aktualności
Cech: W Porto będę mógł tylko trzymać kciuki
Petr Cech doskonale pamięta uczucie zarówno wygranej jak i porażki w finale Ligi Mistrzów , obecnie jako dyrektor Chelsea przyznał, że zdecydowanie gorzej takie starcie będzie oglądało się z trybun.
Londyńczycy zagrają w finale po raz pierwszy od pamiętnego roku 2012 kiedy to sięgnęli po puchar Ligi Mistrzów. Sam Cech który wziął udział w tamtym zwycięstwie uważa, że obecny zespół The Blues wygląda bardzo rozwojowo i może zdominować kolejne lata.
To mieszanka młodości i doświadczenia pozwoliła nam teraz dotrzeć do finału a zdobywane doświadczenia sprawiają, że zespół będzie jeszcze lepszy. Dużo zależy, jak klub zamierza inwestować w drużynę, możesz kupować piłkarzy z wielką jakością, ale również młodszych, z dużym potencjałem.
Od chwili przybycia do klubu Thomasa Tuchela, występy zespołu są doskonałe, jedyną oczywistą rzeczą jest to, że w pełni zasługujemy na to, by zagrać w tym finale. Rozegraliśmy trudne mecze, ale w każdym z nich pokazaliśmy naprawdę wysoką jakość. Wierzymy, że ten zespół może stać się jeszcze lepszym. Byłoby fantastycznie gdybyśmy mogli wygrać w Porto, ponieważ dałoby to graczom ogromny zastrzyk pewności siebie, szczęścia i motywacji na następny rok. Prawdopodobnie każdego z naszych zawodników wybiłoby to jeszcze wyżej pod kątem kariery i to fundament na którym moglibyśmy budować przyszłość - mówi Petr Cech.
Czy dziewięć lat między finałami to nie za duża przerwa dla takiego klubu jak nasz? Tak i nie. Jeśli spojrzysz na Pepa… on też musi czekać dziesięć lat na kolejny finał - nawet z najlepszymi drużynami i jako najlepszy trener. Finały nie są gwarantowane. Problem polega na tym, że odniesienie sukcesu wiąże się z dużym elementem szczęścia. Możesz mieć na to wpływ grając dobrze i robiąc wszystko odpowiednio, ale jeśli nie masz szczęścia, zostaniesz odesłany do domu.
Nie znam żadnego zawodnika który nie twierdzi, że wygrana w Lidze Mistrzów jest jego marzeniem. Musisz za tym podążać a porażka w finale to jedno z najgorszych uczuć. Dni prowadzące do finału są intensywne, a w samym dniu meczu trudno się zrelaksować. Ja sam trzy godzimy grałem na bębnach przez trzy godziny, ale nie pomogło mi to w relaksowaniu się. W Monachium mogłem mieć wpływ na wynik meczu, teraz w biurze nie mam na to szans. W Porto usiądę na swoim miejscu i będę trzymał kciuki by mecz poszedł po naszej myśli.
Reklama:
Oceń tego newsa:
lysy8326.05.2021 07:51
Kciuki cie beda bolaly od sciskania niewykorzystanych setek
SirMaciejSkorza25.05.2021 17:07
Dobry ex bramkarz. Gdyby nie kontuzja swego czasu to mógłby dorównać Kotorowi którego pod swoją opieką wykreowałem na najlepszego GK na świecie.