aktualności
Czerwony? Co za bzdura!
Trzy lata, jak ten czas szybko płynie, co? Zima, wiosna, lato, jesień i znów znowu zima. Czas, jak on wiele zmienia w naszych życiach. Starzejemy się, nabieramy doświadczenia, patrzymy na daną sprawę zupełnie innym okiem. Czwarty lipca 2007 roku. Młody napastnik Fernando Torres podpisuje kontrakt z Liverpoolem. Walczyło o niego pół Europy z Chelsea na czele. Wybrał Liverpool.
Kapitan Atletico, ogromny talent, ale także ogromne doświadczenie w wieku zaledwie 23 lat. Co pokaże w Anglii? Nie zawiedzie? Przecież kosztował ogromne pieniądze, ale Rafa Benitez wiedział co robi. Ściągnął kogoś niesamowitego. Kogoś, kto na zawsze zmieni sposób w jaki odbierani w Anglii byli Hiszpanie. Potrzebował zaledwie 94 minut aby zdobyć swoją pierwszą bramkę w Premier League. Była na pewno niesamowita, ponieważ strzelił ją na Anfield, tam gdzie nigdy nie idziesz sam. W miejscu o którym marzył, to miał być jego raj.
Wspominałem już coś o czasie, prawda? Ahh, tak, pisałem że dużo zmienia. Czym dzisiaj jest dla Fernando Anfield Road? Miejscem w którym go oszukano, ale o tym później. Wróćmy do gola, ukłuł w meczu przeciwko Chelsea. Ośmieszył wręcz defensora niebieskich, Ben Haima. Cały świat już wtedy wiedział, że ten człowiek zapisze się w historii najlepszej wówczas ligi świata.
Sezon zakończył z bilansem 33 bramek strzelonych dla The Reds. Każdy, pewnie nawet on myślał że to dopiero początek i teraz będzie jeszcze lepiej. Nic bardziej mylnego. Kolejne sezony to coraz więcej kontuzji "El Nino", coraz więcej niepowodzeń na niwie klubowej. Wielki Liverpool staczał się na dno, coraz więcej zawodników uciekało do innych klubów. Coś pękło w Hiszpanie, postanowił odejść.
Latem 2010 roku Roman Abramowicz postanowił zakupić snajpera Liverpoolu, wyłożył odpowiednią gotówkę, lecz Torres ostatecznie chciał zostać w klubie, który kochał. Atletico i Liverpool, dwa ukochane kluby, jednak jeden z nich ostatecznie okazał się miłością w jedną stronę. Obiecano mu wzmocnienia, obiecywano mu wiele, lecz były to tylko puste słowa.
Jeden z najbardziej utytułowanych klubów na świecie musiał zadowalać się grą w Lidze Europy. Fernando był przecież mistrzem Świata i Europy! Ogromny kontrast, nieprawdaż? Końcówka stycznia roku 2011, Chelsea wykłada gigantyczną sumę 50 milionów funtów. Liverpool postawiony pod ścianą sprzedaje zawodnika, a przecież kupili mu Suareza, to on był obiecanym wzmocnieniem.
Już nie El Nino, lecz Judasz. Ślubował im wierność, to że nie opuści klubu, dostał nawet obiecane wzmocnienie w postaci Luisa Suareza, więc o co mu chodziło? Zapewne o pieniądze!
Jakiś czas później Pepe Reina wydaje biografie, w której poświęcił jeden rozdział Fernando. Wypowiada się o nim w samych superlatywach. Twierdzi nawet, iż to Hiszpan został oszukany przez klub. Co ciekawe, mówi w nim o jednej ciekawej sprawie - Reina twierdzi, jakoby Suarez został zakupiony za kwotę, którą klub zarobił za Fernando Torresa. Przypadkowy błąd? Coraz częściej można przeczytać także o tym, że Fernando o transferze wiedział już od początku zimowego okna transferowego, po prostu Liverpool wstrzymywał jego przejście na Stamford. Po co?
A może po to, aby wybielić się przed kibicami? Aby stwiedzić, iż to zawdodnik jest głównym pokrzywdzonym. Jak teraz odbierany jest Torres? Jest oszustem, który się sprzedał. Jak opisał go Reina - wówczas przecież pierwszy bramkarz Liverpoolu? Opisał Fernando jako człowieka oszukanego przez ukochany klub. To jednak już przeszłość, nie o tym chciałem pisać.
Torres piłkarzem Chelsea? Coś niebywałego! Przecież on zawsze będzie czerwony, czerwony Judasz, o tak. Fernando był kimś, kto nie strzelał masy bramek w meczu, był jednak egzekutorem który strzelał jedną, najważniejszą bramkę. Kimś komu wystarczyło stworzyć pół szansy, a on ją wykorzysta. Jego skuteczność była wręcz niesamowita. Często były mecze kiedy dostawał jedną dogodną szansę i ją wykorzystywał, a Liverpool wygrywał spotkanie 1:0.
