Visor : Mundialowe TOP i NOT. Cz.2.

No cóż - ignorując naprawdę wiele rzeczy, kończę swój po mundialowy, w pełni subiektywny artykuł. Wcześniej opisałem kategorie sportowe, pora więc zająć się sprawami związanymi z mundialem, ale rozgrywanymi niekoniecznie na boisku. Jak zawsze dookoła Mistrzostw Świata szumu nie brakowało, mieliśmy skandale, pozytywy i takich, którzy unieśli się na fali popularności właśnie dzięki mundialowi.





Do krytykowania piłek, którymi rozgrywane są przeróżne ogromne imprezy powinniśmy już przywyknąć. Rzadko jednak zdarza się aby krytyka oraz niezadowolenie spowodowane tymże produktem było tak ogromne, firma ją produkująca usprawiedliwiała się... doskonałością swojego dzieła.

Jabulani miała być kolejnym przełomem na polu produkowania piłek. Adidas chwalił się odejściem od technologi trzydziestu dwóch, pięcio- bądź też sześciokątnych łat, a zastąpieniem ich ośmioma profilowanymi panelami, które miały uczynić produkt najdokładniejszą piłką w historii. Oraz... najokrąglejszą.

Nie wiadomo czy to właśnie ta zachwalana przez firmę doskonałość była powodem, burzy jaka dookoła niej rozbrzmiała. Krytykowali ją wszyscy, poza ludźmi związanymi kontraktami z Adidasem (co nie dziwi, ale z drugiej strony... ci, którzy piłkę krytykowali mieli kontrakty z Nike, Umbro itp.), do czego jak mówiliśmy mogliśmy, a nawet powinniśmy, przywyknąć. Innym problemem jest, że przez długi czas, zarówno na boisku jak i w statystykach Jabulani okazywała się naprawdę nie do okiełznania.

Na początku turnieju odnotowano zatrważająco małą ilość strzałów z dystansu wykonywaną przez piłkarzy. Nic dziwnego skoro twierdzili oni, że piłka nie chcę się ich słuchać i rzadko leci tam gdzie oni by tego chcieli. Teorię tę potwierdzali bramkarze nazywając ją "nieprzewidywalną" bądź porównując ją do piłki plażowej. Wiele incydentów przypisano właśnie Jabulani. Mowa tutaj o błędzie Roberta Greena (dość naciągana teoria...) czy interwencji bramkarza drużyny Japonii w meczu z Holandią (również mało prawdopodobne - goalkeeper drużyny z Azji źle obliczył tor lotu piłki, ale to właśnie tutaj przypisuje się zasługi piłce.).

Wraz z postępem turnieju piłka stawała się coraz bardziej pokorna i paru piłkarzy okiełznało Jabulani. Problem leży jednak w słowie "paru". Potrzeba było naprawdę wiele czasu, aby oswoić się z technologicznym boomem Adidasa, a wielu nawet i ogrom czasu nie starczał, aby nauczyć się zasad funkcjonowania piłki na tyle dobrze, aby ta nie sprawiała psikusów.

Liczę jednak, że teraz kiedy pył po sporze o Jabulani opadnie, a piłkarze dostaną kolejne szansę do poznawania ośmiopłatowej technologii, wyjdzie z tego coś naprawdę dobrego. Może kiedy już zapoznamy się z nią wystarczająco dobrze, wtedy jej idealność stanie się atutem, nie wadą?




Niech no ktoś tylko powie, że wybór RPA na kraj organizujący mistrzostwa świata nie wywołał sporego hałasu na całym świecie. Ja osobiście pierwszy raz spotkałem się z taką krytyką decyzji FIFA i równie natężonymi poszukiwaniami najmniejszych luk, aby udowodnić, że, Afryka nie poradzi sobie z organizacją tego turnieju. Śmieszność sytuacji polegała na tym, że mało kto bał się o stadiony i infrastrukturę...

Chodziło przede wszystkim o sprawy organizacyjne i bezpieczeństwa. Obawiano się, że niedoświadczone służby bezpieczeństwa nie poradzą sobie z ochroną tak ogromnej imprezy, przy czym mieli trochę racji. Wynajęte przez rząd firmy ochroniarskie musiały zostać odsunięte od swoich obowiązków i zastąpione policją ze względu na... strajk. Chwycił mnie również za serce widok reportera TVP, który wniósł pod kurtką masę złomu, którego ponoć wnosić na teren danego pomieszczenia nie można było pomimo ochroniarzy i... wykrywaczy metalu. Ochroniarze zadowolili się tym, że zobaczyli monetę, na którą to dziennikarz zrzucił winę. Niby problem na małą skalę, ale pokazywał idealnie niekompetencje służb bezpieczeństwa. Do organizacji nie nastrajał pozytywnie również okres sparingowy. Kiedy swój mecz rozgrywała Nigeria, a wstęp na trybuny był darmowy skończyło się na... nadejściu fali chętnych wprost bramy stadionu i co za tym idzie - wielu rannych.

