aktualności
Felieton: Przywrócić atmosferę The Bridge!
Każdy człowiek ma w życiu jakąś fobię. A ja po prostu mam fioła na punkcie spraw czysto kibicowskich. Być może wielu z polskich fanów, oglądając starcie przed monitorem czy telewizorem, skupia się tylko na grze, a nie na tym, co dzieje się na trybunach. Ja niestety niejednokrotnie mocniej wsłuchuje się w głośniki, niż patrzę na grę Niebieskich. Zazwyczaj jednak nic nie słyszę, jeśli kibice gości nie śpiewają.
Dlaczego? Na pewno nikt mi nie wmówi, że fan Chelsea rodzi się niemową. Nikt nie wmówi mi, że z Niebieskimi utożsamiają się ludzie skryci w sobie i nieśmiali. W takie bajeczki z całym szacunkiem nie uwierzę. Natknąłem się jednak na parę konkretnych teorii, a pierwszą, może najbardziej zaskakującą jest?. Trzymać się mocno krzeseł.. Roman Abramowicz.
A tak. Kiedyś czytałem wywiad z kibicem Chelsea. Gość w podeszłym wieku, zapewne pamiętał słynne Kaczki Drake?a i pierwsze mistrzostwo z 1955. Ze smutkiem opowiadał on o tym, co się zepsuło po objęciu klubu przez Rosjanina.
Na początku wykrzyknąłem w myślach: Zepsuło!? Zepsuło!? Gościu, posłuchaj sam siebie. Twój ukochany klub odżył, zdobył mistrzostwo, gra jak z nut. A ty narzekasz?
Dziadek (O tak go nazwijmy) skarżył się, że teraz na Stamford Bridge atmosfera wprost umarła. Opisywał on, jak to cudownie było w latach siedemdziesiątych, osiemdziesiątych (?), a nawet na początku minionej dekady. The Bridge, choć wtedy było znacznie mniej pojemniejsze, podobno potrafiło postawić na nogi całą dzielnicę swoim krzykiem, wedle sprawozdania. Mężczyzna obwinia za to Abramowicza, który na swoim obiekcie zażyczył sobie ?arystokracji?.
Arystokracja, choć brzmi lekko przestarzale, jest chyba odpowiednim słowem. Ale tak chyba naprawdę można określić ludzi, którzy najczęściej goszczą na Stamford. Skoro mówimy arystokracja, myślimy pieniądze i to właśnie to najprawdopodobniej usunęło ducha stadionu. Ceny biletów drastycznie poszły w górę ( a propos nowego obiektu. Nie mamy 60 tysięcznego, to trzeba to jakoś odbić), a biedniejsi fani, którzy zazwyczaj najlepiej się bawią, zostali wypędzeni do okolicznych pubów.
Ale co ciekawe, dziadek powiedział, że duch dalej jest, ale na obczyźnie. To jak zabór polski. Ojczyzna zniknęła na 123 lata z map świata, ale gdzieś głęboko w sercach pozostała. Jej wielcy przedstawiciele działali za granicą, jak choćby Ignacy Jan Paderewski, który uzyskał poparcie prezydenta Thomas Woodrow Wilsona. Czy jak Fryderyk Chopin albo Józef Piłsudski. Żeby nie było ? to porównanie sam wymyśliłem.
To gdzie ten duch? A no na wyjazdach. Bo wejściówki na mecze innych klubów są średnio o połowę tańsze! Bardziej opłaca się kupić bilet do przykładowo na pociąg do Birmingham i bilet na ich stadion na sektor gości, niż zdobyć wejściówkę na mecz domowy. Wsłuchałem się dokładnie podczas meczów na ?obczyźnie? i to czyściutka prawda. Nasi fani uciszyli Anfield, Old Trafford oraz szaleli na innych obiektach.
Poniżej przedstawiam dowody:
Kliknij
Kliknij
Kliknij
Kliknij
Kliknij
A tu na Stamford: lekko sztywno, nie?
Kliknij
Kliknij
Recepta na zło? Popatrzmy na kluby takie jak Bayern, Inter czy Milan. Niemcy, Włosi słyną z solidnego dopingu, ale najwięcej dzieje się wśród grup zwanych ULTRAS.
Czy Chelsea ma taką grupkę? Kiedyś byli to Headhunters, jednak lepiej, żeby to stowarzyszenie nie odżyło, gdyż wtedy moglibyśmy w ogóle grać bez kibiców. Niemniej jednak, poświęcenie jednej trybuny na ?klub kibica? byłoby korzystne dla obu stron ? strat pieniężnych aż takich nie będzie, a i piłkarzom grać będzie się przyjemniej.
Ciekawą teorią ciszy na Stamford są przyśpiewki, a raczej ich treść. Najpopularniejsza bez dwóch zdań to "Carefree", ale lecąc przez tekst, natkniemy się na magiczne słowo ?fuck? (pol. Nie żartuj, że nie wiesz!).
Niektórzy nie skłonni są do używania wulgaryzmów, a więc trudno się dziwić, że wielu wyłącza się z dopingu. To jednak nie jedyna przyśpiewka tego typu. Można dodać ?Fuck em all? czy ?Forever and ever?.
