aktualności
Z cyklu Poznajcie Nas: Exu
W komentarzach pod ostatnimi newsami doczytaliśmy, że bardzo chcecie, aby cykl w kolejnej odsłonie dotyczył także userów. Przyjęliśmy tę propozycję z entuzjazmem i z pewnością wrócimy jeszcze do tego tematu.
Tematy Redakcyjne :
Jak zaczęła się twoja przygoda z ChelseaLive.pl?
Czym jest dla Ciebie praca w redakcji?
Czy w przeciągu tego okresu zdążały się jakieś kryzysowe momenty?
Zapewne jednak nie zabrakło radosnych chwil?
Z którym z redaktorów masz najlepszy kontakt i kogo najbardziej cenisz?
PRYWATNIE :
Na samym początku powiedz nam o sobie. Skąd jesteś, jakie masz zainteresowania, co lubisz robić w wolnym czasie?
Od jak dawna trzymasz kciuki za Chelsea?
Jak narodziła się w tobie miłość do The Blues?
Twoja najlepsza i najgorsza chwila w trakcie kibicowania?
Czy miałeś chwilę zwątpienia, moment, w którym byłeś bliski porzucenia klubu dla innej drużyny?
Coś o sobie :
Witam was wszystkich, drodzy czytelnicy. Zwą mnie eks, stąd też wzięła się nazwa nicku, w dowodzie jednak mam Mateusz. Lat mam 21, skończyłem niedawno, mieszkam sobie w miejscowości Tarnów, jest to miasto położone w Małopolsce, 50 kilosów od Krakowa.
Mieszkam sobie w rodzinnym domu, mając brata w pokoju obok. Zaocznie studiuje, oraz dorywczo kopie po piłce w okolicznym klubie.
Prywatnie interesuje się sportem, jak większość z nas, Filmem, oraz Rapem, który jest dla mnie szczególnie bliski. :)
Od kiedy? :
Cóż, powiem wam szczerze, że dokładnej daty moich zaślubin z Chelsea nie znam, jednak było to mniej więcej w 2004 roku. Przyznam się bez bicia, że przed tym, Niebiescy na prawdę nie byli moimi idolami. Cóż, czas człowieka zmienia, tak było i ze mną. Całe nagłośnienie w 2003 roku, przykuło moją uwagę, zacząłem się zagłębiać w sylwetki Lamparda, czy Terrego, takich grajków jak choćby Jimmi Floyd Hasselblaink.
Jak? :
Jak napisałem wyżej, wszystko to złożyło się w całość i tak to się zaczeło. 'Niby nic, a jednak' - można by rzec. Pozwólcie, że cofnę się o jakieś 15 lat w tył i pokrótce opowiem jak zaczęła się moja przygoda ze sportem.
Otóż, mając 6 lat po raz pierwszy spodobało mi się granie w piłkę. Cóż, trochę późno mnie to zafascynowało, jednak lepiej późno niż wcale jak to się mówi. Od tamtego czasu, grywałem coraz częściej w piłkę, a w wolnej chwili ciągnąłem mamusie za spódnice mówiąc: 'Zapiszesz mnie do klubu'.
Jak wyglądała odpowiedź ze strony mamuśki? 'Jak będziesz grzeczny to o tym pomyślimy.' Pomyślałem: 'awykonalne', jednak wziąłem się w garść i co założyłem, to uczyniłem, za co zostałem wynagrodzonym, jednak na tak wyczerpujące czyny, zdobyć mi się jest bardzo trudno, gdyż byłem dzieckiem bardzo ruchliwym, tak przynajmniej słyszałem, lubiłem biegać psocić i zaczepiać ludzi na ulicy, którzy ze zdumienia słysząc podłapane, coraz to nowe słowa kiwali głowami (chyba wiecie co to za słowa, czyż nie?).
Tuż po piłce zainteresował mnie boks i sporty walki, głównie dzięki starszym braciom, którzy nie widzieli nic poza boksem. Mając mniej więcej 14 wiosen, zacząłem myśleć racjonalnie i z głowy wyszły mi pomysły typu 'będę jak...yyy...ten najlepszy piłkarz'.
Nie umiałem określić kogo tak naprawdę lubię ze świata futbolu. Żadne Reale i Barcelony za mną nie przemawiały. Dopiero wtedy, dzięki zacnemu Romkowi na białym, tfu, w białym Mercedesie rozpoczęła się moja przygoda z Chelsea.
Najgorsza łamana przez najlepszą :
Hmm, na prawdę trudno powiedzieć. W życiu kibica, są dobre jak i złe chwile, jednak chyba najbardziej podłamany byłem faktem, iż moja ukochana Chelsea poległa na placu boju w Łużnikach.
