aktualności
Felieton: Mourinho obiecał ? Mourinho spełnił
Dokładnie wiem, w jakim miejscu jesteśmy i sądzę, że każdy zespół chciałby być jak my ? tak po wygranym spotkaniu z Leicester, które już niemal dokumentowało tytuł dla Chelsea wypalił Jose Mourinho.
To chyba najlepsza reakcja na temat przebiegu całego sezonu w wykonaniu jego zespołu, który niejednokrotnie posądzano o nudę, a także nazywano najsłabszym mistrzem od kilku lat.
276 dni na fotelu lidera, najmniejsza liczba straconych bramek, sześciu graczy w jedenastce sezonu, najlepszy menedżer i gracz całej kampanii ? takich statystyk czy wyróżnień można wypisywać drugie tyle. Dla Mourinho jednak nie mają one znaczenia. Będąc jeszcze we Włoszech, kiedy otrzymał nagrodę dla najlepszego trenera świata (za ?triplete? z Interem), wypalił, że ważniejszym od zdobycia indywidualnego trofeum jest wygranie następnego spotkania.
W Anglii, po przyznaniu mu wyróżnienia dla najlepszego ?bossa? wspomniał o ciastku (tytuł Premier League) i wisience na torcie (nagroda indywidualna). Jak przyznał ? woli to, co jest pod tą wisienką.
Styl gry Chelsea nie był do końca taki, w jaką opinię został obramowany podczas końcówki sezonu przez niemal całą piłkarską społeczność. Przede wszystkim spotkania w pierwszej rundzie zostały jakby zsunięte do Hadesu. Niewielu przypomina sobie pojedynki z Evertonem, Tottenhamem czy ze Swansea, gdzie padała masa bramek. Zresztą - w innych starciach, gdzie wynik bywał uboższy, również mogliśmy podziwiać efektowną i efektywną Chelsea.
W poprzednim sezonie, kiedy to ekipa Mourinho ostatecznie wylądowała na trzecim miejscu, mówiono o bezpłciowości w spotkaniach z niziną ligi. Tym razem wyglądało to zgoła inaczej, ponieważ The Blues już potrafili radzić sobie z rywalami grającymi dosyć defensywnie.
Dużo pomogły w tym transfery Diego Costy i Cesca Fabregasa, którzy wprowadzili sporo ruchliwości w grę zespołu, dodatkowo odciążając, czasami wręcz stłumionego przez podwojone krycie, Edena Hazarda. Przede wszystkim ten pierwszy był lekiem na całe zło, bo brak odpowiedniego cofniętego rozgrywającego, po coraz mniejszym zaangażowaniu w ofensywę Franka Lamparda, był bolesny od kilku lat. Podobnie jak snajpera.
Natomiast jeśli chodzi o grę z topowymi rywalami ? wiele względem poprzedniego sezonu się nie zmieniło. Mourinho stosował taktykę elastyczną: kiedy widział w swoich zawodnikach odpowiednią moc, by zwyciężyć - szedł na całość. Jeśli nie ? Chelsea przypominała tę z wyjazdów przeciwko Manchesterowi City i United, czyli nisko osadzoną, zazwyczaj z trzema środkowymi pomocnikami. To chyba właśnie te spotkania głównie decydowały o opinii rzucanej na filozofię gry.
The Special One to jednak nie obchodziło i po spotkaniu z Arsenalem, w którym to kibice rywali wykrzykiwali przyśpiewki u nudnej Chelsea, odpowiedział, że nudą można nazwać 10 lat bez trofeum. I jak tu z nim dyskutować?
Nasza kraina mlekiem i miodem płynąca niejednokrotnie była pogrążona w nostalgii. Największa przypadła na okres Bożego Narodzenia, w którym Chelsea uległa dosyć boleśnie Tottenhamowi oraz zremisowała ze Southampton, przez co ich rywale zdołali zniwelować ośmiopunktową przewagę, którą klub ze Stamford wypracował na początku grudnia.