O wiele więcej można powiedzieć właśnie o sprawach bezpieczeństwa ludzi, którzy przybywali do RPA. W końcu nie zdarza się zbyt często, aby przed wyjazdem oferowano ci... kamizelkę kuloodporną z flagą kraju, któremu kibicujesz. Dla wielu ludzi, którzy dali się ponieść zbyt wielkiej histerii zbudowanej przez media (jak zawsze...) mogły się do wydawać działania konieczne. W końcu mimo całej medialnej atmosfery, pozostawały statystyki, które głosiły o jednym z najwyższych współczynników przestępczości, oraz tym, że ginie tam średnio... pięćdziesiąt osób na dzień. Faktycznie - szarego zjadacza chleba, mogło to przerazić.

Jeśli ktoś postanowił dowiedzieć się więcej, poznał wiele ważnych faktów. Choćby takich, że większość (Właśnie - większość) stadionów stoi w dzielnicach bogatych, a co za tym idzie - dość bezpiecznych. Wystarczyło słuchać rad, aby nie opuszczać terenów na, których znajdują się strefy kibica, apartamentowce, hotele oraz restaurację, w których byli kwaterowani ważni ludzie, oraz co bogatsi kibice i można było czuć się względnie bezpiecznym. O komfort miały dbać kraty w oknach pokojów hotelowych itd. Nie zatrzymało to jednak złodziei przed obrabowaniem choćby Gabriela Batistuty, który żalił się potem, że został przecież zakwaterowanym w jednym z najlepszych hoteli w kraju. Owszem, był... ale to nie starczyło.

Biedni byli za to ludzie, którzy musieli jechać na mecz do Johannesburga, na stadion w dzielnicy Soweto, która cieszy się raczej... złą sławą. W takich sytuacjach przydają się korespondencję przeróżnych dziennikarzy i korespondentów, którzy do RPA pojechali. Choćby tekst o tym, jak to dziennikarze Sport.pl nie mogli opuścić tego właśnie stadionu, kiedy było już późno, gdyż... ochrona uznawała, że poza nim mają nikłe szanse na przeżycie.

Ci sami dziennikarze - Rafał Stec i Michał Pol - doświadczyli również na własnej skórze, że nie wystarczy tylko trzymać się bezpiecznych w teorii dzielnic aby nie zostać napadnięty. Pan Rafał stracił swojego laptopa jadąc z Michałem Polem... środkiem autostrady! Czułem się zszokowany, kiedy opisywał, rady jakie otrzymywał od tubylców. Że aby przeżyć, trzeba nie patrzeć w oczy (to ponoć rozdrażnia napastników) oraz nie stawiać oporu. Ucierpiał nie tylko laptop - zniszczona została również szyba samochodu. Rafał Stec stracił wraz z laptopem owoce wielu godzin ciężkiej dziennikarskiej pracy. Jak tu wierzyć w bezpieczeństwo w RPA, oraz powiedzieć że turniej był zorganizowany bezbłędnie? Błędy były, na szczęście w większości nie były to incydenty na tylko głośne, aby wywołać skandal...





Mundial, jak to mundial - przy okazji jego rozgrywania zostało pobitych parę rekordów. Ten obfitował jednak w wiele osiągnięć wyjątkowo niechlubnych... MŚ w RPA, zapamiętamy również dzięki temu, że było to pierwsza impreza, w której w fazie grupowej odpadli gospodarze turnieju, oraz obaj finaliści poprzednich MŚ.

O ile klęska gospodarza turnieju była do przewidzenia, to tak ogromny blamaż Francuzów, a przede wszystkim Włochów, nie był już taki oczywisty. Na początek wyjaśnię skąd te negatywne odczucia względem reprezentacji RPA. Nie wiem jak pozostali, jednak mnie informacje na temat ogromnej strzeleckiej impotencji, która ciągnęła się miesiącami, sparingi z rywalami niegodnymi organizatora MŚ (federacja chciała podstawić Carlosowi Alberto Parreirze np. drugoligowy zespół Niemiecki) oraz ogólnie nieciekawa gra w wykonaniu piłkarzy nie nastrajała pozytywnie. Dlatego kraj ten i tak może zaliczyć swój występ jako... udany. W końcu w ładnym meczu zremisowali z Meksykiem, oraz wygrali z Francją - nawet jeśli rozbitą przez konflikty i wróżko-selekcjonera - o dalej Francją. Jedynie porażka 3:0 z Urugwajem była powodem do smutku dla kibiców. Nie wiem jak reszta, ale gdyby Polska odpadła tylko bilansem bramkowym z grupy z Meksykiem, Urugwajem i Francją powiedziałbym to samo - że odnieśliśmy sukces.

