aktualności
Chelsea Londyn przegrała tytuł u siebie
Nie trzeba wnikliwej analizy, by zauważyć, że Chelsea przegrała mistrzostwo przed własną publicznością. Londyńczycy zdobyli na Stamford Bridge zaledwie 43 z 57 możliwych punktów. Dla porównania Manchester United wywalczył na Old Trafford 52 oczka. Dziewięć punktów różnicy to przepaść, biorąc pod uwagę, że londyńczycy stracili do mistrzów? dwa punkty.
Coś jest na rzeczy ? rok wcześniej druga Chelsea straciła do Czerwonych Diabłów sześć punktów. Bilans gier na własnym boisku wyglądał podobnie. Manchester United zgubił na Old Trafford dziesięć punktów (w tym trzy z West Ham United, kiedy losy mistrzostwa były już rozstrzygnięte). The Blues stracili natomiast aż czternaście punktów, remisując w siedmiu spotkaniach.
DOPING BEZ ZASTRZEŻEŃ
W głowie każdego kibica rodzi się więc pytanie: czego brakuje na Stamford Bridge? Obiekt powstał w 1887 roku. Mecze piłkarskie zaczęto tam rozgrywać jednak dopiero na początku XX wieku (wcześniej był to stadion lekkoatletyczny). Wydarzenie to wiąże się z powstaniem Chelsea i przejęciem stadionu jako miejsce rozgrywania spotkań na własnym terenie.
Po wielokrotnych renowacjach i zmienianiu pojemności stadion może dziś pomieścić 42055 widzów. W niedawno zakończonym sezonie podczas spotkań ligowych zapełniał się średnio w 98,44 procentach. Zawodnicy The Blues nie mogą więc narzekać na brak dopingu, a ich kibice są uważani za jednych z najlepiej dopingujących w Anglii.
PECHOWE GUBIENIE PUNKTÓW
Warto przeanalizować mecze, w których Chelsea traciła punkty na własnym obiekcie. Było ich aż siedem, ale wszystkie zakończyły się podziałem punktów. Bez wątpienia można wyróżnić dwa schematy remisowania The Blues. Pierwszy to bezbramkowy podział punktów. W minionym sezonie londyńczycy zakończyli w ten sposób trzy spotkania na Stamford Bridge. Brak skuteczności przed własną publicznością to spory problem drużyny. Na dziewiętnaście meczów, aż w dziesięciu londyńczycy zdobyli jedną bądź zero bramek! ManU odnotował natomiast tylko pięć takich spotkań.
O wiele bardziej bolesne wydają się jednak remisy po wyrównującej bramce w ostatnich minutach. Trudno w to uwierzyć, ale Chelsea straciła w 90. minutach bądź w doliczonym czasie gry aż osiem punktów! W ten sposób kończyły się potyczki z Everton Liverpool (1:1; gol Tima Cahilla), Aston Villa Birmingham (4:4; gol Garetha Barry?ego), Wigan Athletic (1:1; gol Emile?a Heskeya) i Bolton Wanderers (1:1; gol Matthew Taylora).
O konieczności poprawy gry na własnym stadionie po spotkaniu z Wigan mówił Avram Grant: - Po raz kolejny tracimy punkty w głupi sposób. Remis zmniejsza nasze szanse na mistrzostwo (34. kolejka), ale nie składamy broni. Taka sytuacja już się nie powtórzy. W następnych meczach będziemy skoncentrowani do końca ? twierdził. Izraelczyk słowa jednak nie dotrzymał. Historia powtórzyła się w ostatniej kolejce, choć zawodników The Blues można usprawiedliwiać faktem, że na stadion docierały informacje o dwubramkowym prowadzeniu ManU, które de facto przesądzały losy mistrzostwa.
O MISTRZOSTWIE ZADECYDUJE POSTAWA NA STAMFORD BRIDGE
Czyżby zawodnikom The Blues brakowało więc zaangażowania i koncentracji w spotkaniach na Stamford Bridge? Ciężko określić to w tak jednoznaczny sposób, ale trudno nie zauważyć, że na wyjazdach londyńczycy zdobyli zaledwie punkt mniej niż przed własną publicznością. Jeżeli w sezonie 2008-09 ich gra swoim obiekcie nie poprawi się, to o mistrzostwie mogą zapomnieć.
Reklama:
Oceń tego newsa:
chels05.06.2008 07:11
Ciekawa analiza, ja najbardziej zapamiętałem te nieszczęśliwe remisy w ostatnich minutach z Aston Villą