To właśnie tę pierwszą porażkę Mourinho nazywa najważniejszym momentem tego sezonu. Jak twierdzi sam Portugalczyk, jego gracze musieli zmierzyć się z samym sobą, pokazać charakter czego czasami brakowało w pierwszym sezonie po jego powrocie do Londynu.
Również bolesnego kopniaka zaliczyli w Champions League z Paris-Saint Germain. Grając przez 90 minut z przewagą jednego zawodnika nie potrafili zabić spotkania i ostatecznie odpadli z rozgrywek w 1/8, podobnie zresztą jak z trzecioligowym Bradford City w FA Cup.
Warto przyjrzeć się też ewolucji jednostek. Eden Hazard w końcu dorósł do rangi lidera. Kiedy w kwietniu ekipę dopadł znaczący kryzys, to jego pojedyncze zrywy głównie zapewniały punkty. Najpierw stworzył bramkową akcję w spotkaniu z QPR, którą zakończył Fabregas. Tydzień później, już samodzielnie, dobił Manchester United.
Podobnie było z Crystal Palace, gdzie wywalczył karnego, którego ? na raty ? później wykorzystał. Oczywiście ? Eden przez cały sezon był w doskonałej formie, ale wtedy bardziej zachwyty spadały na Fabregasa i Costę. Mimo to w przypadku ich kontuzji czy nieobecności z powodu nadmiaru kartek, to Belg był najważniejszym puzzlem, za co został nagrodzony wyróżnieniem dla najlepszego gracza sezonu.
To był również sinusoidalny sezon dla gierek Mourinho. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że były menedżer Realu Madryt lubi się wdawać w polemikę z dziennikarzami, stosując swoje Mind Games, które działały w każdej lidze. Choćby we Włoszech, kiedy doszło do jednej z moich ulubionych sytuacji, w której tamtejsi dziennikarze zapytali Mourinho o podstawowy skład na najbliższe spotkanie. Portugalczyk mając dość pytań wykorzystał jedną ze swoich zagrywek i wypalił do najbardziej namolnego żurnalisty:
- Obiecuję Ci, że jeśli podasz mi swoją podstawową jedenastkę, to nią zagram.
- Jeśli dasz mi część z dziewięciu milionów, które zarabiasz? - odpowiedział dziennikarz.
I kiedy zdawało się, że The Special One został przywarty do muru, wypalił:
- Mylisz się. Zarabiam jedenaście milionów, czternaście z reklamami ? po czym wyszedł z konferencji.
To idealny przykład, że w relacji z mediami zwykle wygrywał dzięki swojej inteligencji i szybkości rozumowania. W obecnej kampanii największy zatarg miał z Jamie Redknappem, który dotyczył brutalności Diego Costy w meczu z Liverpoolem.
Oprócz dziennikarzy, krytyka z jego strony dopadła również sędziów. Po wyjazdowym spotkaniu ze Southampton, gdy Mike Dean nie podyktował rzutu karnego na Cescu Fabregasie, Mourinho grzmiał, mówiąc wręcz o kampanii przeciwko jego chłopcom.
Potem było równie ciekawie ? odwołanie konferencji prasowej, wysyłanie na nią asystenta, wizyta w porannym programie Sky Sports, czy nawet absurdalne ukaranie Portugalczyka za ironię w stosunku do jednego z sędziów, którego pracę nazwał ?wybitną?. Za tę opinię zapłacił kilkanaście tysięcy funtów.
Również nie wiodło się w relacjach z kibicami: ?Każdy wie, jak bardzo jestem związany z tym klubem i jego kibicami. Jednak w tym momencie ciężko jest nam grać mecze domowe. Gdy zaczynamy, jest naprawdę cicho, a w takiej sytuacji trudno jest wejść dobrze w spotkanie. To frustrujące? ? tak skomentował doping w czasie meczu z QPR na własnym stadionie.
Druga strona nie pozostawiła tego bez komentarza, dając do zrozumienia, że bilety na Stamford Bridge są zbyt drogie, przez co na trybunach zwykle zasiadają ludzie mniej obyci z kibicowaniem.