Wsłuchuję się jednak w te głośniki od kilku dobrych lat i z radością stwierdzam, że jest jakaś malutka poprawa. Moją teorię z przekleństwami popiera rosnąca w popularność przyśpiewka ?By far the greatest?, którą fani Chelsea żywcem ściągnęli od Arsenalowców po zdobyciu dubletu. Zobaczcie to wideo i ustawcie głośność na maksa ? cudowne chwile. Słowa proste, ładne i wszyscy dumnie wykrzykują. Choć może pikanterii dodała istota meczu..
By far the greatest
Przywrócić atmosferę Stamford Bridge!
Reklama:
Oceń tego newsa:
Nieznany28.11.2010 07:10
Ach cholera ludzie, tylko mnie dołujecie. Będzie lepiej. W końcu będzie tak jak chcemy trzeba tylko na to zapracować. Wszystko w rękach naszego zarządu i naszych piłkarzy.
dubi9527.11.2010 22:03
http://www.youtube.com/watch?v=0KI6Eqp5yg0&feature
=related
dla mnie genialne ; )
Redman27.11.2010 21:46
Troszkę lipa.. ja wole jak kibice są "żywi"
Chory9427.11.2010 19:51
Nie oszukujmy się, na Zachodzie doping generalnie umarł i proszę Was nie rajcujcie się np.flagowiskami na SB - bo są to akcje sponsorowane przez klub. Co do samego dopingu krótkie okrzyki w stylu "Chelsea Chelsea" są czysto spontaniczne i nie zaczynane przez żadną zorganizowaną grupę. Warto jednak zauważyć ,że doping nigdy nie był domeną Anglików, nawet w ich "złotych czasach". Angole stawiali raczej na ekipy "mocniejszych wrażeń". A ich śpiewy ograniczały się do krótkich przyśpiewek, długie melodyjne pieśni były domeną Włochów, piszę były bo i tam ruch ULTRAS ledwo kuleje - zabiła go komercja.
Reasumując podzielam Twoje zdanie, że w znaczniej mierze jest to wina Abramovicza, ale również nigdy nie słyszałem żeby kibice CFC organizowali jakieś akcje przeciwko temu.
Sheller27.11.2010 19:05
Tutaj dobrze kibicujÄ… http://www.youtube.com/watch?v=aKggIzqNDNo&feature =related
johny1127.11.2010 18:42
http://www.youtube.com/watch?v=F_8e_rIplMU&feature
=related
Nawiasem Å‚apcie. Dla mnei mega :))
johny1127.11.2010 18:33
Słyszałem o tym
Nordern27.11.2010 17:51
Nie zgodzę się z tobą Loczek. Moim zdaniem ten felieton nie ma racji bytu, no ale każdy ma prawo zaprezentować swoją opinię.
Ja powiem tylko tyle, że po pierwsze: W Anglii większość kibiców rzadziej śpiewa niż w innych krajach.
Po drugie: wcale nie jest tak, że nasi kibice w ogóle nie śpiewają. Ja tam słyszę czasem naszych fanów śpiewających głośno 'Chelsea, Chelsea', więc nie do końca pojmuję o co chodzi...
arkadio7727.11.2010 17:25
a ja w odroznieniu od ciebie loczek ,jestem fanem gry!!! i bardziej się skupiam na tym co się dzieje na boisku . mozna zaspiewać jedną czy dwie piosenki ale bez przesady.jak jestem na stadionie to mnie interesuje cotam się dzieje , bo nie oklamujmy się ,po to jestesmy fanami i pasjonatami piłki nożnej. zeby śledzić wydarzenia na boisku trzeba troche koncentracji a ty chyba najchetniej tanczył byś i śpiewał. proponuje żebyś zadzwonił do abramowicza i powiedział mu co o tym sądzisz.napewno cie wysłucha
Pepe27.11.2010 17:13
Na każdym angielskim stadionie począwszy od Stamford Bridge przez White Hart Lane a skończywszy na Upton Park, atmosfera jest identyczna, kibice raczej nie śpiewają, przyśpiewki są bardziej spontaniczne niż w Polsce gdzie fani prowadzą zorganizowany doping i tego nikt już nigdy nie zmieni, taka jest kultura kibicowania w tym kraju i nic na to nie poradzisz, angielskie stadiony uspokoiły się za sprawą Margaret Thatcher, która uspokoiła chuligańskie a zarazem dopingowe zapędy kibiców w Anglii, te czasy już nie wrócą i musisz się z tym loczek pogodzić. Wiem, ze jesteś fanem dopingu, ale Anglia to nie Polska a Polska to nie Anglia. Wszystkie stadiony w Anglii są ciche, lepsza atmosfera panuje jedynie na meczach o szczególnym znaczeniu dla fanów. W Polsce grupy kibicowskie są zorganizowane, młyny, oprawy to wszytko wymaga organizacji, której Anglikom się nie chce robić, to są ludzie znacznie bardziej leniwi i spokojni. Z resztą na ja też nie lubię cały mecz stać i śpiewać bo inaczej w mordę jak w Polsce, doping w Anglii mi się podoba bo jest od czasu do czasu, nie zmusza się ludzi do śpiewania. Mam dla ciebie propozycję loczek, jedź do Londynu i stwórz młyn na Bridge, może Ci się uda...