aktualności
Rafa: Nie żałuję przyjścia do Chelsea
Przyjście Rafaela Beniteza na Stamford Bridge nie zostało ciepło przyjęte przez kibiców Chelsea. Sam szkoleniowiec miał nadzieję, że stosunki z fanami odmienią się po paśmie zwycięstw, jednak życie zweryfikowało te plany. Wszystko wskazuje na to, że tymczasowy menadżer porzucił myśl o przekonaniu do siebie sympatyków The Blues.
Trudno mi zmienić postrzeganie siebie samego przez innych. Z sukcesami prowadziłem Liverpool - również w meczach z Chelsea. Myślałem, że kiedy tu będę miał passę zwycięstw, łatwiej będzie mi przekonać do siebie kibiców, jednak nie można tylko wygrywać - zdobywa się na szczerość Rafa Benitez.
Rozumiem, że kibice mają prawo być sfrustrowani, ja również czasem czuję frustrację. W każdym klubie niezależnie od okoliczności znajdą się ludzie, którzy się z tobą nie zgodzą. W Anglii jest 60 milionów szkoleniowców, w Hiszpanii 40 milionów [chodzi o porzekadło ilu ludzi tyle spojrzeń na daną sprawę - przyp. red.] i każdy ma swoje zdanie. Musisz to zaakceptować, szczególnie teraz w czasach społecznościowych mediów.
Kiedy ktoś cię spotka na ulicy i zada jakieś pytanie, możesz na nie odpowiedzieć i porozmawiać, ale kiedy jesteś na stadionie nie możesz przejmować się tym co myślą trybuny. Absolutnie nie żałuję, że podjąłem się pracy z Chelsea. Wiedziałem, że może to być trudnym wyzwaniem, ale czułem odpowiedni to tego potencjał. Wiedziałem, że napotkam na problemy ale jednocześnie czułem, że powalczymy o trofea. . Jest wiele klubów, w których nie masz na to szansy - właśnie dlatego tu trafiłem - tłumaczy Hiszpan.
Fakt jest taki, że jesteśmy zespołem w okresie transformacji. Nasz priorytet to ukończenie sezonu w pierwszej trójce lub czwórce. Wciąż mamy do wygrania dwa trofea - Ligę Europejską i FA Cup. Moja ambicja do tego, aby po nie sięgnąć jest silniejsza niż kiedykolwiek. Ludzie mogą sądzić, że skoro wygrałem już w swojej karierze kilka pucharów, już się tym nasyciłem, ale jest zupełnie odwrotnie. Wygrywałem w trzech krajach i chcę pokazać, że wciąż mogę to zrobić - kończy Rafael Benitez.
Reklama:
Oceń tego newsa:
przemas233312.02.2013 13:19
grubasie tylko ty nie żałujesz,popatrz na kibiców którzy cię wygwizdują w każdym meczu i żałują twojego przyjścia!!!
Karko12.02.2013 12:15
Szkoda, że nie udało się wygrać KMŚ i COC...
tyle pucharów w tym sezonie stracić..
ale może wygramy FA Cup lub LE...
kakuta4412.02.2013 12:09
Nikt nie chce takiej atmosfery jaka jest teraz w Chelsea nikt nie chce zebysmy u siebie przegrywali z czerwonymi latarniami , kazdy chce na pewno spokoju i stabilizacji Mourinho bylby poprostu kochany przez kibicow nie wazne coby zrobil kibice i ta mu to wybaczą jedno ejst pewne kibice, zawodnicy musza byc murem za trenerem.
Arielos12.02.2013 11:53
Ale ja żałuje...
latrel12.02.2013 11:47
hahah Rafa nie żałuje, ale kibice jak najbardziej
radon12.02.2013 11:24
Dla Rafy objęcie Chelsea było pewnym wybawieniem. Po zwolnieniu z Interu nie mógł znaleźć pracy w swoim zawodzie i pracował jako ekspert Eurosportu. Według mnie Benitez teraz ma okazję by pokazać jakim jest trenerem i walczyć o jakąś posadę po zakończeniu tego sezonu.
Marti61512.02.2013 11:11
Rafa nie jest wymarzonym ani nie trafi do legendarnych trenerów Chelsea , ale nie wolno kojarzyć wszystkich nie powodzeń The Blues z osobą Beniteza. Owszem trener ma ogromny wpływ na zespół i jego grę ,ale na boisku grają piłkarze i także oni winni są słabej formy Chelsea. Liczę , że w letnim okresie nie ważne czy trenerem będzie Benitez , Mou czy ktokolwiek inny wstrząśnie Chelsea i taki żenujący sezon jak ten nie będzie mieć już miejsca.
franek00012.02.2013 10:39
nie odzywaj sie bo cie tu nikt nie chce
elderty12.02.2013 10:39
No nie idzie mu trenowanie Chelsea, ale co my możemy na to poradzić? Nic. Możemy jedynie życzyć mu powodzenia, bo co nam po tym że będziemy go wyzywać od grubasów, nieudaczników etc.? Nic. Takie jest życie, tak chcial Romek, to tak ma, może to wszystko mu odpowiada Romek lubi jak liże się mu cztery litery, a Benitez właśnie to robi
PanPilkarz612.02.2013 10:30
ale ja żałuje że tu jesteś