O Francuzach napisano wiele, sam również rozpisywałem się na ich temat nie raz. W końcu wręczyłem im zaszczytne miano, najgorszego zespołu jaki pojawił się na turnieju. Dlatego tylko odgrzeje to co pisałem dawniej i przechodzę do Włochów - Selekcjoner, którego z powodzeniem mogłaby zastąpić mała w dresie, masa konfliktów pomiędzy zawodnikami, które przerodziły się w ogromną wojnę pomiędzy piłkarzami z dwóch różnych generacji Francuskiej piłki, co składa się na fatalne występy Les Bleus, których chyba nikt już nie chcę pamiętać...

Co innego Włosi... owszem - nikt nie mówił, że mają szansę na obronienie tytułu, ale kiedy świat zobaczył grupę, do której trafili wraz z Słowacją, Paragwajem i Nową Zelandią nikt nie przypuszczał, że mogą oni znaleźć się na samym jej dnie. A tak - ku zdziwieniu wszystkich - się stało. Wymęczony remis z Paragwajem, oraz nieosiągnięty łatwiej remis z Nową Zelandią, a potem przegrana ze Słowacją. Konia z rzędem temu kto właśnie tak obstawiał przygodę Włochów z MŚ.

Oczywiście widowisko nie straciło na tym zbyt wiele. RPA, owszem grało nawet dobrze, ale było do zastąpienia, za to Włosi i Francuzi pokazywali się ze strony tak koszmarnej, że spoglądało się na nich ze współczuciem... Nie było za kim płakać.




Sędziowanie zawsze wiązało się z wieloma kontrowersjami. Rzadko jednak zdarza się, aby były one tak ogromne jak przy okazji zakończonych niedawno Mistrzostw Świata. Faktycznie, wiele było błędów, dzięki którym można było ożywić na nowo dyskusję na temat wprowadzenia powtórek. Nieuznana bramka w meczu Anglia - Niemcy, brak rożnego dla Holandii po odbiciu się piłki od muru, co było po części winne utraty bramki, na wagę pożegnania się z marzeniami o mistrzostwie, czy bramka z metrowego spalonego w spotkaniu Argentyny z Meksykiem...

Nacisk na FIFA rósł przy okazji każdej takiej pomyłki. Widocznie Blatterowi ciążył na tyle, że obiecał on przedyskutować tą sprawę na najbliższym posiedzeniu. Osobiście, znając sposób działania federacji, sądzę że jest to tylko sucha obietnica, z której nic nie wyniknie. Co nie zmienia faktu, że technologia video miała dzięki mundialowi swoje pięć minut.

A może się myle i czeka nas rewolucja...?





Jaki jest Paul - każdy widzi. Ma macki, mieszka w wodzie, je i robi to co robią ośmiornice, a w wolnych chwilach śrubuje stuprocentową skuteczność przy typowaniu wyników spotkań MŚ 2010. Tak, to co napisałem nie jest błędem. Akwarium w niemieckim Oberhausen, stało się siedzibą najlepszego piłkarskiego typera tych mistrzostw. Ośmiornica zajmowała się głównie typowaniem wyników reprezentacji Niemiec, w tym porażki z Hiszpanią (co ze względu na miejsce zamieszkania, było dość ryzykowne), ale nie omieszkał zasugerować nam, że to Hiszpania, a nie Holandia zostanie mistrzem świata. Jak wskazała tak się stało...

Oczywiście z cała tą sprawą wiążę się wiele ciekawostek i podejrzeń, ale nic nie zmieni faktu, że Paul stał się sławny na cały świat, a miejsce swojego zamieszkania uczynił zatłoczonym przez ludzi chętnych go zobaczyć aż po sufit... i nie zmieni tego fakt, że ośmiornica wyczuwa ponoć lepsze małże nawet przez zamknięty pojemnik (Przypominam - Paul typował zwycięzce wybierając pożywienie z jednego z dwóch pojemników, do których był przypisany dany kraj), przez co wyniki mogły być nieświadomie "ustawiane", oraz to że wybierała zawsze prawy pojemnik (co można powiązać z poprzednią teorią...).

O popularności Paula niech świadczy to, że od Niemców chcą go odkupić zarówno Anglicy oraz Hiszpanie. Ci pierwsi mają w tym interes ponieważ Paul został wyłowiony ponoć u wybrzeży Anglii, zaś Hiszpanie są wdzięczni ośmiornicy za prorocze typowanie zwycięstw ich reprezentacji.

Poza piłkarzami, oraz trenerami, nie było większej gwiazdy powiązanej z Mundialem... kropka. ;)