aktualności
Visor: Co szwankuje w kadrze Anglii?
Oczywiście - nie tylko Anglia zawodzi, można wymieniać również Francję czy Włochy, z tym że... ludzie spodziewali się fatalnego występu tych dwóch krajów, a tymczasem Anglia bez żadnych wątpliwości była wymieniana w gronie faworytów... jakie są przyczyny takiej, a nie innej sytuacji w kadrze?
Przede wszystkim, zawodzą piłkarze. Oczywiście można powiedzieć, że najbardziej rozczarowujący jest występ Rooney'a, ale nie popadajmy w przesadę - traktujmy wszystkich kadrowiczów jako równych sobie. Bo poza Roo zawodzi także Lampard czy Gerrard oraz boczni obrońcy.
O ile Gerrard i jeden z obrońców - Glen Johnson - zaprezentowali się dobrze w meczu z USA (Gerrard strzelił bramkę, a Johnson był niesamowicie aktywny na boisku) o tyle w spotkaniu z Algierią dostosowali się do reszty. Fatalnej i grającej bez polotu reszty.
Może zacznijmy od pomocników - czyli kapitana Liverpoolu oraz reprezentacji Anglii i Franka Lamparda. Obydwoje w swoich klubach odgrywali ważną rolę, za sprawą swojej wysokiej formy. Tymczasem w kadrze są niemal niewidoczni. Owszem i jeden i drugi coś tam próbują, ale co im z tego wychodzi... no cóż.
Ludzie zwalają taką, a nie inną sytuację na "klątwę" polegającą na tym, iż zawodnicy ci nie mogą grać ze sobą w jednym zespole - bzdura! To są piłkarze dojrzali oraz doświadczeni, naprawdę myślicie że nie dojrzeli do swojej roli liderów drugiej linii kadry? Że są na tyle nierozważni, że wolą rozgrywać indywidualne, nieskuteczne akcje, bo ich klub się nie lubią? To nie jest ten typ piłkarzy. Może was to zdziwi, albo i nie, ale winę ponosi... Fabio Capello.
Dlaczego? Nie chciał ryzykować i ustawiać Lamparda oraz Gerrarda na środku, tuż obok siebie, dlatego zepchnął piłkarza "The Reds" na lewe skrzydło. Jak dla mnie jest to błąd, gdyż Gerrard nie kojarzy mi się z dynamicznymi rajdami wzdłuż linii bocznej, seriami dryblingów i równie dynamicznymi powrotami do defensywy.
To jest raczej zawodnik, który lubi rozgrywać piłkę w środku, za sprawą kilku szybkich oraz finezyjnych zagrań z partnerem zespołu, o podobnych umiejętnościach rozklepać środek formacji przeciwnika i zagrać do napastników. Widać to zresztą w trakcie meczu - Steven bardzo chętnie zbiega do środka, nie zajmując się swoimi zadaniami skrzydłowego.
No, ale gdyby nawet dwójka pomocników odzyskała swoją formę i zaczęła ze sobą nienagannie współpracować to pozostaje inny problem... do kogo tu odegrać? Wydaję się jakby Rooney nie potrafił udźwignąć presji jaka na nim ciąży, najpierw incydent z wyzwiskami na sparingu przed rozpoczęciem MŚ, potem ostre słowa na temat kibiców po spotkaniu z Algierią (chociaż temu się akurat nie dziwię), plus jego postawa na boisku daje rozczarowanie idealne.
Wayne próbuje piłkę rozgrywać, ale wtedy na wierzch wychodzi sprawa Lamparda i Gerrarda, a kiedy próbuje zorganizować coś w pojedynkę zazwyczaj kończy się na obrońcach rywala, bądź wycofaniu piłki i bezsensownym krążeniu dookoła jego pola karnego.
Ale czemu tu się dziwić? W końcu mimo ustawienia 4-4-2 nie można powiedzieć, że zawodnik Manchesteru United ma pełnoprawnego partnera w ataku. Emile Heskey to jak dla mnie największa pomyłka w wykonaniu Capello. Grający na co dzień w Aston Villi napastnik, zwyczajnie nie jest wystarczająco dobry na grę w kadrze. Nie widać w jego przypadku jakiegoś wielkiego pociągu oraz daru do rozgrywania piłki (jedno odegranie do Gerrarda, w którym mam wrażenie, że było trochę przypadku), a i wykańczanie akcji nie jest jego mocną stroną. Wystarczyło zobaczyć parę jego okazji w meczu z USA i to jak koncertowo je marnuję, aby zacząć zastanawiać się co on w ogóle robi na boisku.
Przecież na ławce siedzi Defoe, który na pewno dysponuję lepszą skutecznością pod bramką, oraz Crouch którego walory fizyczne mogą być wykorzystane, do zbijania górnych piłek na korzyść Anglików czy rozbijania się pomiędzy niższymi obrońcami. A może by tak postawić na właśnie taki duet? Tak, tak może lepiej byłoby zostawić Rooney'a na ławce, aby jego głowa trochę ochłonęła? Bądź też osierocić Rooney'a na szpicy, ale dodać jednego pomocnika, który mógłby ułatwić reszcie rozgrywanie piłki?