Drugim takim momentem, był chyba półfinał z Barceloną, po którym miałem ochotę wyskoczyć przez okno, lub wyrzucić przez nią pewnego Tomka Overbo.
Za chyba najmilszą i najlepiej wspominaną przeze mnie chwilą w życiu fanatyka Niebieskich, był zeszłosezonowy dublet, po którym o dziwo nie czułem się dobrze, mało, byłem cały poobijany, a moja głowa bolała jakbym wjechał rowerem w traktor wujka (autentyk...) Więcej o tym, macie tutaj.
Wielkie rozstanie?! :
Tytuł mrozi krew w żyłach, jednak to tylko dobra mina do złej gry (?) czy raczej odwrotnie, nie wiem słaby byłem z informatyki. Na całe szczęście żadnego takiego momentu nie miałem i mam nadzieję, że miał Go nie będę.
Jak to się zaczęło? :
Sam nie wiem. Mym pierwotnym założeniem było zmienienie otoczenia, konkretnie strony poświęconej The Blues. Z początku, chciałem tylko pełnić rolę zwykłego użytkownika na nowym webie, jednak z czasem zrodził się pomysł by się przydać do czegoś więcej.
Jak pomyślałem tak zrobiłem, nawiązałem kontakt z Marcinem, ani się obejrzałem stałem się pełnoprawnym członkiem administracji. Życie bywa nieprzewidywalne, nawet to Online.
Czym? :
Ciężko mi określić, czym dla mnie jest praca w redakcji. Nasze grono redakcyjne, które co pewien czas zasilane jest nowym członkiem jest naprawdę zgrane. Wszyscy doskonale się rozumiemy.
Wydaje mi się, że pisanie dla ChelseaLive jest dla mnie czymś przyjemnym i pożytecznym i doskonale się z tym czuję.
Kryzysowe momenty :
Wydaje mi się, że w swojej karierze newsmana nie miałem jeszcze swoich trudnych momentów, choć do jednego z nich można zaliczyć mój pierwszy felieton, który nie przypadł wam do gustu, a od tamtego czasu nosze się z napisaniem czegoś nowego, jednak zawsze coś stanie mi na przeszkodzie.
Radosne chwile :
I tutaj było zdecydowanie kolorowiej. Pierwszą chwilą, która zbliżyła mnie ze stroną, było zaprzyjaźnienie się z jej członkami, oraz moimi redakcyjnymi kolegami. Kiedyś ja potrzebowałem pomocy, dziś jestem dumny, gdy ktoś zwróci się o pomoc do mnie.
Podsumowując: wynika z tego, że złych chwil w redakcji nie miałem i mam nadzieję, że mieć nie będę, natomiast liczba tych radosnych wciąż rośnie.
Z kim i kogo? :
Jak wspomniałem kawał czasu wcześniej, w redakcji doskonale się dogadujemy i wszyscy się cenimy. Każdy do redakcji wnosi zawsze coś nowego i świeżego, mówiąc językiem Małgorzaty Foremniak jest to wprost fascynujące.
Kogo najbardziej cenię? Wydaje mi się, że wszyscy się wzajemnie uzupełniamy, jednak wyróżnić chciałbym Marcina, który włożył w to wszystko całe swoje serce, co jest naprawdę godne podziwu.
Subtelne bye bye:
Moje pięć minut chyba dobiegło końca, miło było podzielić się z wami czymś czym dotychczas nie miałem okazji się pochwalić. Mam nadzieję, że to co napisałem, choć trochę przybliżyło wam moją sylwetkę.
Gorąco zapraszam do następnego odcinka z serii 'Poznaj nas', który zostanie wyemitowany w naszej stacji, wróć, który zostanie przedstawiony w naszym serwisie już niebawem. 3majcie się, Peace!
Reklama:
Oceń tego newsa:
Exu12.02.2011 19:46
bo nie jestes taki fajny jak ja, ty tylko bys menelowi narypał pod przystankiem
Janczar11.11.2010 19:33
A ja będe pierwszy nie z redakcji który to skomentuje :D
Stary jak ja tej historii nie poznałem wcześniej?
Nejdro11.11.2010 19:20
Dopiero zaczynam historię w redakcji ale że się tak wyrażę głupi to Ty nie jesteś Exu mój imienniku ;-)
Loczek11.11.2010 17:23
Mnie również. Fajna historyjka. :-)
Zhirkov11.11.2010 17:21
Miły z ciebie gość i dobrze mi się z tobą współpracuje.
Ditson11.11.2010 22:39
Pozdrawiam ...