aktualności
Wywiad z Felipe Scolarim po pół roku prowadzenia Chelsea (grudzień 2008)
ChelseaTV: Jesteś w Chelsea już sześć miesięcy, czy decyzja o przyjściu tu była właściwa?
Luiz Felipe Scolari: Z pewnością dobra, jestem tu szczęśliwy, podobnie jak moja rodzina. Myślę, że fani Chelsea są zadowoleni z klubu i z piłkarzy. To zupełnie odmienny czas w życiu mojej rodziny i jestem zadowolony z podjętej decyzji.
Czy jest tu inaczej, niż się spodziewałeś?
Tak, jest trochę inaczej, wszystko jest większe niż myślałem. I jest inaczej niż w innych klubach, w których pracowałem wcześniej. Jest inna kultura futbolowa.
W trakcie tych sześciu miesięcy nauczyłem się czegoś o mojej pracy, o systemie, o piłkarzach, o Premier League. Teraz wydaje się to inne, niż kiedy byłem na zewnątrz tego wszystkiego, i kiedy się przyglądam i nasłuchuję, widać różnice, i to jest fantastyczne. Jako dla trenera, myślę, że jest to najlepszy okres mojego życia.
To nietypowe dla managera, żeby wykonywać tak znaczącą zmianę, podjąć takie wyzwanie w twojej karierze.
Tak, to nietypowe, ale to jest okazja, i kiedy taka okazja się nadarza, trzeba o nią walczyć, bo może to być jedyna taka szansa w twoim życiu.
Byłem w Japonii, byłem w Kuwejcie, w Arabii Saudyjskiej, wiele razy w Brazylii, nie tylko w rodzinnym mieście, ale w wielu innych, i kiedy tu przyjechałem i otrzymałem tę szansę, pomyślałem: to jest ten czas, mój czas.
Czy mogę pracować równie ciężko i wygrywać w Anglii tak jak w innych krajach? Odpowiedź brzmi tak, dlatego tu jestem. Jestem tu i jest mi dobrze w Chelsea i we wszystkim, co jest związane z Londynem. Rodzinie powiedziałem, że być może jest to jedyna taka szansa w moim życiu.
Jesteś do tego gotowy, albo nie. Jeżeli nie jesteś gotowy, musisz spróbować, bo to jedyna taka okazja. Myślę, że to była najlepsza okazja w moim życiu, by przyjechać do Anglii i staram się robić wszystko jak najlepiej dla Chelsea, docierać tam, gdzie chcę docierać.
Co cię zaskoczyło, czego dobrego lub złego się nie spodziewałeś odkąd tu jesteś?
Nic złego mnie nie spotkało, bo jeżeli myślisz o spotykaniu złych rzeczy, to w końcu na nie trafiasz.
Czasem jest jakiś problem, czasem jest inny problem, ale są one niewielkie. Łatwo o tym myśleć, i po minucie czy pięciu minutach, problem jest rozwiązany.
O Anglii, o swojej drużynie mogę mówić tylko w dobrych słowach. Myślę, że moi piłkarze są najlepsi na świecie. Czasem popełniamy błędy, wiem o tym, oni też o tym wiedzą, dlatego na treningach pracujemy, by wyeliminować te błędy.
Pogoda, której się przedtem obawiałem, nie jest odmienna. W moim mieście w południowej Brazylii temperatury czasami sięgają zera, czy nawet są ujemne, tak jak tutaj. Nie przypominam sobie niczego złego, co by mnie spotkało.
Czy trenowanie drużyny na co dzień jest inne od pracy w reprezentacji?
W narodowej drużynie grasz jeden mecz co miesiąc, a potem na następny trzeba czekać 25 czy 28 dni, żeby móc porozmawiać z piłkarzami. Nie pamiętasz, co działo się miesiąc temu, piłkarze też nie pamiętają, bo w międzyczasie grają 7 czy 8 spotkań dla swojego klubu.
Kiedy pracujesz w klubie każdego dnia, zawsze masz coś innego do powiedzenia każdemu z piłkarzy, pouczać ich przed kolejnym meczem. Musisz mówić piłkarzom coś w stylu: ?patrz, czy zagrają w ten sposób, wtedy ty zagrasz tak?. To jest dla mnie lepsze i bardziej satysfakcjonujące.
Znałeś niektórych piłkarzy przed przyjazdem tutaj, a innych nie znałeś?
Tak, Joe Cole?a i Johna Terry?ego znałem już wcześniej, także kilku innych piłkarzy, ale grając przez 90 minut nie zrobisz sobie przyjaciół, starcza tylko czasu na uściśnięcie ręki, nic więcej.
Nigdy nie masz okazji porozmawiać przez 10, 20 minut, o rodzinie, o kulturze, o pracy, tylko o meczu.
