aktualności
Broja: Rok poza piłką był bardzo kamienisty
Mija rok od chwili, kiedy Armando Broja doznał poważnej kontuzji więzadła krzyżowego, która zastopowała jego karierę. Po długiej przerwie napastnik wraca na boiska i wspomina trudny okres.
To był mecz z Aston Villą – może około 20 minuty zobaczyłem, jak piłka leci do Ezriego Konsy który pobiegł z nią w stronę bramkarza. Poczułem, że mam szansę na jej odzyskanie i kiedy się mijaliśmy kolano weszło mi do środka. Od razu wiedziałem, że coś jest nie tak, to tak bardzo bolało. Kolano pulsowało, ale nie od razu to poczułem, bo byłem w dużym szoku.
Nigdy wcześniej nie miałem tak poważnej kontuzji. Byłem zdezorientowany, nie byłem pewien, co się dzieje. Krzyczałam. Jestem pewien, że słyszał mnie cały stadion. Kiedy podbiegli do mnie fizjoterapeuci też nie byli do końca pewni, na czym polega konkretny problem. Miałem wrażenie, że było źle; to nnie było normalne uderzenie w kolano, wiedziałem, że to coś poważnego - opowiada Broja.
Wróciłem do szatni na noszach, a moje kolano puchło jak balon. Mogłem poruszać się tylko o kulach - po powrocie do Anglii i badaniach okazało się, że złamałem łąkotkę. To było druzgocące.
Pierwsze kilka miesięcy było trudne. Nie wiedziałam, jak ogarnąć, co się dzieje. Nie zdawałem sobie sprawy, że jest tak wiele etapów rehabilitacji, przez które trzeba przejść. Przez jakiś czas byłem przykuty do łóżka a potem na nowo musiałem uczyć się chodzić. Poruszałem się o kulach – zaczynałem od dwóch, potem przeszedłem do jednej. Musiałem na nowo nauczyć się całej filozofii chodzenia - to było szalone, nie spodziewałem się, że to taki długi proces.
Kiedy już chodziłem, wciąż nie mogłem w pełni zgiąć ani wyprostować kolana. Po kolejnych tygodniach, kiedy było już to możliwe, pomyślałem że na pewno mógłbym zacząć trenować na świeżym powietrzu, ale pierwszego dnia kiedy wyszedłem na zewnątrz, pomyślałem: wow, nie jestem na to gotowy - ciągnie napastnik.
Jest tak wiele etapów które musisz pokonać, zanim wrócisz do treningów. Ludzie tego nie widzą, myślą, że jesteś kontuzjowany, a potem wracasz, ale jest tak wiele rzeczy przez które musisz przejść. Nie trenowałem z drużyną i nie miałem z nią pełnego kontaktu aż do września tego roku. To była kamienista droga.
Jestem wdzięczny fizjoterapeutom i personelowi medycznemu Chelsea. Każdego dnia nieustannie pomagali mi wrócić do pozycji, w której się znajduję. Nie zrobiłbym tego bez nich. Wiedziałem że inni byli w mojej sytuacji kilkukrotnie jak Ben Chilwell - odegrał ogromną rolę, ponieważ codziennie ze mną rozmawiał i dawał mi znać, że trawa jest bardziej zielona po drugiej stronie ulicy. Zostawał ze mną po godzinach, jestem mu bardzo wdzięczny.
Cały ten proces był długi i wymagał ogromnej nauki, ważny moment w moim życiu, coś, z czym musiałem się uporać osobiście i psychicznie. To mnie zmieniło, sposób w jaki myślę o radzeniu sobie z różnymi sprawami. Cieszę się, że to już przeszłość. Teraz chcę iść naprzód, czuję się lepiej niż kiedykolwiek, jestem szczęśliwy. Nie mogę się już doczekać, kiedy mam nadzieję, że dostanę więcej szans i od tego momentu będę mógł zacząć grać. Chcę pomóc zespołowi tak bardzo, jak to możliwe i czuję się na to gotowy.
Reklama:
Oceń tego newsa:
lysy8316.12.2023 08:25
Jako zmiennik moze byc nic wiecej