aktualności
Czy Wyjątkowy ponownie reaktywuje Tygrysa?
W końcu razem, w jednym zespole, po tej samej stronie barykady. Radamel Falcao i Jose Mourinho od nowego sezonu zaczną pracę w celu zdobycia dla The Blues kolejnych trofeów.
Czy ten schemat wypali? Czy Kolumbijczyk to niezbędny klocek w zestawie The Special One? I najważniejsze: czy były tłumacz sir Bobby?ego Robsona zdoła wykrzesać z nowego nabytku krztę dawnej formy?
Odkryty w River Plate, wychowany na gwiazdę w Porto, przekształcony w wielkiego w Atletico i?no właśnie. Dalsza kariera piłkarza, którego jeszcze kilka lat temu nazywano najlepszą dziewiątką na świecie, została zastopowana. Głównie przez pieniądze i kontuzję.
Wraz z Jorge Mendesem w 2013 roku zamiast wysokich aspiracji wybrali ogromną gażę ? 14 milionów euro za rok gry w Monaco, co w małym kraju, gdzie obcokrajowcy nie muszą płacić wysokich podatków, było kwotą wystrzałową. Dodać do tego sumę odstępnego w wysokości 60 milionów euro i w prosty sposób można wywnioskować, że rosyjski ?król chemiczny? Dmitrij Rybołowlew znacząco przepłacił.
Rosjanin, jak podaje matematyka, zapłacił taka sumę za 11 bramek w całym sezonie 2013/2014. Z drugiej strony znaczący wpływ na takie niskie statystyki miała kontuzja, przez którą Falcao pauzował od końcówki stycznia do końca rozgrywek.
Od kolejnego sezonu nowe przepisy podatkowe, a także problemy finansowe związane z rozwodem właściciela klubu spowodowały wyprzedaż w Monaco. Wyliczono, że po modyfikacjach w prawie, Rybołowlew musiałby wyjąc z portfela 100 milionów euro więcej, aby utrzymać dotychczasowy skład. Stąd sprzedaż Jamesa Rodrigeza oraz paniczne szukanie klubu dla Falcao.
Sprawy w swoje ręce wziął rekin biznesu, agent zawodnika Jorge Mendes. Portugalczyk natychmiast zaczął pracę nad znalezieniem miejsca dla swojego klienta. Mówiło się o czterech kierunkach: Madryt, Londyn oraz Manchester. Ten ostatni w dwóch odcieniach ? niebieskim i czerwonym.
Zaczynający swój drugi sezon w Londynie Jose Mourinho już wtedy zapewne miał chrapkę na Kolumbijczyka. Spekulacje zostały nasilone, kiedy to ?The Special One? wybrał się na towarzyszki mecz Belgów z Kolumbią tuż przed Copa del Mundo w Brazylii, gdzie podobno miał obserwować Radamela. Portugalczyk jednak solidnie uciął spekulację, twierdząc, że przyjechał zobaczyć swoich ?czerwonych diabłów? z Londynu: Courtois, Hazarda, Lukaku i Kevina de Bruyne.
Ostatecznie napastnik wylądował w United. Tygodniówka? 280 tysięcy funtów tygodniowo. Włodarze ?Czerwonych Diabłów? tylko za samo wypożyczenie zapłacili sześć baniek, a w przypadku chęci wykupu go z Monaco byliby zmuszeni dopłacić dodatkowe 46. Takie cyfry natychmiast wysunęły fale, że Louisowi van Gaalowi wali się grunt pod nogami i szuka rozwiązania, nie licząc się z kosztami.
Ostatecznie sezon Falcao w Anglii nie wyszedł ? w 30 spotkaniach zdobył 6 trafień, ostatnie zaliczając 31 stycznia przeciwko Leicester.
Jego były agent, a obecnie przyjaciel Silviano Espindola fatalną formę w United tłumaczył tym, że Kolumbijczyk bał się twardej gry w Anglii. Odniesiona kontuzja przed Mistrzostwami Świata, która później wróciła jak bumerang w trakcie sezonu w Monaco, musiała zostawić ślad w psychice zawodnika. Ponadto ciągła rotacja i zmiany ustawień przez bossa Manchesteru nie pomagały w przystosowaniu się do ligi.
Teraz ma być inaczej. ?Boli mnie to, że ludzie patrzą na Falcao tylko pod względem jego gry w United. Pomogę mu wrócić do jego dawnej formy? ? obiecuje Mourinho, dla którego prowadzenie takiego zawodnika jest na pewno ogromną gratką.
Ich drogi zdawały się krążyć podobnymi ścieżkami. Już po sezonie 2011/2012, kiedy to Radamel rozegrał bajeczny sezon w Atletico (36 bramek w 52 spotkaniach) zaczęły nasilać się plotki o jego transferze do Realu prowadzonego przez Jose. Atmosferę podgrzewał jego ojciec, wyjawiając, że jego syn marzy o grze dla Królewskich. Ale to nie było możliwe. W Hiszpanii przejście z ?Los Colchoneros? do ?Los Galacticos? było wręcz zakazana.
I o ile przenosiny do Realu nie wchodziły w grę, to w tamtym okresie właśnie Chelsea była jednym z faworytów do pozyskania Kolumbijczyka. Andre Villas Boas, który właśnie zamienił słoneczną Portugalię na gnuśną, zamgloną Anglię, na pierwszym miejscu listy transferowej umieścił właśnie swojego byłego podopiecznego z Porto. Na przeszkodzie stanęła wtedy marka Fernando Torresa, będącego w tym czasie na Stamford świętą krową, którą Abramowicz za wszelką cenę forował. Również obawiano się kolejnego niewypału transferowego, bowiem Falcao kosztowałby podobne pieniądze, jakie Chelsea przelała Liverpoolowi podczas pamiętnego Deadline Day w 2011 roku za ?El Nino?.
