aktualności
Rudiger: Nie jesteśmy faworytami, podobnie jak w 2012 roku
Antonio Rudiger nie ukrywa, że chciałby naśladować bohaterów Chelsea z 2012 roku którzy mogli cieszyć się ze zdobycia Ligi Mistrzów. Jak mówi, podniesienie tego trofeum byłoby szczytem jego kariery.
Oglądasz tych zawodników podnoszących trofea, spacerujesz po budynku Cobham i widzisz zdjęcia byłych zawodników z ostatnich kilku lat - wyobrażasz sobie, że kiedyś mogłoby tam trafić i twoje zdjęcie. To coś co siedzi w twoim umyśle. Na pewno sięgnięcie po to trofeum byłoby szczytem kariery. Kiedy dorastasz, marzysz o takiej chwili - dobrze jest mieć takie marzenie, ale urzeczywistnianie go to inna sprawa, najtrudniejsza część.
Jestem ostrożny, bo najpierw musisz wykonać swoją pracę, dopiero potem możesz myśleć o banerach i swojej radości. Nie możesz zbyt dużo bujać w obłokach, musisz skupić się na rzeczywistości - mówi Rudiger, który nie waha się określić City faworytem finału.
Już w dwumeczu z Realem wszyscy stawiali na zespół z Madrytu, ale ta słabsza rola wyciągnęła z nas coś ekstra. Chcieliśmy coś udowodnić i pokazać, że możemy pokonać tak wielką drużynę. To była podwójna motywacja. To był dla mnie wspaniały mecz, ale nie uważam, ze najlepszy w sezonie - za taki uznałbym starcie z Leicester u siebie.
Mimo wszystko to był dobry występ z Realem, lubię grać przeciwko takim zawodnikom jak Benzema czy Hazard - robiłem to po raz pierwszy i cieszyłem się tym. Nigdy wcześniej nie grałem w półfinale Ligi Mistrzów, była spora presja, udało się awansować. Lubię ciśnienie i mecze pod presją, czerpię z tego siłę. Pasja, emocje, motywacja - to wszystko mnie napędza.
W naszym zespole nie ma gracza, który w 2012 roku podnosił z Chelsea puchar Ligi Mistrzów, więc niewiele o tym rozmawiamy, ale chyba każdy z nas wie jaka była to sytuacja. Jeśli spojrzysz w przeszłość, w porażki Chelsea w finałach może to być trudne do zniesienia, ale może to dać ci również dodatkowy impuls.
Sam Niemiec był na wylocie w zimie, a jego sytuacje odmieniła zmiana sztabu szkoleniowego The Blues.
W zespole nie występowałem czasem przez miesiąc, a myśląc o Euro twoją pierwszą myślą w tej sytuacji jest odejście. Miałem poważne rozmowy z innymi klubami ale ostatecznie nic się nie stało. Po rozmowach z Lampardem wróciłem do składu, pod koniec jego kadencji grałem więcej. Potem pomyślałem sobie: zobaczymy co się wydarzy. Mój związek z Thomasem Tuchelem jest normalny, jest tam miejsce na szacunek.
Reklama:
Oceń tego newsa:
lysy8329.05.2021 16:59
Tylko ze sklad byl inny i snajpera mielismy konkretnego
NotariurzJanJanocha28.05.2021 08:13
W 2012 nie mieliśmy w składzie Jorginho, więc wygraliśmy. Jedyna nadzieja na zwycięstwo to duet Kante-Kovacić, inaczej będziemy zgubieni.