aktualności
Olędzki o swojej pracy dla Chelsea
Janusz Olędzki to jedyny polski skaut pracujący od 2008 roku dla Chelsea Londyn. Choć siatka skautów została mocno zredukowana po odejściu z klubu jej twórcy, Franka Arnesena, to jednak były dyrektor sportowy Legii zachował swoje stanowisko, na którym kontroluje - jak sam mówi - ponad 15 państw.
Czuję się zaszczycony mogąc wciąż pracować dla takiej firmy, jak Chelsea. Anglicy muszą być ze mnie zadowoleni, skoro przedłużyli umowę. Kiedy latem z klubu odchodził duński dyrektor sportowy Frank Arnesen, pracę straciło kilku z ponad 30 zatrudnionych skautów. Ja zostałem, a dodatkowo poszerzono moje obowiązki o wiele nowych krajów, jak Czechy, Słowacja, Węgry oraz całe Bałkany. Łącznie mam do "zagospodarowania" około 15 państw. To ogromny teren, ale nie działam sam, w każdym miejscu mam współpracownika, czasem dwóch-trzech - przyznał.
W większości przypadków Chelsea decyduje na jaki mecz mam pojechać, którego zawodnika obejrzeć. Opisuję jego grę, oceniam boiskowe dokonania i przesyłam raport do klubu. Panuje tzw. weryfikacja wewnętrzna, tzn. danego piłkarza ogląda co jakiś czas inny skaut. Ale jeśli już gdzieś jesteśmy i dostrzeżemy kogoś wartego zainteresowania, wówczas i jego opiniujemy.
Tak było podczas meczów towarzyskich Polski z Niemcami i Meksykiem. Chelsea wysłała mnie pod kątem zagranicznych graczy, ale na wpisanie do notatnika według mnie, ze względu na umiejętności i wiek, zasłużył też Wojciech Szczęsny, chociaż on w Anglii jest już znany - stwierdził Olędzki.
Najbliższym współpracownikiem polskiego "szperacza" talentów jest jego 33-letni syn Bartosz.
Dopiero co wrócił z derbów Bukaresztu między Rapidem i Dinamem. Wcześniej z kolei był na potyczce Dinama Zagrzeb z Realem Madryt w Lidze Mistrzów. O nazwiskach nie wolno nam mówić, ale wystarczy spojrzeć na skład mistrzów Chorwacji, jacy młodzi i interesujący piłkarze są w podstawowej jedenastce - przyznał.
W najbliższy weekend Olędzcy jadą do angielskiej stolicy na spotkanie skautów Chelsea. Przewidziana jest również narada z nowym szkoleniowcem klubu, Andre Villasem-Boasem.
On jako menadżer wraz z szefem skautów i dyrektorem sportowym decydują, jak my, skautowie, mamy pracować, na kim skupić się w najbliższym czasie. Przedstawione zostaną również szczegółowe wymagania wobec każdego z nas. W Chelsea nic nie dzieje się przypadkowo - zaznaczył Polak.
Reklama:
Oceń tego newsa:
ColeowyZelek22.09.2011 15:13
fajnie,że mamy choć 1 polaka
KibuZ190522.09.2011 14:54
Miło ,że chociaż jeden Polak jest kimś w Chelsea
Ciekawe czy Szczęsny by sobie poradził u nas ??
Koscian9622.09.2011 14:49
Ciekawy wywiad. Fajnie że mamy polaka w Chelsea