawie kładącego się Johna Terry'ego...). Wydawałoby się, że ma wszystko. "Ale gdzie wpadka?", ktoś mógłby zapytać... i tutaj pozostaje problem.
A właściwie obawa - przed tym, że James najlepsze zachował na później. Czy słuszna? Patrząc na historię goalkeeperów Synów Albionu jak najbardziej. Brak wpadki w fazie grupowej jest jednak zarówno złem jak i dobrem. Mając dwukrotnie czyste konto, David James w 1/8 finału wyjdzie na boisko pewniejszy, nie bojąc się o kolejną parodię obrony. Chociaż czasami miewam wrażenie, że bramkarze z jego kraju, mają taki strach zaprogramowany w głowach od urodzenia...
... miejmy nadzieje, że się mylę, a niezwykły bramkarz jakim jest James (powinniście zapoznać się kiedyś z jego felietonami - świetna lektura, facet ma naprawdę wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia), pięknie zwieńczy swoją karierę, nie plamiąc występu na MŚ jakimś kiksem... James - wierzymy w ciebie!
Reklama:
Oceń tego newsa:
Filipek24.06.2010 14:12
Fajny felieton!
Loczek23.06.2010 22:07
Pepe, dlaczego? Myślę, że to bardzo dobra wzmianka. Ciekawe i daje do myślenia. ;-)
OnlyChelsea23.06.2010 19:52
Super felieton!
VisoR23.06.2010 19:23
AlbatrosS - też racja. :) Strasznie łatwo pomylić te dwie nazwy.
AlbatrosS23.06.2010 19:15
zablokowanie Słowaków przez obrońców
raczej Słoweńców ;p
Pepe23.06.2010 19:13
Haha klątwa Nike większej głupoty jeszcze nie słyszałem. Wszyscy ci zawodnicy którzy zagrali w reklamach Nike są zwyczajnie w słabej formie. Reprezentacja Anglii jest źle przygotowana fizycznie, widać to było we wszystkich 3 meczach Anglicy byli o tempo wolniejsi od przeciwników, i to jest ich główny problem spowodowany pewnie przez dużą liczbę spotkań, jeśli Synowie Albionu nie zyskają świeżości to ich przygoda z Mś może zakończyć się już w 1/8
chris.chelsea23.06.2010 19:12
Też wierzę w Jamesa!
Mimo wieku to bardzo dobry bramkarz i mam nadzieję, ze pomoże Anglii w tryumfie na tym mundialu!
lampardlegend23.06.2010 19:05
Super felieton I coś może nawiązywać do tej klątwy Nike :D