aktualności
Bramki są dwie, a Roman jest jeden
Czas spekulacji, niezliczonych ''sensacji transferowych'' został otwarty. W tym mitologicznym świecie nie mogło oczywiście zabraknąć herosa ze wschodu ,naszego Romana Abramowicza. Jak to zwykle bywa, tak jak i w poprzednich latach na pierwszych stronach, nie tylko angielskich tabloidów bryluje właściciel Chelsea. Mourinho, Benitez, Lampard, Falcao, Torres oraz największy polski bohater narodowy od czasów 1989 roku - Robert Lewandowski.
Te nazwiska to tylko nieliczne przykłady notorycznie wymieniane na ostatnich stronach w sportowych działach bulwarówek. Pomimo, że gazety prześcigają się w coraz to bardziej kosmicznych pomysłach ,myślę, że wiedza dziennikarzy lub często jedynie ludzi ,którzy za takowych się uważają jest podobna naszej... czyli żadna. Wielkość pieniędzy, jaką wydają na swe kluby właściciele obecnych potęg europejskich jest ogromna. Sport jest biznesem, natomiast piłkarz produktem, który ma zapewnić kontrakty reklamowe oraz ciekawość mediów. Gdy strzeli czasem bramkę to chapeau bas.
Niestety biznes ten nie zawsze jest McDonald'em. Często płacąc sowitą kasę za markę, dostajemy w zamian przydrożną budkę z kebabami. Konsekwencje niedzielnego ''kaca'' po ciężkiej imprezie są niczym, w porównaniu z skutkami sfinalizowania takiego interesu. Na (nie)szczęście, w świecie wielkiego futbolu wydane pieniądze, nie są nikomu wypominane jeżeli klub odnosi sukcesy. Kto wspominał bowiem o 50 milionach funtów, jakie wydano za Torres'a gdy ten niczym Andrew Gołota za najlepszych czasów położył na deski Valdes'a i uspokoił miliony kibiców Chelsea na całym świecie.
Ten sezon to jednak zupełnie inna bajka, a właściwie horror, który jednak może zakończyć się ''amerykańskim happy end'em'', w którym spośród stada trupów wyłania się jedna ręka uniesiona w geście triumfu. Sezon, który miał być najlepszym w ''niebieskiej'' historii stał się najgorszym w dobie Abramowicza. Nie, ewentualny triumf w pucharze Anglii tego nie zmienił.
O lidze Europy nie wspomnę bo poziom tego turnieju przypomina mi uliczną bójkę dwóch podchmielonych gości przed budynkiem, w którym odbywa się wielka gala bokserska. Owszem, każdy wygrany mecz w tym turnieju cieszy, lecz nie bez powodu jest on określany mianem ligi przegranych, bądź też pucharu pocieszenia. Priorytetem jest zajęcie miejsca w pierwszej czwórce Premier League, które zagwarantuje grę w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Trzeba się zastanowić nad tym co jest tego przyczyną.
Ano, jest ona prostsza niż się wydaję. Roman Abramowicz chce stworzyć ''nową Barcelonę'' i ściąga zawodników perspektywicznych o niebanalnych umiejętnościach ofensywnych. Ok, pomysł jest świetny ale czy w tym organizmie nie brakuje najważniejszego elementu? Gdzieś po drodze chyba zgubiliśmy głowę, którą tworzy szkoleniowiec. Nie chodzi tu bynajmniej o moją opinię na temat Beniteza.
Mogę go lubić, bądź nie jednak nikt nie wmówi mi ,że jest to trener, którego wynik 5:4 cieszy bardziej niż skromne 1:0. Rafa Benitez jest typem szkoleniowca, który preferuje defensywny, by nie powiedzieć, toporny styl gry. Myślę ,że zaszedł tu konflikt interesów. Skoro pomysł właściciela klubu ze Stamford Bridge nie jest jedynie chwilowym kaprysem, dlaczego nie pozwolił on pracować dłużej AVB? Człowiekowi ,który miał swoją własną wizję futbolu, wizję, której owocem był niesamowity sezon w historii FC Porto(klub sięgnął po mistrzostwo Portugalii oraz wygrał LE).
Wiele AVB można zarzucić, jednak w meczach rozgrywanych pod jego wodzą nie czułem się jak w człowiek stojący w dwukilometrowym korku, w którym z radia rozpromieniony dziennikarz opowiada mi o tym, że pół Polski właśnie zaczęło weekend i ich jedynym problemem jest czy na obiad zjedzą kotlety czy zamówią pizze. Takie odczucia towarzyszą mi niestety coraz częściej podczas oglądania poczynań naszych piłkarzy. Nie uda się stworzyć mocnego tworu, jeśli jeden element będzie funkcjonował źle. Nie przywrócimy potęgi sprzed kilku lat jeśli nie połączy się doświadczenia zawodników takich jak Lampard, Terry czy Cech z polotem i fantazją Hazarda, Maty czy Oscara.
Zacznijmy budowę nowej ery od solidnego fundamentu jakim jest sztab szkoleniowy. Wszyscy oczekują na powrót zbawiciela, jakim mógłby okazać się Jose Mourinho. Przyznam, ja także, jeśli się to jednak nie uda trzeba znaleźć trenera, który umie połączyć ogromny potencjał w ofensywie oraz doświadczenie starych wyjadaczy. Potrzebujemy króla, który znów uczyni ze Stamford Bridge twierdzę, zamek, który będzie budził postrach, nie tylko na krajowym podwórku. Czy ten król okaże się zwycięskim wodzem czy jedynie marnym giermkiem, czas pokaże. Jedno jest pewne - Chelsea jest klubem, który zasługuje by bić się o najważniejsze trofea, klubem, który zasługuje na szacunek, klubem, który o szacunek zawsze walczy, do końca!
Autorem felietonu jest Reigen.
Reklama:
Oceń tego newsa:
Reigen20.04.2013 17:22
Tekst w całości mój . Owszem, cieszyłem się jak głupi gdy AVB przychodził do Chelsea. Po wynikach i po tym jak ''odsunął'' od składu Lamparda i Drogbę nie byłem pewny czy jest to właściwa osoba. Szalę goryczy przelały wypowiedzi na temat Chelsea, gdyż już trenował Koguty. Jednak gdy mówimy o ofensywnym futbolu prędzej przychodzi mi na myśl AVB, niż Rafa Benitez... . Możemy tylko gdybać czy AVB wykrzesał by ogień z tej drużyny. Jednak LM by zapewne nie zdobył. Więc sprawa wydaje się być zamknięta.
AdiX9420.04.2013 17:02
Myślę ze "konflikt interesów" nie zaszedł tylko miedzy wizją Romana a trenera ale także wizją Roman a ligą w jakiej występujemy- gramy w Angli i mimo że tu się liczą umiejetności to takze siła fizyczna.
A felieton fajny ale Wietnam przyznaj sie tekst o AVB dopisałeś sobie!!!
Kyle20.04.2013 15:18
Jeden z lepszych felietonów
mymo1920.04.2013 14:12
Bardzo dobry.
radon20.04.2013 13:58
Spodziewał się dłuższego felietonu. Jednak jest stosunkowo krótki, ale konkretny. Po co wypisywać wiele zdań, gdzie można wtedy znaleźć kilka wersów, które są bez sensowne. Bardzo dobry felieton.
ToczeK20.04.2013 13:56
Mi sie podoba, z głową napisane ;) Propsy