aktualności
Felieton: Co z tą Chelsea?
Większość wypowiedzi zawodników znamy jeszcze sprzed koszmarnej porażki z Manchesterem United na Old Trafford. Wszyscy wówczas murem stali za Scolarim mówiąc o nieskończonym szacunku dla swojego trenera i pełnym poparciu dla jego taktyki i idei szkoleniowych.
Te słowa były jednak swoistym dementi na doniesienia brukowców o kiepskiej atmosferze w szatni zespołu, o niezadowoleniu piłkarzy zbyt lekkimi treningami i promowaniem na siłę graczy mimo ich nie najlepszej formy (vide: Deco).
Dziś tabloidy ujawniają kolejną rewelację na cel biorąc rzekomo wiecznie skwaszonego "Obrażalskiego" czyli Nicolasa Anelkę.
Francuski napastnik, który jeszcze przynajmniej przez chwilę pozostanie na szczycie tabeli strzelców Premiership, wyrazić miał swoje niezadowolenie wobec posadzeniu go na ławce rezerwowych w dwóch ostatnich meczach - niezbyt szczęśliwych dla Chelsea - z Fulham i Southend.
Wyrażenie niezadowolenia byłoby jeszcze dopuszczalne, wszak żaden z zawodników nie może cieszyć się z odcisków, jakich doznaje siedząc na zimnej i twardej ławie rezerwowych obserwując grę swoich kolegów.
Anelka jednak otrzymać miał wybór: gra na lewym skrzydle lub rozpoczęcie starcia z Manchesterem United na ławie. Podobno wybrał drugie rozwiązanie, wyrażając protest przeciwko temu, że Scolari nie chce wystawiać go centralnie za plecami Drogby.
Trudno przypuszczać, aby te doniesienia były prawdziwe. Co by nie mówić o Scolarim, to jednak wciąż jest to charyzmatyczny szkoleniowiec, który zapewne nie pozwoliłby sobie podskoczyć byle zawodnikowi.
A jeśli już - piłkarz mógłby pożegnać się na dłużej z grą, podobnie jak ma to miejsce z Adriano, który ma trudne relacje z Jose Mourinho - równie charyzmatycznym menadżerem Interu Mediolan.
A propos Jose. Portugalczyk, który był obecny na Old Trafford w niedzielne popołudnie nie mógł się odgonić po meczu od dziennikarzy. Stęsknieni za medialnym bożyszczem brytyjscy sprawozdawcy koniecznie chcieli dowiedzieć się, jak Mourinho odbiera dzisiejszą Chelsea.
Nie widziałem Chelsea. Dziś na boisku widziałem tylko Manchester United. Widziałem ludzi z Chelsea przed meczem, widziałem ich podczas przerwy i po meczu. Nie widziałem ich jednak na murawie.
Na koniec Jose posypał świeżą ranę 'The Blues' solą dodając:
Myślę, Liverpool i Manchester United będą walczyć o tytuł do końca sezonu. Chelsea będzie miała kłopot z dotrzymaniem im kroku.
Jak wygląda więc obecna sytuacja Londyńczyków? Żaden z piłkarzy nie odważy się chyba na otwartą wypowiedź. Będziemy słyszeć o potrzebie jedności, wzajemnego wsparcia i wyrazach szacunku. Przynajmniej do czasu środowego spotkania z Southend.
W przypadku niekorzystnego scenariusza czekającego nas wieczoru tama może pęknąć. Czekajmy więc do środy!
Reklama:
Oceń tego newsa:
Kunon13.01.2009 16:34
Nie widziałem Chelsea. Dziś na boisku widziałem tylko Manchester United. Widziałem ludzi z Chelsea przed meczem, widziałem ich podczas przerwy i po meczu. Nie widziałem ich jednak na murawie.- trafił gostek w 10!!
chels13.01.2009 12:17
No sam jestem ciekawy, czy faktycznie nasi piłkarze murem stoją za Scolarim...