aktualności
Pokonać zwycięzców!
Pewnie wielu z Was zapyta, jakich zwycięzców?! Przecież Manchester jeszcze ligi nie wygrał, a nawet po ostatniej porażce z Arsenalem, ma sporą szansę by przegrać to, co wydawałoby się - wygrał już jakiś czas temu.. W takim razie pozwólcie, że teraz ja zapytam Was drodzy czytelnicy o to, ilu z Was logicznie myśląc skreśliło w poprzednich miesiącach Naszą ukochaną Chelsea z wyścigu o mistrzostwo? Ja ze smutkiem muszę przyznać, że byłem w tym całkiem licznym gronie.
W tym sezonie kryzys dopadł Niebieskich wyjątkowo szybko, dla wielu z Nas jego początkiem był listopadowy mecz z Liverpoolem, który genialną grą wygrał dla The Reds - nomen omen - Fernando Torres. Wspomnę tylko, że już tydzień później spotkało nas kto wie czy nie największe upokorzenie tego sezonu, 0:3 z Sunderladem na Stamford Bridge...
Każdy kibic The Blues czekał na przełamanie, tym bardziej, że w perspektywie był grudniowy maraton z Tottenhamem, Manchesterem United i Arsenalem.
Nic bardziej mylnego: remis i przegrana z dwoma rywalami zza miedzy oraz przełożony mecz z United. Wiele osób (także Redknapp i Ferguson) szydziło z Chelsea, że pogoda była tylko pretekstem do odłożenia tego spotkania, a głowa 'The Blues' prędzej czy później zostanie ścięta toporem Czerwone Diabły.
Podobno ?co się odwlecze to nie uciecze?, ale prawda jest taka, że Manchester punktów gubił mało, a Chelsea grała w kratkę i nawet przy zwycięstwach nie zachwycała swoim stylem.
Wiecie dlaczego warto wrócić do zimnego grudnia w kontekście majowej konfrontacji The Blues z United? Powiecie, dawno i nie prawda, liczy się wyłącznie najbliższy mecz na OT i tylko zwycięstwo. Jednak czy Chelsea byłaby dalej w grze, gdyby nie zwycięstwo nad Czerwonymi Diabłami 1 marca i tchnięcie nowej wiary w to, że jednak można w tym sezonie ugrać jeszcze coś w lidze ? Ta wtedy jeszcze mała victoria, może na koniec sezonu przekształcić się w wielką Victorie. Rozpoczęty wtedy marsz zwycięstw, z małą przerwą ze Stoke trwa do dzisiaj i może uratować wydawałoby się przegrany już sezon.
Wielu z Was oglądało zapewne ostatni mecz Arsenal ? Manchester United i ten jeden raz trzymaliśmy kciuki za The Gunners. Jednak chciałbym zwrócić tutaj uwagę na sytuację z końcówki meczu, gdzie Clichy ewidentnie, aczkolwiek bardzo sprytnie faulował Owena. Sir Alex Ferguson dał wtedy upust swojej radości będąc pewny, że sędzia wskaże na jedenasty metr od bramki Wojtka Szczęsnego. Można ironicznie powiedzieć, kto mieczem wojuje ten od miecza ginie. Panie Ferguson przytoczę Panu słowa, które Pan wypowiedział po pierwszym ćwierćfinałowym meczu z Chelsea i ewidentnym faulu Evry na Ramiresie. ?Karny? Jaki karny?!?
Kto wie czy te dwie jakże różne od siebie sytuacje nie wpłyną na historię sezonu 2010/2011, który jakby się wydawało może mieć już tylko jednego mistrza angielskiej ekstraklasy, a miał nim być Manchester United. Tak jak w grudniu uciekliśmy spod diabelskiego topora, raniąc Czerwone Diabły w marcu, możemy uciąć im głowę w maju, udowadniając że w footballu nie ma rzeczy niemożliwych, a od łez do euforii jeden krok.
Miejmy nadzieję, że Chelsea na Old Trafford pójdzie we właściwą stronę, chociaż wszyscy mamy świadomość, że to musi być raczej skok, niż krok..
C?mon Chelsea!
felieton jest autorstwa jednego z naszych użytkowników, skrywających się pod nickiem Nuku
Reklama:
Oceń tego newsa:
rass05.05.2011 13:01
taki szczegół: Victrię ale ogólnie fajny felieton zgadzam się ze zdaniem autora i posłuże się puentą: "karny? jaki karny?"
Anarion II Wspaniały05.05.2011 11:29
Niezły felieton, z tym że utniemy im głowę jeśli pokonamy ich na Old Trafford to może trochę przesada ponieważ potem możemy i tak przegrać bilansem bramek.