aktualności
Cech: Czyste konto kluczem do sukcesu
Petr Cech nie puścił gola na Stamford Bridge od dziewięciu spotkań, jednak w meczach wyjazdowych gra Chelsea w tyłach nie wygląda tak imponująco. Od czasu spektakularnego zwycięstwa nad Manchesterem City "The Blues" nie udało się zagrać na zero z tyłu poza własnym obiektem.
Czasem to ty strzelasz gola jako pierwszy i wszystko wygląda inaczej - twój przeciwnik musi się otworzyć. Są jednak takie mecze, w których gospodarz danego spotkania się broni, ty masz pecha i tracisz pierwszego gola, a takie momenty nigdy nie są łatwe - opowiada Cech, który z piętnastoma czystymi kontami prowadzi w wyścigu o Złote Rękawice.
Przegraliśmy ostatnie dwa wyjazdowe mecze w lidze. W jednym mieliśmy pecha, w innym ujrzeliśmy czerwone kartki. W spotkaniu z Aston Villą graliśmy w osłabieniu, a mimo to próbowaliśmy atakować, narażając się na kontry i szczęście nam nie dopisało. Z Crystal Palace mieliśmy pecha strzelając bramkę samobójczą, po czym nasz rywal bronił się bardzo dzielnie. Czasem tak to po prostu wygląda.
Od dłuższego czasu Jose Mourinho stawia na niezmienny defensywny kwartet - Ivanovic, Cahill, Terry i Azpilicueta. Cech zauważa, że niewątpliwą zaletą takiego stanu rzeczy jest fakt, że wspomniani gracze zgrywają się ze sobą w coraz większym stopniu.
Zaletą gry tą samą czwórką jest to, że pewne rzeczy przychodzą im po prostu automatycznie. Gracze są już tak przyzwyczajeni do występowania w meczach u swego boku, że w niektórych sytuacjach zachowują się niemalże tak samo. Dla nich, to wszystko są już naturalne odruchy. Wiedzą, gdzie jest ich partner, bo on zawsze tam jest - w taki sposób gra się spotkania.
Jako bramkarz, wiesz, co mniej więcej robią zawodnicy, chociaż oczywiście mamy u siebie tak jakościowych obrońców, że wymiana któregoś z nich nie powinna zrobić większej różnicy.
Czeski bramkarz nawiązał jeszcze do wtorkowego spotkania przeciwko PSG, które zakończyło się spektakularnym zwycięstwem 2:0 i awansem do półfinału Ligi Mistrzów...
Powiedziałbym, że to spotkanie było identyczne jak mecz z Napoli. Wtedy także przegraliśmy 3:1 i mieliśmy dwubramkowy deficyt, ale udało nam się awansować. Wtedy jednak musieliśmy zdobyć aż 3 gole, żeby doprowadzić do dogrywki, gdyż straciliśmy jednego w rewanżu, tak więc teraz zachowanie czystego konta było kluczowe.
W stu procentach zasłużyliśmy na awans, bo obijaliśmy także poprzeczkę, stwarzaliśmy dogodne sytuacje i nieustannie nacieraliśmy. Było to coś, co niesamowicie mi się u nas spodobało - nigdy się nie poddawaliśmy.
Końcówka spotkania była nieco nerwowa, a PSG mogło strzelić gola na wagę awansu - Cech jednak sparował strzał Marquinhosa na rzut rożny.
Wiesz, że w tych ostatnich pięciu minutach rywal nie ma nic do stracenia. To był nerwowy okres, w którym trudno kontrolować futbolówkę i nam się to nie do końca udało, dlatego też PSG miało w końcówce kilka okazji - rzuty rożne i dwa strzały na bramkę.
W takich chwilach możesz spodziewać się, że twój rywal będzie atakował całą jedenastką. Musieliśmy upewnić się, że będziemy się dobrze bronić i faktycznie to nam się udało.
Reklama:
Oceń tego newsa:
Karko13.04.2014 11:12
Dziś czyste konto, mam nadzieje, że uda się zachować
Nieznany13.04.2014 11:10
Courtois lepszy.