aktualności
Miazga na Anfield...
Za wysokie progi na Chelsea nogi... wycieczka na Anfield dobrze ostatnio radzącej sobie w rozgrywkach ligowych ekipie Pochettino okazała się dużą klapą - The Blues wracają do somu na tarczy zmiażdżeni walcem gospodarzy aż 4:1. Honorową bramkę zdobył Nkunku.
Liverpool przeważał w każej statystyce: aż 27 strzałów na bramkę kontra 4 Chelsea, 8 rzutów rożnych kontra 0 (!!) Chelsea - taki wynik nie może byc zatem niespodzianką, niespodzianką jest aż tak kiepska dyspozycja naszego zespołu.
Od początku spotkanie niezwykle aktywny był Darwin Nunez, który w ciągu 20 minut oddał aż pięć strzałów, część z nich jednak z dużej odległości i bez większego przygotowania.
Gracze Chelsea reklamowali arbitrowi, że Virgil van Dijk faulował Conora Gallaghera w polu karnym, ale ten nie zdecydował się na podyktowanie jedenastki. Później w szesnastce padał też Ben Chilwell, ale został ukarany żółtą kartką za próbę wymuszenia faulu.
Liverpool przeważał i wyszedł na prowadzenie - gola strzelił Diogo Jota który z łatwością oszukał stoperów rywali.
Świetnie radził sobie gzaledwie 20-letni Conor Bradley. Młody obrońca asystował przy trafieniu Joty, a pod koniec pierwszej połowy ruszył prawą stroną, oddał strzał po którym The Reds prowadzili już 2:0!
Chelsea po niezłym początku kompletnie sobie nie radziła. Jeszcze przed przerwą Benoit Badiashile sfaulował Jotę w polu karnym, ale mimo podyktowanej jedenastki gol nie padł, bowiem Darwin Nunez trafił w słupek.
Po przerwie na boisku pojawili się Mychajło Mudryk i Christopher Nkunku, ale to nie odmieniło obrazu gry. Bohaterem meczu zosttał Bradley który ponownie asystował przy trafieniu Dominika Szoboszlaia. Później gole strzelali jeszcze Christopher Nkunku i Luis Diaz.
Reklama:
Oceń tego newsa:
lysy8304.02.2024 11:22
Jaki sklad taki wynik