aktualności
Zwycięstwo nad beniaminkiem w doliczonym czasie!
Miało być lepiej i jest, choć zakrawało to na horror! Niezdobyta przez lata twierdza stawała się powoli przekleństwem Chelsea, bowiem zwycięstwa domowa publiczność nie oglądała już dawno.
Dziś nareszcie udało się uciułać 3 punkty. W ostatniej chwili, bowiem dopiero w doliczonym czasie, co może dziwić z uwagi na klasę słabiutkiego Stoke.
Zapowiadało się sensacyjnie, bowiem do 88 minuty to Stoke prowadziło po golu z 61 minuty! Losy meczyu odwrócił strzał rezerwowego Bellettiego, a przeciwnika dobił niemal w ostatniej chwili Frank Lampard, zdobywając bramkę na sekundy przed ostatnim gwizdkiem arbitra!
Zawodnicy i kibice Stoke City muszą przełknąć bardzo gorzką pigułkę, choć wynik jest z pewnością sprawiedliwy patrząc na zdecydowaną dominację Chelsea w każdej minucie spotkania.
Piłkarze Chelsea już na samym początku mogli stracić bramkę na własne życzenie. Po rzucie rożnym dla gości, błąd popełnił Petr Cech. Tylko dzięki nieskuteczności Abdoulaye Faye piłka nie zatrzepotała w siatce.
Chwilę później to The Blues mogli prowadzić. Lampard wypuścił Salomona Kalou na wolne pole, ale czarnoskóry zawodnik nie potrafił wykorzystać sytuacji sam na sam z bramkarzem.
Po kilku akcjach w pierwszych minutach, gra przeniosła się do środka pola. Gospodarze próbowali strzałów z dystansu, które były wybitnie niecelne.
W 23. minucie kolejną sytuację zmarnował Kalou. Precyzyjnie na trzeci metr dośrodkował Lampard, a były zawodnik Feyenoordu nie trafił nawet w światło bramki.
Z kolei w 32. minucie kunsztem błysnął Anelka, ale także zabrakło mu szczęścia. Francuz przyjął piłkę, obrócił się w asyście rywala i zza pola karnego huknął jak z armaty, ale Sorensen nie dał się zaskoczyć. Chelsea złapała wiatr w żagle i na bramkę rywali sunęły kolejne ataki.
W 42. minucie Londyńczycy mogli mówić o wielkim pechu. Niesamowity strzał Cole'a z dystansu, a Sorensen znowu broni.
Pierwsza odsłona zakończyła się bezbramkowym remisem, który ekipa gości zawdzięcza głównie swojemu golkiperowi. Chelsea także nie grzeszyła skutecznością, jak zwykle zresztą.
Po przerwie festiwal niewykorzystanych sytuacji trwał. Malouda posłał piłkę w pole karne rywala, gdzie dopadł do niej Ballack. Niemiec z najbliższej odległości nie potrafił trafić do siatki.
Taka postawa podopiecznych Scolariego w końcu musiała się zemścić. W 59. minucie jedna z nielicznych sytuacji Stoke. Beattie świetnie wypatrzył Delapa, ten minął dwóch obrońców poczym pokonał czeskiego bramkarza.
The Blues ruszyli do odrabiania strat nie mając argumentów w ofensywie.
Sześć minut później Lampard sam na sam z Sorensenem i znowu triumfuje Duńczyk.
Aż do 89. minuty ataki Chelsea przypominały walenie głową w mur. Wtedy upragniony remis gospodarzom dał były defensor Barcelony, Juliano Belletti.
Na wielką euforię przyszedł czas chwilę później. Najwyraźniej do Londynu dotarła informacja, że Czerwone Diabły w końcówce spotkania z Boltonem zdobyły zwycięską bramkę.
To zadziałało jak płachta na byka i w 94 minucie tuż przed końcowym gwizdkiem Lampard pokonał po Sorensena ratując swój zespół z opresji i dając mu 3 punkty.
Tym samym Frank wspaniale uczcił swój 400 występ w Premier League!
Chelsea Londyn - Stoke 2:1 (0:0)
0:1 Delap 60'
1:1 Belletti 89'
2:1 Lampard 90'
Reklama:
Oceń tego newsa:
Kunon17.01.2009 18:18
Huhu, ale emocje nam zagwarantował Chelsea!!Sprawiedliwości stało się zadość dominowaliśmy i nam się 3pkt należały!!!
opek2617.01.2009 18:18
ale i tak dupa bo meniu wygral z boltonem 1-0 jestesmy 3 w tabeli ; /
Ankocholo17.01.2009 18:17
Jesss!!!3Punkty!!!
meexx17.01.2009 18:16
nigdy nie przestane w CHELSEA WIERZYC :) bo wiem ze zawsze dadzą radę !!
opek2617.01.2009 18:16
yea!!
ale lampard bombe walnol na koniec; o!! YEA!!
jutro mam sie czym chwalic na urodzinach :DD