Po przyjeździe, miałem możliwość porozmawiania z piłkarzami, o kulturach, o rodzinach. Jestem teraz bliżej piłkarzy. Wiem więcej o moich piłkarzach, dzięki temu jestem w stanie im pomóc bardziej niż przedtem, to bardzo dobre, bo jestem teraz ich przyjacielem.
W całym moim życiu, na całym świecie, mam wspaniałych przyjaciół, moich piłkarzy, teraz mam więcej przyjaciół tutaj. Nie tylko tych w wieku 24-25 lat, bo czasem wprowadzam młodych piłkarzy z drużyn młodzieżowych i oni integrują się z nami, są moimi przyjaciółmi na przyszłość. To dobre dla mnie, lubię tę atmosferę.
Mówiłeś o tym, że jesteś przyjacielem, ojcem, bratem kiedy jesteś managerem?
Tak. Pierwszego dnia po przyjeździe otworzyłem drzwi i powiedziałem piłkarzom ?moje drzwi są zawsze otwarte.
Czasem może mówię złe słowa na temat tego czy tamtego meczu, wszystko co muszę powiedzieć, to że jesteś dobry albo nie jesteś dobry, ale jestem przyjacielem i drzwi mam zawsze otwarte.
Zdarza się, że rozmawiam ze wszystkimi piłkarzami, ale rozmawiam także z dwoma czy z trzema, a czasem, kiedy sprawa jest inna, kiedy chcę porozmawiać z moimi piłkarzami na temat przyszłości czy kolejnego meczu, to rozmawiam na osobności.
Ale to zdarza się w biurze, w hotelu czy w szatni przed meczem. Mam wiele okazji, by zmotywować swoich piłkarzy. Wiedzą, że jestem dla nich wielkim przyjacielem, czasem jestem dla nich ojcem, a czasem bratem.
Powiedz nam coś o twoim stylu życia, o relacjach z prasą.
Jestem prostym człowiekiem. Przychodzę na trening, a po nim jadę do domu. Jeden czy dwa dni w tygodniu jadę później odebrać syna ze szkoły, a niekiedy jadę z żoną do supermarketu po coś do jedzenia.
Nie jestem typem imprezowicza. Myślę, że to jest dobre dla prasy, media czasem szukają takich zdarzeń. Lubię angielską prasę, bo ? jak do tej pory ? szanują mnie, więc ja szanuję ich. Czasem staram się robić to, czego prasa ode mnie oczekuje, ale jest mi z tym ciężko.
Brak mi dobrych słów, aby dobrze opisać swoje idee. Umiem je wyrazić po portugalsku, ale tłumacząc słowa czasem gubię kontekst. Ale oni to rozumieją, wydaje mi się, że wiele razy mi pomagali.
Przed przybyciem miałeś opinię nerwowego człowieka, ale jak do tej pory tego nie widzieliśmy.
Bo nie jestem nerwowy ani zły. Jestem zły, kiedy ktoś ? prasa czy ktokolwiek inny ? mówi nieprawdę, albo próbuje myśleć lub pisać kłamstwa o moich piłkarzach.
W tym momencie jestem dla piłkarzy ojcem. Nie chcę niczego takiego dla moich piłkarzy, bo to moja grupa. Jestem za nią odpowiedzialny. Kiedy widzę, że prasa pisze coś nieprawdziwego o jednym bądź drugim piłkarzem to tak, jestem zły, ale góra przez minutę, dwie czy pięć minut i mówię co myślę. Później jest koniec sprawy.
Niektórym to może wydawać się inne i przez to śmieszne. Ja o takich sytuacjach więcej nie myślę. Staram się wyrażać swoje pomysły. Mówię, co chcę powiedzieć. Mówię, co czuję, i dla mnie to koniec.
Dlatego czasem mówi się, że Felipe to złoszczący się człowiek, ale jeśli spytasz moich piłkarzy czy moich przyjaciół, ludzi w Kuwejcie, Japonii, Brazylii czy Arabii Saudyjskiej, powiedzą ci, że Felipe to dobry, kochany człowiek, bo góra przez minutę dziennie jestem zły.
A na boisku?
Na boisku czasem jestem zły, ale poza nim już nie.
Czy jesteśmy według ciebie, piłkarsko, tam gdzie powinniśmy być?
Jeżeli myślę o balansie punktów, to jest OK, ale myśląc o punktach, które straciliśmy w Premier League, zwłaszcza w meczach z Arsenalem i Tottenhamem, to uważam, że nie jesteśmy gotowi.