Bo boczni obrońcy jak na razie nie robią nic, aby wywiązać się ze swoich ofensywnych zadań. Co jest niezwykle zadziwiające, bo Ashley Cole i Glen Johnson są ludźmi, którzy zapuszczają się pod pole karne rywala z niemałą przyjemnością. Tymczasem wydaje się, że obydwoje wrośli w ziemie.
O ile Glen jeszcze czasami próbował coś zdziałać (niestety ze skutkiem nieporównywalnie gorszym niż z USA) to ujrzenie Ashleya niedaleko bramki Algierczyków powinno zostać odnotowane pogrubioną, a najlepiej złotą, czcionką.
Ale to też da się wyjaśnić. Otóż A. Cole jest lewym obrońcą, a na lewym skrzydle formalnie stoi Steven Gerrard, który jednak tak jak pisałem... lubi sobie schodzić na środek boiska. Bardzo często. Gdyby dodatkowo Ashley ruszył do przodu, to na skrzydle pozostałaby ogromna dziura, która przez lepsze zespoły mogłaby być wykorzystana bezlitośnie. Lecz nagłej impotencji Johnsona wyjaśnić nie potrafię...
Ostatnim winnym jest sam Fabio Capello, który nagle popełnia błędy o jakie byśmy go nie posądzili. Pomińmy już kwestię Lamparda i Gerrarda, bo może to ja się mylę, a o Heskey'u już wspominałem. Nie rozumiem jednak dlaczego ławkę grzeję Joe Cole? W końcu w sparingach skrzydłowy reprezentacji Anglii spisywał się na tle swoich kolegów dobrze, a gdy doszło co do czego - został posadzony na ławce. Co za tym idzie - Cole jest świeższy od reszty piłkarzy, a dynamiki i techniki mu nie brakuję. Może najwyższy czas go odkurzyć, naoliwić i puścić w świat?
Pozostaje też niesamowity, koszarowy rygor jaki zaprowadził Capello. Po czasie jakbym dostrzegał jego wady. Piłkarze nie mogą spotykać się ze swoimi dziewczynami, kiedy Brazylijczycy zajadają się lodami, a Argentyńczycy uprawiają dowolne ilości seksu. To musi być frustrujące dla piłkarzy angielskich, którzy jak sami przyznają, nie wiedzą co ze sobą zrobić, gdy akurat nie trenują bądź nie grają.
Fakt, rozrywek im brakuje, a kary za wiele bzdurnych szczegółów (jak telefon dzwoniący podczas wspólnego posiłku) mogą wywierać na nich presje w miejscu gdzie nie powinna ona być obecna...
... a ostatnią linijkę postanowiłem poświęcić Angielskim kibicom, którzy są chyba jednymi z najgorszych fanów. Prawie nigdy nie spotkałem się z takim zachowaniem, jak to prezentowane przez nich. Możecie czuć się dumni - jeśli dojdzie do klęski, będziecie mogli przypisać mały procent dla siebie. Ja wierze, że Synowie Albionu zagrają dobry mecz ze Słowenią, przełamią się, a tym samym zdejmą z siebie presję i dalej będzie z górki.
Reklama:
Oceń tego newsa:
VisoR22.06.2010 10:31
Greg - z tym, że problem z angielskimi kibicami jest większy. Wygwizdywali swoich reprezentantów już dawno temu, nawet podczas eliminacji MŚ. A do obrywały się Terry'emu czy Lampardowi, potem pogwizdali sobie na Gerrarda. Brytyjscy kibice każdy, nawet nie związany z reprezentacją powód przemienią w usprawiedliwienie dla gwizdów i buczenia. Prawda jest taka, że są zbyt podzieleni, zapatrzeni w podziały klubowe, oraz własne wymagania, aby wspierać zespół.
__________________________
http://www.visorcfc.blog.interia.pl/
greg22.06.2010 10:24
rass - z tym gwizdaniem to masz rację, ale... Kiedy ktopś wydaje sporo szmalu, robi tysiące kilometrów do potencjalnie niebezpiecznego kraju i widzi taką grę "faworytów", to nic dziwnego że żyłka pęka. Sam bym ich wygwizdał.
Wielkie gwiazdy, zarabiające w tydzień ile ty w ciągu połowy życia, które z przeciętnym zespołem po prostu się gubią, a co ważniejsze nie mają absolutnie chęci na grę. Jak widziałem Rooney'a, któremu nie chciało się nawet wystartować po piłkę, to scyzoryk mi się w kieszeni otwierał. Patałach nad patałachy, dziwię się, że Capello go nie zmienił. Inni chociaż szarpali, próbowali, z czego nic nie wyszło, ale Wayne był myślami chyba na wakacjach.
rass2322.06.2010 09:54
klasa:) zgadzam się:) i własnie kibiców nie rozumiem, którzy powinni zawsze wspierać reprezentację, mimo wszystko... a oni potrafią przekrzyczeć wuwuzele i gwizdać na swoich... too nie pomaga