Kolejny sezon raczej nie przyniesie wielu zmian. Drużyna, pomimo kilku modyfikacji, będzie posiadać niemalże identyczny kręgosłup. Stare przyzwyczajenia w postaci braku rotacji i graniem kadrą składającą się z 14-15 piłkarzy zostaną podtrzymanie, Pytanie tylko, czy to wystarczy do zagarnięcia Europy i własnego podwórka.
Plotki dochodzące z Londynu głoszą, że celem numer jeden na najbliższy sezon będzie właśnie Champions League, którą The Special One wygrywał ostatni raz 5 lat temu. To niejako będzie zmuszało go do posługiwania się większą liczbą piłkarzy, choćby stawiając na młodzież, jak w przypadku Kurta Zoumy czy Rubena Loftusa-Cheeka. Francuz już udowodnił swoją przydatność do zespołu, odnotowując kilka naprawdę świetnych występów z Manchesterem City, Liverpoolem czy Tottenhamem w finale Capital One Cup.
Mourinho doskonale wie, że samo gnębienie rywali w rodzimej lidze nie przyniesie mu chwały. Jak pokazał ostatni sezon w Europie, rejon wyspiarski w klubowej piłce jest coraz słabszy, a Chelsea musi podążać za najlepszymi. Czy zatem pokazanie pazurów w starciach z Realem, Barceloną i Bayernem będzie dla niebieskich wojowników najważniejsza? Dla wielu graczy z kadry Chelsea to odpowiedni moment do zaistnienia, wszak tych, którzy sięgali po najcenniejsze klubowe trofeum w 2012 roku została już tylko garstka. Czas napisać nowy rozdział: piórem Wyjątkowego.
KRYSTIAN DOROTA
Twitter autora: https://twitter.com/chekrydor
Reklama:
Oceń tego newsa:
Nieznany27.05.2015 21:44
Dorotka potrafi pisać! Merytorycznie
MrKrzysiek9726.05.2015 20:28
No i dobrze.
ashleycole326.05.2015 17:58
Dobra robota Krystian Dorota.
Karko26.05.2015 16:23
Dokładnie, ale teraz trzeba budować skład na LM.
Obronić lige to będzie już super, ale marzy nam się LM z Mou...
galanto26.05.2015 15:39
Wszyscy przeciwnicy Chelsea wieszczą w przyszłym sezonie kryzys bo przecież to będzie 3 sezon Mou w klubie... Czy tacy zawodnicy jak Hazard, Matic, Fabs, Willian, Terry czy Ivanovic będą wypaleni męczącym sezonem 2014/15? Miejmy nadzieję że nie, najmniej boję się o Hazarda bo Belg odkąd przyszedł do naszego klubu gra 50-60 gier w sezonie i pokazuje, że ma końskie zdrowie. Czy priorytetem na przyszły sezon będzie LM? Tego nie wiemy bo nie zawsze wygrywa w tych rozgrywkach najlepsza drużyna, dla mnie obrona Mistrzostwa, może Puchar Anglii i dobry start w Champions League będzie sezonem kompletnym
Mati11CFC26.05.2015 15:34
mamy 2 puchary i tego nam nie odbiora, my mamy 2 a real i manchester ani jednego
Nieznany26.05.2015 15:29
za rok LM zobaczymy jak bedzie
glb9026.05.2015 15:08
Niezbyt często pisze jakiekolwiek komentarze ale przyznać muszę, że ten felieton bardzo dobrze się czyta i jest w nim zawartych wiele rzeczy wartych uwagi! Oby więcej takich newsów
krzysiek950626.05.2015 12:59
felieon bardzo przyjemny opisujący to kim jest murinho
odniose sie co d tego że z małej liczy zawodników korzysta murinho no jak dla mnie musi sie to zmienić w przyszłym sezonie bo zawodnicy niektórzy nie dają rady czasami widać straszne zmęczenie po nich
noi jak dla mnie powinien ktoś do nas dołączyć w tym sezonie bo hazard nie da rady wszystkieg zrobić sam
BoysNoize26.05.2015 12:57
Krystian Dorota XDDDDDDDD