Po tym zrozumiałem, że czasem nie gramy zbyt dobrze, a przeciwnik jest w wysokiej formie, ma więcej szansy na zwycięstwo. Ale nie jestem zadowolony tylko z tych dwóch meczów. W innych spotkaniach przegraliśmy, bo rywal był zbyt dobry, a w innych wygraliśmy, bo byliśmy lepsi, tylko że tych dwóch meczów nie mogę zaakceptować.
Jaka jest twoja opinia na temat konkurencyjności i jakości Premier League?
Dla mnie jest to zaskoczenie, bo w innych rozgrywkach, w których grałem, były trzy, cztery, pięć bardzo dobrych drużyn, trzy, cztery lub pięć które były OK i pięć czy sześć słabych zespołów.
A tu, nie ma znaczenia czy grasz z liderem czy outsiderem, zawsze jest ciężko wygrać. I u siebie, i na wyjeździe, co mnie zaskakuje. Mamy ciężkie spotkania z drużynami z dołu tabeli, i to mnie zaskakuje.
Do tej pory Chelsea nie grała jeszcze na złym boisku. Wszystkie są w świetnym stanie, co jest bardzo dobre i dla piłkarzy, i dla trenera, bo lubię futbol, a gra na złym boisku nim nie jest.
Czy w meczach wyjazdowych jest więcej miejsca w składzie dla obrońców?
Tak, bo kiedy rywal gra u siebie, atakuje więcej, gra lepiej i lepiej, bo jest pod presją fanów. Jeżeli zagrają źle, będą grać długimi piłkami, a nie rozgrywać, fani będą gwizdać. W takich sytuacjach rośnie nasza szansa na zwycięstwo.
Będziemy grać lepiej u siebie?
Tak. Teraz mam dwa tygodnie, ten i następny, żeby popracować z piłkarzami i w tym czasię muszę popracować nad drugim i trzecim systemem gry, bo wcześniej, gdy miałem siedmiu czy ośmiu kontuzjowanych piłkarzy, było to niemożliwe.
Wcześniej grałem w środę i sobotę w meczach międzynarodowych. W tym tygodniu mamy dwa treningi, będziemy ćwiczyć różne style i mówię moim piłkarzom, że jeżeli gra ma wyglądać tak, to ustawiam tego piłkarza tutaj i trenujemy w ten sposób. Po 20 minutach treningu patrzę co się dzieje. Mam teraz czas i brak kontuzji i jest to dobra szansa żeby zacząć rotować ustawieniami.
Masz jakieś priorytety? Europa? Premier League?
W każdych rozgrywkach gram jak w najważniejszych. Popatrzcie, przegrałem w Carling Cup, ale usłyszałem opinie, że jest to nieistotny turniej. Nieprawda, jest ważny. Przegrywam i jestem smutny, piłkarze są smutni, bo przegrali. Teraz mamy trzy rozgrywki i musimy o nich poważnie myśleć, wszystkie są dla nas ważne, nie tylko jedna.
Jakie jest twoje zdanie na temat pracy w święta?
To jest inny czas. Do tej pory, tylko raz - w Brazylii ? grałem mecz w święta. 26 grudnia jako trener Palmeiras miałem mecz z Cruzeiro, 29 grudnia graliśmy rewanż. W Brazylii nigdy więcej mi się to nie zdarzyło. Tu natomiast jest to całkiem normalne.
Zapytałem czemu to jest normalne? Ludzie wtedy powiedzieli, że po 25 idą z rodzinami na mecz, to jest fantastyczne.
26 gramy z West Brom, 28 z Fulham. Jeżeli stadiony będą pełne, bardzo dobrze, jest pięknie. Tutaj to normalka, muszę się do tego przyzwyczaić.
Jak się prowadzi samochód w Anglii?
Kiedy byłem w Japonii, też jeździłem do pracy, spędziłem tam siedem miesięcy. Teraz, trzy miesiące po przyjeździe, powoli zaczynam prowadzić, tak trochę, bo czasem może się wydawać, że jestem w Brazylii, ale kiedy już jadę, to nie ma problemu.
Nie cisnę na gaz, jestem spokojnym człowiekiem i nie jeżdżę szybko, ale nie wybieram się do Londynu. Dojeżdżam do Cobham, Kingston i Leatherhead, dość blisko, nie zapuszczam się gdzieś daleko.
Będą trofea za następne pół roku?
Mam takie życzenie, razem z piłkarzami damy z siebie wszystko, licząc nie na jedno, ale na dwa lub trzy trofea. Jeżeli wygramy dwie rozgrywki, będzie świetnie. Postaram się to zrobić dla klubu i dla fanów.
Reklama:
Oceń tego newsa:
chris.chelsea13.02.2010 17:11
Przez pół roku prowadzenia, nawet lubiłem Scolariego, ale dużo wpadek mieliśmy, porażki z Big Four.
Anncelotti lepiej nas prowadzi