?El Tigre? jeszcze kilka lat temu był nazywany maszynką do zdobywania bramek. W River Plate w 93 występach nastrzelał ich 36, zaś w Porto te liczby były już bardziej okazałe ? 72 bramki w 85 meczach.
Ostatnim bastionem, gdzie Falcao tak namiętnie straszył była stolica Hiszpanii. Pod wodzą Diego Simeone aż 70 razy gnębił bramkarzy rywali podczas 92 spotkań. Ostatnie dwa sezony przeplatane kontuzjami nie były już tak owocne. Mimo to jest nadal uznaną marką, bo przecież ze strzelaniem bramek jest jak z jazdą na rowerze ? tego się nie zapomina, wystarczy wskazać śmiałkowi tylko odpowiednią drogę. W tym wypadku drogę do bramki.
9 marca 2010 roku ? tego dnia ostatni raz Falcao wystąpił w elitarnej Lidze Mistrzów. Mimo, że grał dla jednych z największych klubów w Europie, nie pojawił się w niej od ponad 5 lat. Skąd taka przypadłość? Głównie dlatego, że trafiał do zespołów, które nie zdołały zdobyć kwalifikacji do Champions League, a nawet jeśli już się to udawało, on natychmiast się stamtąd wynosił. Tak było we wszystkich europejskich drużynach, w jakich występował. Upodobnił jednak sobie aż nadto rozgrywki biedniejszego sąsiada Ligi Mistrzów, które wygrywał dwukrotnie, za każdym razem zdobywając w nich największą liczbę bramek.
Na linii Mourinho ? Falcao dochodzi do jeszcze jednej ciekawej sprawy, w którą został wmieszany? Samuel Eto?o. Zapewne pamiętacie wypowiedź The Special One, która została nagrana po kryjomu i następnie wyemitowana we francuskim Canal +, gdzie Portugalczyk zażartował z liczby wiosen Kameruńczyka.
?Eto'o ma 32 lata, a może 35, kto to wie?? ? ironizował Mourinho.
Otóż cyfry przy wieku Kolumbijczyka są równie tajemnicze. Kanał ?Noticias Uno? dotarł do akt, które wskazują na cofnięcie licznika, czy jak kto woli ? na ?przebite blachy?, jak nazywa się taki precedens. Według informacji przedstawionych przez ?Noticias Uno? obecnie miałby nie dwadzieścia dziewięć, a trzydzieści jeden lat.
Spychając wszystkie te dodatkowe smaczki na bok, musimy sprecyzować przede wszystkim rolę Falcao w drużynie. Nikt nie ma wątpliwości, że numerem jeden w talii Portugalczyka jest Diego Costa. Dla Mourinho niezwykle ważne jest, by w zespole mieć trzech, zbliżonych do siebie poziomem, napastników.
W poprzednim sezonie wystartowaliśmy (teoretycznie) z takim zestawem i przyniosło to oczekiwane efekty. Przede wszystkim pod nieobecność reprezentanta Hiszpanii doskonale spisywał się Remy, który w końcówce sezonu był bohaterem The Blues, kiedy to niebieska ?Lokomotywa? wpadła w marazm. Jego bramki zapewniły między innymi ważne trzy punkty z Hull i Stoke. Tego samego będziemy oczekiwać od Radamela. Dodatkowo w przypadku nadmiaru kartek bądź kontuzji ?Bestii?, wyjście w pierwszej jedenastce i pokazanie takiej samej waleczności, jaką widzimy od pierwszego dnia w Chelsea ze strony Diego Costy.
Nic prostszego, prawda?
autorem felietonu jest KRYSTIAN DOROTA
Twitter autora: https://twitter.com/chekrydor
Reklama:
Oceń tego newsa:
Nieznany14.06.2015 21:40
czarnakawa - pierwsze oznaki choroby to niecierpliwość, czy złość, że się nie może doczytać artykułu do końca ... albo może nałóg jakiś, że się się litery rozmywają ...
DudusLampard14.06.2015 21:27
No skoro on już u nas jest to niech Jose mu przywróci skuteczność.
kkrzywy14.06.2015 21:19
Ciekawe czy będziemy grali na 2 napastników. Chociaż jest to pewne na 90% to trzeba jeszcze na oficjalne poczekać ;d
sajmon9314.06.2015 20:04
Wszystko spoko, tylko płacić 280k funtów zawodnikowi rezerwowemu? możemy poszukać tańszej opcji. W zeszłym sezonie graliśmy dwoma napastnikami, bo Drogba to był tylko na ławce. Młodzicy Chelsea są w stanie zająć jego miejsce i dużo gorzej nie wypaść. Lepiej te środki przeznaczyć na OP/PM gdzie u nas wieje słabizną... Ani Willian ani Cuadrado to nie jest poziom Chelsea. Potrzebujemy gwiazdy na drugie skrzydło, nie napastnika za niebotyczne pieniądze strzelającego jak młodzik pobierający 250 tysięcy mniej...
czarnakawa14.06.2015 20:01
zacząłem czytać i po zdaniu:"I najważniejsze: czy były tłumacz sir Bobby?ego Robsona zdoła wykrzesać z nowego nabytku krztę dawnej formy?" przestałem...