aktualności
Mourinho: Walczyliśmy o życie
Remis 2:2 oznacza kres passy ligowych wygranych na Stamford Bridge, z drugiej strony zdobyty w ostatnich sekundach punkt nie pozwala pozostawiać nas z gorzkim poczuciem rozczarowania.
Kiedy przegrywasz w meczu z bardzo defensywnym zespołem sprawa nie jest łatwa. Mimo to zrobiliśmy to co chcieliśmy zrobić. Nie baliśmy się zaryzykować grając trzema obrońcami a później tylko dwoma, a jednym z tych obrońców był dodatkowo pomocnik, ponieważ jeden z tych defensorów poszedł w pole karne rywala stając się napastnikiem - wspomina sobotnie spotkanie Jose Mourinho.
Zrobiliśmy wszystko co mogliśmy. Powinniśmy umrzeć po drugim golu, jednak chłopcy na boisku walczyli dalej o życie. Kiedy rywal zdobył drugiego gola łatwo byłoby się poddać, szczególnie w przypadku zespołu, który grał swój mecz trzy dni wcześniej i miał wielu zmęczonych piłkarzy.
Weźmy Oscara - pokazywał nieco zmęczenia, ale zaryzykowałem i długo trzymałem go na boisku. Jeśli piłkarze by się tego bali, ja sam bym po to nie sięgnął. Wszystko co wywalczyliśmy zawdzięczamy naszej silnej osobowości. Remis w domowym meczu z West Brom to zły wynik, ale uratowaliśmy choć punkt - dodaje Portugalczyk.
Wydawało się, że dzień ten będzie pierwszą porażką Jose Mourinho na Stamford Bridge, jednak sam trener podkreśla, że w jego głowie nie było myśli o przerwaniu swojego rekordu.
Być może rywale o tym myśleli, ale nie ja. Mój rekord jest wystarczająco dobry aby w końcu tu przegrać i zaakceptować jego koniec. Mam swoje rekordy ustanowione w Anglii, Włoszech, Portugalii i Hiszpanii. Kiedy odniosłem pierwszą porażkę w Madrycie, udałem się do szatni przeciwnika aby powiedzieć mu że zagrał na tyle dobrze, aby zakończyć moją passę. To samo zrobię tutaj, kiedy taki dzień nadejdzie.
Mecz z West Brom był dla Mourinho okazją do spotkania swojego byłego asystenta, Steve'a Clarke'a, który otrzymał ciepłe przyjęcie na Stamford Bridge.
Steve to dobry człowiek i dobry trener. On potrafił przystosować piłkarzy do profilu swojego zespołu. West Brom plasuje się w środku tabeli i każdy zdobyty punkt jest dla nich wielki. Jego drużyna dobrze się broni, czeka na możliwość kontry po to, aby zdobyć swojego gola - i dobrze im to wychodzi.
Reklama:
Oceń tego newsa:
ferto11.11.2013 11:06
Jak by byla wygrana to juz tylko 2 punkty za analem bysmy byli a tk to nadal jeszcze troche daleko sa od nas
radon11.11.2013 10:48
Nie jest łatwo strzelić gola rywalowi, który się broni, gdy prowadzi jedną bramką. Jednak trzeba pamiętać, że to my prowadziliśmy 1-0 z zespołem, który od początku meczu bardziej skupiał się na defensywie, a nie ofensywie. Fatalne błędy pozbawiły nas 3 punktów. Sądzę, że jeżeli zespół WBA tak szybko by nie wyrównał, a musiałby się bardziej otworzyć, to 3 punkty były by nasze. No chyba, że Cech i nasza obrona popełnialiby jeszcze więcej błędów.
Karko11.11.2013 10:46
Cóż, jeden punkt to zawsze lepszy niż porażka...
Teraz jak wygrać na Upton Park!?!?