Gdzie podziała się ta pewność siebie? Przepadła. Torres stał się zupełnie innym graczem, kimś kto przez kilka miesięcy stał się nagle symbolem niepowodzeń. Gdzie podziała się ta tożsamość? Zapewne on sam nie ma pojęcia. Stało się jednak coś niesamowitego.
Kibice na Stamford Bridge go pokochali. Autentycznie nagradzali każde jego dobre zagranie. Była kiedyś sytuacja w meczu Realu, gdzie Ronaldo nie strzelił gola przez kilka spotkań. Kibice na Santiago zaczęli na niego gwizdać. Fernando natomiast został idolem fanów.
Można przeczytać o tym, iż chodzi nawet na mecze z fanami The Blues. Zrozumiałbym gdyby był to piłkarz ładujący gola za golem, ale nie, on autentycznie zawodził, ale nadal byl wspierany. Torres gra w Chelsea już trzy lata, przez ten czas stał się bardziej niebieski niż czerwony, ja to wiem.
Fernando Torres zmył z siebie czerwoną farbę, teraz jest już niebieski. Tutaj znalazł wsparcie, to tutaj kibice go pokochali za to że po prostu był. Mimo wielu niepowodzeń, mimo wielu dziwnych słów nadal dawali mu odczuć, że są za nim w stu procentach.
Osobiście nigdy bym nie pomyslał, że polubię Fernando Torresa. Nie chciałem go na Stamford, nie widziałem go jako gracza The Blues, jednak na mnie też podziałała jego magia. Jestem fanem Fernando Torresa i wspieram go cały czas. A co jest wspaniałe, takich jak ja jest wielu. Tacy są właśnie fani The Blues, potrafimy wspierać nawet kiedy nie idzie.
Będzie mi smutno kiedy Fernando odejdzie, ponieważ kiedy pomyślisz o Chelsea na myśl przychodzi Ci Lampard, Terry, Cech, ale też Torres. Nie jest tutaj długo, jednak te wszystkie zdarzenia, sprawiły że na zawsze pozostanie w sercach fanów, nawet gdy odejdzie. Jak to mówią - przyjaciół poznaje się w biedzie, a Fernando poznał takich kilkadziesiąt tysięcy, a nawet więcej. Tutaj na pewno Hiszpan nie idzie sam!
Reklama:
Oceń tego newsa:
Buba16.03.2014 21:43
Świetny artykuł? Litości...
LAMPS38716.03.2014 21:35
ripazha8 widzę ,że nie zrozumiałeś przesłania tego artykułu. Każdy fan Chelsea powinnien wspierać swojego zawodnika ,a nie wyzywać go od homo niewiadomo. Ja podobnie jak Wietnam mało ,że go nielubiłem ,wrecz nienawidziłem ,lecz z czasem go polubiłem i myśle o nim dobrze i będę go bronił tak długo jak mogę. On moim zdaniem w Chelsea zrobi więcej na skrzydle
ExeQtoR16.03.2014 21:28
Idealny artykuł ,zgadzam się z kolegą niżej że Torres przyszedł do Chelsea za trofeami ,ale reszta artykułu ukazuje wszystko ,wszystko to co miało miejsce w Liverpool u,a potem u nas ,w Naszej Chelsea Londyn.Jest bohaterem ,nawet nie zdobywając goli,jest kimś ważnym w tym klubie.
ripazha816.03.2014 21:19
wywalic daremniaka jak naajszybciej!!!
Czempiondawid0816.03.2014 21:15
1 błąd Wietnam, Torres przyszedł do Chelsea nie za kasą lecz za trofeami, których nie zdobył na Anfield. Wielokrotnie to podkreślał w wywiadach.
Lubię Torresa i często go bronię.
PesiTorres916.03.2014 21:13
Zgadzam się z Tobą, świetny artykuł, prawdziwy i bardzo dobrze napisany.
GoTheBlues16.03.2014 21:04
Hehe to tylko mógł napisać Wietnam.Może Torres jest niebieski i lubiany nie wiem czemu się tak do niego przyzwyczaiłeś.Nazywamy się Chelsea i nie możemy posiadać tak patałasznego napastnika jakim jest Fernando Torres. Trzeba go jak najszybciej sprzedać ! Lubię go,ale sorry musi odejść.
torox16.03.2014 21:03
szkoda tylko że większość użytkowników czelsilajf nie widzi i nie docenia tego że torres cały czas prubóje i stara się coś zrobić dla dobra zespołu
Elano16.03.2014 21:02
Niestety El Nino już nigdy nie wróci.
Jeszcze przed przenosinami do Chelsea byłem jego fanem, tyle radości i energii było w jego grze, gdy dowiedziałem się że Chelsea go kupiła oszalałem ze szczęścia.
Potem pojawiły się problemy - Nando nie strzelał a tu nagle jego 1 bramka. Wszyscy myśleli że to tylko początek =/
No a wyszło jak wyszło, ale ja i tak cieszę się że do nas dołączył mimo iż już nigdy nie zobaczyłem w nim tego zawodnika z Liverpoolu.
szczepanh716.03.2014 21:00
Jestem z Tobą Wietnam!